Skocz do zawartości

Szósty gracz?


Dnc

Rekomendowane odpowiedzi

Dziś pewnie już wielu nie pamięta, ale w sezonie 2009/10 w Konferencji Zachodniej grał pewien ciemnoskóry shooting-guard, który eurostepem wydeptywał sobie drogę do kosza i nie miał brody. Nazywali go „Reke Havoc”, ja nazywałem go „T-Train”, bo był jak „L-Train”, kupiłem sobie nawet koszulkę, dziś brzmi to jak kawał z brodą, a koszulka się sprała i za dwa miesiące będzie już Throwbackiem.W czerwcowym drafcie NBA wybierać nie będzie już GM Sacramento Kings Geoff Petrie, tylko inny management, nowy management Seattle SuperSonics, któremu być może patronować będzie sam Phil Jackson. Druga ważna decyzja czekać będzie w lipcu. Co zrobić z wciąż dopiero 23-letnim Tyreke’m Evansem, który wszedł do NBA przebojem, ale kontuzje stopy i ogólna degrengolada Kings sprawiły, że dziś już o nim niemal nie pamiętamy.W lipcu Evans stanie się zastrzeżonym wolnym agentem i możliwość podjęcia decyzji będą mieć najpierw pozostałe drużyny NBA, a potem Kings/Sonics pozostaną trzy dni na wyrównanie ewentualnej oferty. Zostawmy na razie to kto może być zainteresowany, a skupmy się na obiekcie tego zainteresowania.Po zdobyciu nagrody Rookie of The Year kariera Evansa zatrzymała się w jego drugim sezonie, gdy próbował grać pomimo plantar fasciitis w stopie. Po zakończeniu sezonu rozpoczął się lokaut, a w tym skróconym, nowy trener Keith Smart próbował szukać mu miejsca na pozycji niskiego skrzydłowego w obliczu przebojowej gry Isaiaha Thomasa.Evans stracił piłkę, czyli rzecz, bez której nadal nie istnieje. Odzyskał ją trochę w tym sezonie, gdy Smart ustawia go w pierwszej piątce na pozycji SG przed Marcusem Thorntonem. Gdybyśmy próbowali wystawić mu jedno-, dwuzdaniowy opis, brzmiałby on mniej więcej tak: świetny w kontrataku, dynamiczny, ale pozbawiony wyskoku slasher, który żyje w pomalowanym i w czwartym roku gry wciąż nie ma rzutu z półdystansu i dystansu.W tym sezonie Evans zdobywa średnio 15.3 punktów na mecz, jest w Top10 NBA w punktach z kontrataków, notuje tylko 3.2 asysty i gra po 31.3 minut w meczu.Pozycja? Słaby przegląd pola przeszkadza mu w byciu rozgrywającym; słaby rzut przeszkadza mu w byciu rzucającym obrońcą; a wzrost (oficjalnie 198 cm, ale bardziej jak 196) przeszkadza mu w byciu niskim skrzydłowym.W tym momencie największym problemem Evansa jest zdecydowanie brak pewnego rzutu, ale to nie jest jego jedyny brak w ofensywie. Evans kocha sytuacje, w których może wejść w izolacji, postawić najpierw prawą stopę, a potem w drugiej części eurostepu
, przeskakując na lewą. Tu jednak pojawiają się dwa problemy: pierwszy to zupełny brak lewej ręki, a drugi to brak floatera. Evans rzadko też mija po prostu w lewo, a kiedy już to robi, to jest to najczęściej po tym jak zrobi spin-move z lewej strony boiska do linii końcowej.Technicznie, jeśli chodzi o umiejętności indywidualne w koźle, Evans ma spokojnie talent na Top-5 rzucających obrońców ligi. Potrafi robić
nawet takim obrońcom jak Tony Allen. Rzeczy, które robi, robią jeszcze praktycznie tylko Kobe Bryant, Dwyane Wade, James Harden i Manu Ginobili. Brak rzutu jest jednak ogromnym problemem, bo sprowadza jego grę do izolacji, względnie post-upów na niższych rywalach, w których najczęściej gra z lewej strony i wkręca się do środka, bez przesadnie skomplikowanych manewrów, wykorzystując przy tym przewagę siły fizycznej (jest w tym sezonie nr 1 NBA wg Synergy, ale przy tylko 33 takich posiadaniach, 12/18 z gry).Evans nie może być natomiast zagrożeniem w pick-and-rollu, ponieważ każdy dobrze przygotowany obrońca wie, że 10 na 10 razy trzeba przechodzić wtedy pod zasłoną i najzwyczajniej zostawić mu miejsce do rzutu. Dlatego często odkozłowuje i m.in. dlatego największą część jego posiadań w ataku pozycyjnym (24.3%) stanowią izolacje (0.76 PPP, górne 20% ligi).W tym sezonie Evans trafia trójkę tylko co drugi mecz, i robi to na przyzwoitej skuteczności 34.4%. Metr-dwa bliżej trafia jednak najgorsze w karierze 26.0%, z 3-4 metra tylko 33.3%. Wciąż kończy pod obręczą w elicie obwodowych (64%), ale znajduje się w momencie, w którym jego przyszłość zależeć będzie tylko i wyłącznie od niego samego.Evans otrzyma tego lata kontrakt od kogoś kto będzie chciał zrobić z niego zawodnika jakim może być. Drużyna, która się na to zdecyduje będzie musiał jednak wcześniej przeprowadzić poważną rozmowę z Evansem, przeprowadzić nawet test psychologiczny, aby zorientować się jak bardzo zależy mu na poprawie swoich umiejętności. Od niego głównie zależy czy będzie 6th Manem bez pozycji w przeciętnym zespole, czy też powróci do nieszczególnie powalającego talentem grona Top10 rzucających obrońców – bo to wydaje się być jego pozycja na przyszłość – wśród których już teraz/zaraz mogą znaleźć się 19-letni Bradley Beal czy niewiele starszy Dion Waiters.Upside Evansa zależeć będzie od oddawania tysięcy rzutów na treningach, a wcześniej sprawieniu, aby nie odchylał się przesadnie w sytuacjach spot-up. Ktoś kto ma odpowiedni sztab asystentów pracujących nad rozwojem graczy może sobie w dwa lata zrobić z Evansa zawodnika wartego na boisku 9-10 mln dolarów rocznie. Tyle zapewne otrzyma już teraz w lipcu i prawdopodobnie będziemy wtedy wątpić w ten kontrakt, ale w wieku dopiero 23 lat ten upside wciąż pozostaje widoczny i tylko bardzo boli fakt, że Kings i sam Evans nie umieli dotychczas nic z nim zrobić.Kariera Evansa stoi w miejscu, ale to nie jest jeszcze jej koniec.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nie ma chłop szczęścia do ustawień...powinien być zawodnikiem na PG gdzie za rozgrywanie zabiera się pSF. wtedy przy graniu systemowym jak u Popa jedna podmianka obrońcy wystarczy aby korzystał z tego co potrafi najbardziej wykorzystać swoje przewagi nie wchodząc w strefę swoich wad.....jak go ustawiają tam gdzie nie powinien być efektywny to trudno się dziwić

