Skocz do zawartości

Filmy


Kubbas

Rekomendowane odpowiedzi

18 minut temu, Kraso napisał(a):

Nie wiem jak można dojść do wniosku, że poprawność polityczna jest powodem, przez który ludzie nie chodzą do kin. Może społeczeństwo ma po prostu dość niskiej jakości filmów serwowanych w częstotliwości wyższej niż kiedykolwiek wcześniej?

Nie wiem jak można dojść do wniosku, że obecnie filmy w kinach są serwowane w częstotliwości wyższej niż kiedykolwiek wcześniej

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 minut temu, Kraso napisał(a):

Nie wiem jak można dojść do wniosku, że poprawność polityczna jest powodem, przez który ludzie nie chodzą do kin. Może społeczeństwo ma po prostu dość niskiej jakości filmów serwowanych w częstotliwości wyższej niż kiedykolwiek wcześniej?

Dlatego tłumy walą drzwiami i oknami na każdy nawet najbardziej śmieciowy horror.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziewiąte Wrota - ogólnie bardzo lubię twórczość Polańskiego ale do tego filmu mam taką słabość że kiedy tylko na niego trafię to zawsze obejrzę do końca i chyba mogę stwierdzić że to jeden z moich ulubionych filmów :D Scenariusz może i nie jest wybitny ale niesamowity klimat który stworzył tutaj Polański, gra młodego Deppa i Langelli a nawet żony Polańskiego która specjalnie dobrą aktorką nie jest a tutaj pasuje do konwencji no i muzyka Wojciecha Kilara - sztos! 

Z nowych rzeczy nadrobiłem Sound of Metal - jeśli ktoś lubi dramaty i powolną emocjonalną narrację z przesłaniem, może pewnym paradoksem życia to żeby nie spoilerować bardzo polecam.

i Green Book - mimo niebezpiecznie unoszącego się swądu lewicowego bełkotu chyba udało się tego uniknąć i wyszedł mimo wszystko przyjemny film ale zdecydowanie dzięki duetowi Ali i Viggo.

Odświeżyłem też sobie Nightclawlera z Gyllenhaalem i podtrzymuje że to jeden z lepszych porytych filmów jakie widziałem, szczególnie polecam w nocny zimowy wieczór a najlepiej po ciemku dla lepszego klimatu :)  

Edytowane przez Sewer
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Obejrzałem ten Rebel Moon i nie jest tak źle jak się spodziewałem. Faktycznie jest to zbitek motywów rodem z Gwiezdnych Wojen, Gry o tron, Siedmiu samurajów a i fani Ostatniego Mohikanina i Matrixa odnajdą swoje. Nie jest to też za mądre i złożone. Ale ogląda się nieźle. Przynajmniej pierwszą połowę. Potem jest sporo bałaganu i zaskakujący koniec. Jest przynajmniej jedna tajemnica, tylko zasugerowana i do rozwiązania w kolejnej części. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obejrzałem właśnie Indianę Jonesa i artefakt przeznaczenia, niestety to dość słaba produkcja. Ocena 4 bądź naciagane 5/10. Film rozwleczony, nie trzyma tempa. Dosłownie całość zrobiona na greenscreenie. Mads Mikkelsen już przebrzmiały jako antagonista. Ogólnie bardzo słaby casting jeżeli chodzi o drugoplanowych bohaterów, absolutnie zero jakiejkolwiek charyzmy. Wkradło się oczywiście co nieco nachalnej poprawności politycznej. Muzyka gdzieś się zgubiła w tle. Z plusów fajnie było zobaczyć młodego Forda dzięki technologii i to właściwie tyle. Chyba nawet Królestwo Kryształowej czaszki było lepsze. Czuję niedosyt i rozżalenie po seansie, wiedząc, że to zakończenie serii. :(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, P_M napisał(a):

Obejrzałem właśnie Indianę Jonesa i artefakt przeznaczenia, niestety to dość słaba produkcja. Ocena 4 bądź naciagane 5/10. Film rozwleczony, nie trzyma tempa. Dosłownie całość zrobiona na greenscreenie. Mads Mikkelsen już przebrzmiały jako antagonista. Ogólnie bardzo słaby casting jeżeli chodzi o drugoplanowych bohaterów, absolutnie zero jakiejkolwiek charyzmy. Wkradło się oczywiście co nieco nachalnej poprawności politycznej. Muzyka gdzieś się zgubiła w tle. Z plusów fajnie było zobaczyć młodego Forda dzięki technologii i to właściwie tyle. Chyba nawet Królestwo Kryształowej czaszki było lepsze. Czuję niedosyt i rozżalenie po seansie, wiedząc, że to zakończenie serii. :(

Jedyne co bym zmienił to ocena max 3/10, a jedna z sekwencji początkowych gdy IJ biegł po dachu pociągu (kadr z oddali) to plaskacz w moj alabastrowy policzek od producentów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakoś przegapiłem ten wątek I w innym pisałem.