 

a z drugiej strony to taki dinozaur

 

dziś rzut ma każdy...prawie każdy - RR?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

1. Który ze swoich typów sprzed I rundy chciałbyś w tym momencie zmienić?

Łukasz Łysikowski: Nuggets w 7. W momencie kiedy wydawało się, że brak Davida Lee tylko pomoże Nuggets, Mark Jackson i Steph Curry pokazali wszystkim, że nic takiego nie nastąpi. Wystawienie Jarretta Jacka w pierwszej piątce to strzał w dziesiątkę ze strony Jacksona. Curry z kolei po pierwszym bardzo słabym meczu wrócił do swojej gry i jeśli ją utrzyma, a Nuggets dalej nie będą grzeszyć obroną, to Warriors tę serię wygrają. Jest 1-1 i przed nimi trzy (a może tylko dwa?) mecze w Oakland, będzie gorąco.

Dawid Lenkiewicz: Grizzlies w 6. Stan rywalizacji w tej serii to już 2-0 dla Clippers i nie widzę możliwości wygrania 4 kolejnych spotkań przez Memphis. Liczyłem na bardzo twardą grę Grizzlies, obronę która zadławi przeciwników i więcej sztuczek, by spowolnić Paula. Jak wszyscy wiemy, CP3 jest jednak wyjątkowym graczem i poprowadził swoją drużynę do dwóch zwycięstw, przejął końcówke G2 i Grizzlies już mają nóż na gardle. W tej chwili ta seria wygląda wciąż na 4-2, ale już w drugą stronę.

Michał Kajzerek: Pacers w 6. Ta seria z pewnością nie powinna odbywać się na oczach fanów telewizji ogólnokrajowej. W Atlancie przecież i tak oglądają ją tylko rodzice Josha Smitha; w Indianapolis cieszą się, że przechodzona końcówka sezonu regularnego, tak czy inaczej nie zwiastowała problemów w pierwszej rundzie. Ciężarowi gatunkowemu tych play-offów prawdopodobnie sprostał tylko plakat Geralda Greena nad Joshem Smithem. Niemniej zgodnie z tym, co Frank Vogel mówił bezpośrednio po meczu – Pacers zagrali dobry basket jako kolektyw. Naprawdę ciężko mi dostrzec jakąkolwiek metodyczność w tym, co grają Jastrzębie. Nie bez powodu przypięto im łatkę jednego z najnudniejszych zespołów w NBA. Gra szybkiej koszykówki przeciwko Indianie Pacers to gra szybkiej koszykówki przeciwko jednemu z najlepszych zespołów w transition-defense. Koniec historii. Josh Smith przerażony słyszy w nocy głosy, aby stamtąd uciekał.

2. Kto odpadnie wcześniej: Lakers czy Celtics?

Łysikowski: Odpadną w ten sam dzień. 28 kwietnia obie drużyny grają swoje czwarte mecze. Jeśli w trzecich nie zdarzy się coś niesamowitego to może się skończyć po 4-0 dla Knicks i Spurs. C’s rzucili łącznie 149 punktów w MSG i po prostu nie widzę ich na tą chwilę jako zwycięzców kolejnego meczu. Obstawiałem, że wygrają dwa mecze i chyba ich przeceniłem. W Lakers nie ma lidera, który by pociągnął cały zespół, a jeśli Steve Blake był najlepszym strzelcem LAL w drugim meczu to nie świadczy to o nich zbyt dobrze.

Lenkiewicz: Lakers. Coraz gorzej z nimi, kontuzje nie odpuszczają i pojawiają się nowe urazy (dziś Steve Blake). Sfrustrowany Howard popełnia niemądre przewinienia, a z drugiej strony Parker i Ginobili dopiero się rozkręcają. Nie wykluczam tutaj nawet sweepu, chociaż wszystko może zweryfikować G3 w gorącym LA i może ta seria potrwa 5-6 spotkań. Rywalizacja na wschodzie to inna bajka, KG i Celtics jeszcze powalczą i wciąż stawiam tutaj na 4-2 Knicks.

Kajzerek: Celtics. Kevin Garnett ma problemy z biodrem, dotąd rzucał w tej serii 38% z gry. Tyson Chandler w G2 zaczął świetnie pomagać w kryciu pod koszem i ogólnie wykonał dobrą robotę na KG. Celtics nie mają w ofensywie nikogo, komu mogliby powierzyć piłkę do rąk jednocześnie nie martwiąc się o skutek. Tak, brakuje im Rajona Rondo i są bez niego gorszym zespołem. Knicks odzyskali Pablo Prigioniego, który wykonał mnóstwo dobrej pracy gdzieś za kurtyną wielkich rzutów Melo, Smitha i penetracji Raymonda Feltona wciskającego się w każdą lukę rotacji C’s. Knicks są już przygotowani na pierwszą rundę, Celtics – może przez ostatnie wydarzenia w Bostonie – nie potrafią utrzymać stabilnego poziomu koncentracji.

3. Kto wygra Zachód?

Łysikowski: Thunder. Mają przewagę parkietu przez całe playoffy i najlepszych kibiców w lidze, to jest dla nich niewątpliwie dużym plusem. W finale konferencji spotkają się ze Spurs i wygrają tam 4-3, taki mój wczesny typ. Tylko Patrick Beverley może ich teraz zatrzymać…

Lenkiewicz: Thunder. Chciałbym zobaczyć powtórkę finału konferencji sprzed roku i rywalizację Spurs – Thunder. Przed Greggiem Popovichem potencjalnie ciężkie zadanie, Thunder wygrali z nimi rok temu, a w tym sezonie wyglądają na jeszcze silniejszych. Z odpowiednimi usprawnieniami i bezbłędną defensywą Spurs są w stanie powalczyć, jednak na dzień dzisiejszy faworytem na zachodzie jest drużyna z OKC. Nie widzę innego przeciwnika poza SAS, który mógłby im poważnie zagrozić.