Jakiś czas temu (pewnie pierwsza dekada XXI w., lub pierwsza połowa drugiej) był film (anty?)wojenny, gdzie akcja toczyła się chyba w Iraku podczas I lub II wojny w Iraku i jedna z pierwszych, może i pierwsza scena był jadący konwój humvee z zajebistą, mocną muzą. 

Pytanie do publiczności. Kojarzycie tytuł filmu na podstawie tych szczątkowych informacji? Dodatkowo może ktoś wie co to za zespół i utwór? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odkurzyłem wczoraj klasyka Imię Róży, jak lubicie mocny średniowieczny klimat plus elementy detektywistyczne i lekko mistyczne to polecam, dostępny na cda w dobrej jakości.Chyba wjedzie też książka :) 

Edytowane przez Sewer
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 31.12.2023 o 15:47, Szabla napisał(a):

Jakoś przegapiłem ten wątek I w innym pisałem.

Jakiś czas temu (pewnie pierwsza dekada XXI w., lub pierwsza połowa drugiej) był film (anty?)wojenny, gdzie akcja toczyła się chyba w Iraku podczas I lub II wojny w Iraku i jedna z pierwszych, może i pierwsza scena był jadący konwój humvee z zajebistą, mocną muzą. 

Pytanie do publiczności. Kojarzycie tytuł filmu na podstawie tych szczątkowych informacji? Dodatkowo może ktoś wie co to za zespół i utwór? 

american sniper? JarHead? sceny nie kojarzę, jedynie że akcja się rozgrywała w Iraku

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 godzin temu, Sewer napisał(a):

Odkurzyłem wczoraj klasyka Imię Róży, jak lubicie mocny średniowieczny klimat plus elementy detektywistyczne i lekko mistyczne to polecam, dostępny na cda w dobrej jakości.Chyba wjedzie też książka :) 

Lubię ale nie mam ponad 3h wolnego czasu :(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Rimini" Ulrich Seidl, dostępny na HBO, mocna rzecz, poniżej zachęta od Łukasza Najdera lekko spojlerująca więc przestrzegam:

Bezlitosne kino. Bohaterem najnowszego filmu Seidla jest tym razem Ritchie Bravo, upadły kotleciarz z adriatyckiego kurortu, który dla kilkunastoosobowej emeryckiej publiczności wyśpiewuje tandetne szlagiery o miłości, tęsknocie i pożądaniu. Jest to naprawdę fantastycznie zbudowana i zagrana (przez Michaela Thomasa) postać. Wyobraźcie sobie, że podstarzały Mickey Rourke zdobył ciuchy estradowe któregoś z sobowtórów Elvisa. Albo że sam gruby Elvis w kryzysie uzależnienia zreinkarnował w grubego Austriaka w kryzysie uzależnienia. Ritchie to łajza, cwaniak, alkoholik, zawodowy bajerant, zbiegły od rodziny alimenciarz i przegryw z tekstylno-wnętrzarskim gustem Liberace. W obliczu kłopotów i zobowiązań nie cofnie się przed niczym – umie błagać, potrafi też jednak szantażować, naciągać tudzież przetrzepywać dobytek pogrążonego w demencji ojca. Ponadto obsługuje seksualnie za pieniądze bardzo dojrzałe kobiety i poszukuje szczęścia na automatach. Wszystko to dzieje się w Rimini po sezonie – w wymarłym Rimini w niepogodę. Opustoszałe plaże, nieczynne hotele, zamknięte wypożyczalnie sprzętu rekreacyjnego, lodziarnie i sklepiki z pamiątkami, pojedyncze okno żarzące się pośród mgły czy nocy niczym wielkie oko, promenada zmywana jesienną słotą, palmy w śniegu. Mistrzowską robotę wykonał tutaj operatora, Wolfgang Thaler, dzięki któremu „Rimini” jawić się może jako album Todda Hido.
Zarazem jest to kino polityczne i bieżące. Kontrastem wobec codziennej krzątaniny Ritchiego, jego nieustającej (dosłownie) pogoni za kasą po Rimini, są zalegające tam ciała imigranckie – bierne, nieme i wystawione na działanie żywiołów, ale wszechobecne. Europa (Zachodnia), albo przynajmniej jego ojczysta Austria, wydaje się przekonywać Seidl, jest wciąż zamożna, ale już stara, zniedołężniała, na wykończeniu. Ci „ostatni ludzie” żyją w koszmarnych przestrzeniach – w kiczu fototapet, pseudobarokowych mebli i złoceń, pośród horrorów poroży i wypchanych zwierząt, w panoptycznych labiryntach gigantycznego domu opieki. Ich głowy wypełniają pogłosy nazistowskich piosenek, histeryczne wspomnienia rodziców i domu rodzinnego, spóźnione perwersyjne żądze. Są przeżarci konsumpcjonizmem. Nie mają za grosz smaku i jakichkolwiek potrzeb duchowych, ideowych etc. Chcą tylko rozrywki. Wiedzą, że nadchodzi śmierć.
Edytowane przez NieMy
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.