Kajzerek: Spurs. Nie podoba mi się 20/51 z gry Duranta i Westbrooka w G2 przeciwko Rockets. Wyrwali jednak crunch-time, czyli zrobili to, co będą zmuszeni zrobić w tych play-offach jeszcze kilka razy. Ostrogi w serii z Lakers grają kompleksową defensywę, popisują się. Manu Ginobili wygląda na zdrowego, Tony Parker w drugiej połowie był Tonym – czemu nie mogę być MVP sezonu regularnego – Parkerem. Jego match-up z Russellem Westbrookem będzie nie gorszy niż pojedynek jedynki OKC z Patrickem Beverley’em w G2. Niesamowicie ciekawa będzie walka front-court’ów i line-up’y jakimi operować będą obaj trenerzy. Piszę, jakby finał zachodu pomiędzy tymi ekipami był przesądzoną sprawę. Oczywiście – oczekuj nieoczekiwanego. Myślę jednak, że ta seria byłaby pod względem wizualnym i koszykarsko-merytorycznym czymś zupełnie nie z tej ziemi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 5 tygodni później...

Boston Celtics stoją na rozstaju dróg, żonglując tak niebezpiecznymi hasłami jak „tradycja” i „lojalność”. Sebastian trzy tygodni temu pisał o decyzjach jakie stoją w tym off-season przed jedną z najpopularniejszych drużyn w lidze. Może być to w zasadzie domino decyzji, bo jedna może prowadzić do drugiej, a druga do trzeciej. Jednym ruchem Celtics mogą stracić Paula Pierce’a, Kevina Garnetta i Doca Riversa.

Miami Heat cały czas zamierzają być faworytem Konferencji Wschodniej, razem z Derrickem Rose’m powracać będą Chicago Bulls, u góry powinni pozostać też New York Knicks, a Indiana Pacers, jeżeli zatrzymają Davida Westa, w przyszłym sezonie razem z powrotem Danny’ego Grangera będą tylko mocniejsi.

Teoria 5 Procent Zacha Lowe’a jest jednak tym co sprawia, że nie tak łatwo jest Bostonowi pozbyć się marzeń o kolejnym mistrzostwie. Zwłaszcza, że gdy w playoffach zdrowi byli Pierce, Garnett i Rajon Rondo, Celtics od 2008 roku docierali minimum do siódmego meczu finału Wschodu. Pierce i Garnett będą o rok starsi, Rondo może potrzebować całego roku na powrót do formy po zerwanym ACL, ale wiemy, że na przestrzeni serii i przy szczęśliwym losie – np kontuzje w drużynach rywali (patrz: Grizzlies w tym roku, 76ers rok temu) – to wciąż może być wystarczający potencjał, wsparty dodatkowo na ławce jednym z najlepszych playoffowych trenerów ligi. Teoria 5 Procent to nic innego niż fakt, że samo bycie kontenderem, nawet tym z drugiego rzędu typu Denver czy New York, to jest szansa, którą warto wykorzystać dopóki ta szansa istnieje. Dobrym przykładem mogą być tutaj Dallas Mavericks i ich mistrzowski run w 2011 roku.

W niedzielę wieczorem Bob Finnan z „The Ohio News-Herald” doniósł jednak, że Celtics są bliscy rozbicia kwartetu, który trzyma ich przy nadziei, że ten team ma w sobie jeszcze jeden „run”:

„Źródła doniosły mi, że GM Celtics Danny Ainge najprawdopodobniej wykupi ostatni rok kontraktu Paula Pierce’a. Jeśli to się stanie, Cavaliers powinni stanąć w wyścigu o Pierce’a. Ale spokojnie – Pierce najprawdopodobniej będzie chciał trafić do realnego kontedera”

„Spokojnie”, Bob – Cavaliers nie będą jeszcze żadnym kontenderem do mistrzostwa w 2013/14, więc głaskanie fanbase’u, dodawaniem słowa ‚realny’ (serious) jest chyba w tym wypadku mimo wszystko nie na miejscu.

Nie w tym jednak rzecz, wybaczcie temu czasem niewyspanemu blogerowi łapanie za słówka. Historią jest informacja, która może dowodzić czemu Rivers nie potwierdził jeszcze, że nadal będzie trenerem Celtics. Riversowi pozostały bowiem trzy lata umowy, wartej aż 21 mln dolarów. Ma jednak od kilku lat inną umowę – słowną, z GM’em Danny’m Ainge’m – na to że może odejść, gdy tylko będzie chciał to zrobić. Możemy teraz przypuszczać, że jego decyzja w jakimś stopniu uzależniona jest od tego co stanie się z Pierce’m i jak zachowa się po tym Garnett, którym zainteresowani są od przeszło pół roku Los Angeles Clippers.

Diabeł tkwi jednak w szczegółach. Finnan pisze o ‚wykupieniu kontraktu’, podczas gdy Celtics mogą po prostu zwolnić Pierce’a przed 30 czerwca. Wtedy: a) zejdą z 10 mln dolarów w jego wartej 15.3 mln dolarów umowie na przyszły sezon, B) nie zejdą poniżej salary-cap, ale c) będą mogli prawdopodobnie użyć pełnego Mid-Level (5 mln), zamiast Mini Mid-Level (3 mln).

Za artykułem Briana Robba z Celtics Hub, który wsparł się opiniami nieocenionego w sprawach kontraktów Marka Deeksa z ShamSports:

„Jeżeli Celtics zwolnią Pierce’a przed 30 czerwca, NIE WYKUPIĄ wtedy jego kontraktu, tylko po prostu go zwolnią. Zwolnienie go nie oznacza, że nie będą mogli podpisać z nim kontraktu na przyszły sezon. Jeśli jednak wykupią jego umowę, nowe CBA nie pozwoli im podpisać z nim ponownej umowy przez cały rok kalendarzowy”

To interesujące więc co dokładnie miał na myśli Finnan, odkąd obydwa ruchy mają prawdopodobnie identyczne implikacje dla cap-space Celtics, ale tylko jeden pozostawia możliwość podpisania ponowej umowy z Pierce’a. W każdym kontrakcie zawarta jest oszacowana suma za jaką można go wykupić. Choć pozostaje to też cały czas sprawą negocjacyjną pomiędzy Celtics i agentem Pierce’m, trudno przypuszczać, by Pierce zgodził się na buy-out poniżej gwarantowanych mu 5 mln dolarów w sezonie 2013/14.

Zwolnienie go przed 30 czerwca pozbawi Celtics praw Birda do swojego kapitana i ograniczy ich możliwości podpisania go ponownie do 5 mln dolarów za sezon tytułem wyjątku Mid-Level. Użycie amnestii obniży natomiast payroll Celtics do 58 mln dolarów, czyli też nie zostawi miejsca w cap-space. Amnestia zadziała w tym przypadku jednak tak jak buy-out, czyli uniemożliwi podpisanie z Pierce’m umowy przez jeden rok.

Jeden ruch może poruszyć za sobą zupełną przebudowę w Bostonie, w obliczu powrotu Rondo po zerwanym ACL. Zobaczymy czy tym razem Ainge, po kilku latach handlowania Rondo, Pierce’m i Ray’em Allenem, będzie miał zimne nerwy, aby podjąć decyzję, która może od razu stać się niepopularna. W dużej mierze dlatego, że jej pozytywne efekty mogą nie być natychmiast dostępne dla Bostonu.

Nawet jednak zwolnienie Pierce’a nie musi oznaczać tego, że Celtics nie spróbują podpisać z nim ponownej umowy. Pozostawienie go na pełnym Mid-Level może doprowadzić do efektywnego zaoszczędzenia 5 mln dolarów (15 dolarów jego kontraktu na 13/14 minus 5mln dol. gwarantowane minus 5 mln dol. nowej umowy). Wg nowego CBA użycie pełnego Mid-Level nakłada natomiast na drużyny hard-cap w wysokości punktu apron, czyli 4 mln dolarów powyżej luxury-tax (w przyszłym sezonie apron to przewidywane 75-76 mln dol.).

Ponowne podpisanie Pierce’a za cenę np 15 mln dol. za trzy sezony (z trzecim niegwarantowanym) zwiększy więc możliwości Bostonu przy ewentualnych wymianach, doda te 5 mln dolarów przestrzeni. Bez nich jednak nie zmieni wiele poza tym, że powiększy możliwości podpisywania minimalnych kontraktów. Wszystko to jest niewielki plus, ale z drugiej strony istotny, bo to coś co przeszkadzało Celtics w trakcie ostatniego okienka transferowego.

Zobaczymy w którą stronę pójdą Celtics i Pierce – czy będą to kosmetyczne ruchy i jeszcze jedna próba gry z Pierce’m i Garnettem w playoffach, czy też przebudowa drużyny już od lipca.

Te wszystkie długie umowy Jasona Terry’ego (10.7 mln, 2 lata), Brandona Bassa (13.5 mln, 2 lata), Jeffa Greena (28 mln, 3 lata) i Courtney’a Lee (16 mln, 3 lata) sprawiają, że mam wątpliwości co do tego czy Celtics są gotowi na przebudowę już teraz, zaraz. Tym bardziej, że te cztery umowy plus kontrakt Pierce’a w sezonie 2013/14 mogą nadal być czymś czego Boston mógłby próbować użyć w wymianach, zaczynając już od najbliższego draftu.

 

- - - Updated - - -

 

Syn Dana Gilberta znowu to zrobił. Na przełomie trzech ostatnich lat ekipa Cleveland będzie po raz drugi wybierać z pierwszym numerem. Przed samą loterią Cavs mieli 15,6% szans, czyli byli trzecią ekipą w kolejce.

Dwa lata temu Nick Gilbert wylosował pierwszy pick dla Cavs, którzy dzięki temu wybrali Kyrie Irvinga. W tym roku stoją przed szansą wyboru kolejnego elementu, który zapewni kompletną odbudowę zespołu. Center? Seryjny strzelec? Zobaczymy…

„Kyrie is a hell of a player … but this also felt almost as good,” Nick Gilbert said. „That was the first time. This is the second time, but man does it feel good to get the first pick this last time. Get that last player to give us a push.”

Dokładnie, get that last player.

W dość komfortowej sytuacji znaleźli się Orlando Magic, którzy nie będą czuć presji z jedynką, a będą mogli pomyśleć nad rozgrywającym lub rzucającym. Jak widać Bobcats, Suns i Pelicans w stawce. Blazers zachowali swój pick, który był zastrzeżony w Top 12, inaczej trafiłby do Charlotte (wymiana Wallace’a). Sam Presti i OKC przejęli pick od Raptors przez Houston (trade Hardena). Cieszy wysoki pick Minnesoty, w której Flip Saunders będzie debiutował w Drafcie jako GM.

Cavs, Hawks, Thunder, Suns, Wolves, Jazz – ekipy mające dwa picki w pierwszej rundze. Może być ciekawie.

Lecimy z kolejnym Mockiem. Tym razem pod lupę bierzemy same picki z loterii.

Mile widziane Wasze typy w komentarzach.

Za Oceanem takie scenariusze…

 

1. Cleveland Cavaliers – Nerlens Noel (Kentucky, PF/C – 211 cm, 97 kg)

Syn Dana Gilberta sprawił, że Cavs mogą dorzucić być może ostatni, jakże kluczowy element do ich układanki. Noel to raczej typ świetnego defensora, na dodatek z jednym kolanem, ale hej! To wg wielu skautów gość z największym upsidem w tym Drafcie. Niemal pewniak do jedynki, a Cavs ewentualnie mogą rozglądać się jeszcze za Benem McLemorem, ale po co? Dion Waiters powinien się poprawiać z biegiem lat, jeśli chodzi o selekcje rzutowe. Noel potrafić grać na pick-and-rollach, szybko roluje się do kosza, a tam czeka na podania z góry, ewentualnie kozłem i może to kończyć po piwocie. On i Tristan Thompson? Dobry Boże, w pełni zdrowia taka dwójka z biegiem lat może siać postrach w Konferencji Wschodniej.

*Inne opcje: Ben McLemore (Kansas)

2. Orlando Magic – Trey Burke (Michigan, PG – 183 cm, 82 kg)

Jeszcze przed zakończeniem sezonu regularnego pisaliśmy o tym, że Magic będą szukać obwodowych. Coachem tej ekipy jest raczej przytomnie myślący Jacque Vaughn, który może pokusić się o rozgrywającego. Teoretycznie Jameer Nelson ma ważny kontrakt do końca sezonu 2014/15 (z czego ostatni rok to opcja zespołu), ale Arron Afflalo i Moe Harckless zabezpieczają pozycje 3-4 na przyszłość. Burke to prawdziwy lider, mentalny zwycięzca, ktoś komu można powierzyć zespół. Może dałem go za wysoko, ale myślę, że Magic pomyślą o nim w dniu Draftu.

*Inne opcje: Ben McLemore (Kansas), Anthony Bennett (UNLV)

3. Washington Wizards – Ben McLemore (Kansas, SG – 195 cm, 88 kg)

Główkowałem i wygłówkowałem. Chociaż w przypadku Bradleya Beala w składzie nie ma to większego sensu, ale McLemore może być ciekawym kąskiem w samą noc Draftu, a Wizz mogą chcieć trejdować swoim pickiem. Wg skautów to nadal jeden z największych talentów w tym roku, pomijając już aferę, na bazie której ponoć jego coach ze szkoły średniej miał dostać pieniądze za namówienie go do gry na poziomie zawodowym. McLemore to świetny shooter, trochę zagubiony w decydującej fazie Turnieju NCAA, ale mentalnie przygotowany do gry w NBA.

*Inne opcje: Otto Porter (Georgetown), Anthony Bennett (UNLV)

4. Charlotte Bobcats – Anthony Bennett (UNLV, PF – 203 cm, 108 kg)

Dzwonię do Maćka. Rozmawiamy. Pada pytanie kluczowe: Kogo masz w Bobcats? Odpowiadam, że Bennetta. Dlaczego? Bo przecież Kiciusie nie mają soldinej, ofensywnej opcji pod koszem. Bennett i jego szeroka rama zapewnią nieco więcej gry inside-outside. Kanadyjski Zwierzak umie grać tyłem i przodem do kosza, jest agresywny w izolacjach, atakuje obręcz, a my możemy nie przejmować się faktem, że ma jakieś 203 cm w butach. Ze swoją fizycznością poradzi sobie spokojnie na czwórce.

*Inne opcje: Victor Oladipo (Indiana), Ben McLemore (Kansas), Otto Porter (Georgetown)

5. Phoenix Suns – Victor Oladipo (Indiana, SG – 195 cm, 95 kg)

Na obwodzie w defensywie dziury, cholernie wielkie dziury. Oladipo może je załatać przede wszystkim swoją wszechstronnością z atletyzmem. Suns mogą szukać jeszcze kogoś na niskie skrzydło, dlatego Otto Porter również jest brany pod uwagę. Oladipo to bardzo fajny pick dla kilku ekip w Top 10, ale podejrzewam, że nie wypadnie poza pierwszą siódemkę. Trzeba korzystać…

*Inne opcje: Otto Porter (Georgetown)

6. New Orelans Pelicans – Alex Len (Maryland, C – 216 cm, 115 kg)

W Nowym Orleanie potrzebują na gwałt rozgrywającego, a tutaj świetnym pickiem byłby Trey Burke. Ale czy dotrwa do szóstego wyboru? Czy Pelicans poświęcą wysoki numer na kogoś z dwójki McCollum, Carter-Williams? Wątpię… Dlatego przy np. niepewnej przyszłości Robina Lopeza Pelicans mogliby wybrać Alexa Lena, nieco mobilniejszą wersję typowego, defensywnego centra. Małe „ale” – Len jest kontuzjowany i nie będzie dostępny na indywidualnych treningach. Mimo wszystko masa skautów widzi w nim potencjał, materiał na przydatnego gracza w przyszłości. Poza tym Anthony Davis nie nadaje się na centra, proste.

*Inne opcje: Trey Burke (Michigan), Otto Porter (Georgetown), Cody Zeller (Indiana)

7. Sacramento Kings – Otto Porter (Georgetown, SF – 203 cm, 90 kg)

„Rozsądną opcją byłby wybór Otto Portera, bardzo produktywnego gościa, solidnego defensora o długich ramionach na pozycji small forwarda.” – pisałem tak pod koniec lutego i zostaję przy swoim. W Sacto brakuje stopera na pozycjach 3-4, który da także kilka cennych zbiórek i przechwytów, zagra akcję pick-and-pop w ofensywie.

*Inne opcje: Alex Len (Maryland), Cody Zeller (Indiana)

8. Detroit Pistons – Shabazz Muhammad (UCLA, SG/SF – 198 cm, 101 kg)

Pozycje 2-3 jak w mordę strzelił. Potrzebny jest łowca punktów, ewentualnie ktoś wszechstronny, mogący dawać coś jeszcze oprócz punktów. Muhammad po średnim sezonie wypadł z Top 10, ale to talent z pierwszej półki i gość, który całkiem nieźle wypadł na testach podczas Draft Combine (37 cali max vertical, zasięg ramion na poziomie 211 cm przy wzroście 198 cm). Shabazz umie zdobywać punkty, ma swagger, potrafi przejmować mecze w crunchtime i kto wie? Może w Detroit znalazłby swoje miejsce?

*Inne opcje: Victor Oladipo (Indiana), Otto Porter (Georgetown), C.J. McCollum (Lehigh)

9. Minnesota Timberwolves – Cody Zeller (Indiana, PF/C – 211 cm, 108 kg)

Tak jak rok temu, szukają kogoś pod kosz i solidnego strzelca. Cała nadzieje we Flipie Saundersie, który może odmienić losy Wolves i ściągnąć klątwę Davida Kahna. Zeller to najlepiej przygotowany atletycznie Big Man w tegorocznym Drafcie, świetny wyskok, spory zasięg ramion, szybkość na testach sprawnościowych. To na wypadek, gdyby Pekovic dostał maxa od innego klubu. Opcją dla Wolves jest również punktujący obwodowy, ale mają jeszcze pick pod koniec pierwszej rundy, a tam można kogoś takiego wyciągnąć.

*Inne opcje: Shabazz Muhammad (UCLA), C.J. McCollum (Lehigh), Alex Len (Maryland)

10. Portland Trail Blazers – Steven Adams (Pittsburgh, C – 213 cm, 113 kg)

PTB uciekli spod noża Bobcats, którzy przejęli by ich pick, gdyby ten wypadł poza Top 12. W sumie podczas tego Draftu mogą szukać gości od pozycji 3 do 5. Z dyszką może trafić do nich nawet Dario Saric, ale być może włodarze klubu zdecydują się na fizycznego centra, szczególnie, że bez kontraktu zostaje fałszywy środkowy J.J. Hickson. Adams jest naprawdę spory, ma szerokie dłonie i drugi największy zasięg ramion po Gobercie na poziomie 224 cm. To 7-footer pełną gębą, który może zbierać, blokować rzuty i stawiać solidne zasłony.

*Inne opcje: Rudy Gobert (Francja), Alex Len (Maryland), Kelly Olynyk (Gonzaga).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przyznam szczerze na przełomie 2012/2013 wykupiłem dostęp i jakoś nie urzekło mnie to tak by dalej wykładać co prawda niewielkie pieniądze, ale dalej pieniądze. Żyjemy w czasach, w których pewnie nawet Ty [leewy] posiadasz coś skopiowanego/nielegalnie pobranego wiec prośba o tekst raz na dwa miesiące nikogo mocno [chyba?] nie zaboli.

 

pozdrawiam i trochę więcej luzu:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Tylko T-mac nie wspomina, że był zajeżdżany przez JVG i zajebiscie przybrał na masie w tamtym okresie. Zresztą z Yao było podobnie.

 

JVG, rozpierdalacz kariery :)

Zajeżdżany to on był w Orlando, gdzie musiał być 1, 2 i 3 opcją w ataku, najlepszym podającym i drugim zbierającym w drużynie.

 

JVG kazał mu jedynie bardziej się angażować w obronę i słusznie, bo w Houston T-Mac nie musiał aż tak bardzo skupiać się na pozostałych pozostałych elementach gry, z racji posiadania lepszego supportu i mógł się bardziej poświęcić defensywie.

 

To, że przytył to też plus, bo w Orlando wyglądał jak anorektyk i to raczej jego poprzednia masa bardziej sprzyjała kontuzjom.

 

A fakt, że skontuzjował się akurat w Houston to pewnie efekt jakichś jego zaniedbań, nadmiernego eksploatowania się we wcześniejszym okresie kariery na boisku przy jednocześnie dość luźnym podejściu do off-season, być może grania z nie do końca zaleczonymi urazami, plus po prostu zwykłego pecha.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie zgodzę się.

 

Naprawdę dużo zawodników ma problemy z nogami/kolanami właśnie jak przybiorą na wadze. JVG miał na tym punkcie fioła i podobno kazał ostro 'przybulkować' i T-macowi i Yao. A zarówno jeden jak i drugi nigdy nie grali siłowo i jeszcze będąc chudzielcami raczej nieźle sobie radzili. Dopiero jak nabrali masy to zaczęły się kontuzji na co dodatkowo wpłyną fakt, ze JVG lubił grać nimi dłuuuuuuuugie minuty w RS.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.