Skocz do zawartości

Poparzeni słońcem trzy


Elwood

Rekomendowane odpowiedzi

Przyznam, że również dotrwałem do drugiej kwarty meczu z Denver, aż zacząłem przewijać, nie dało się tego spotkania oglądać.

Generalnie nie mam jednoznacznego zdania na temat Earla, dla mnie to jest wciąż człowiek zagadka. Z jednej strony zawodnicy mieli z nim świetne relacje, przestawienie Knighta na ławkę obeszło się bezboleśnie bez medialnego wylewania żalów wszelakich (chociaż Knight gra jeszcze gorzej niż się ktokolwiek mógł spodziewać i wystarczy w dowolnym momencie spojrzeć mu w oczy żeby się przekonać co o tym wszystkim myśli), przekazywanie pałeczki za ofensywę dla Bookera odbywa się póki co bezkonfliktowo, zwiększenie roli Warrena kosztem Bledsoe i Knighta podobnie.

Z drugiej strony gra Suns w ataku wygląda po prostu prymitywnie, powtarzające się zagrywki gdy na 7 sekund do końca akcji Tucker dostaje piłkę na postup i musi podejmować decyzje o których nie powinien nawet marzyć, gdy Chris - którego jedynym atutem o jakim póki co wiemy jest bogaty asortyment zagrań w ataku właśnie - na czystej pozycji błaga o podanie i w zasadzie pełni rolę statysty, że o Lenie i jego comeczowych popisach nie wspomnę.

Generalnie Suns wyglądają jakby głębia ich filozofii ataku sprowadzała się do zasady - ktokolwiek z zestawu Bledsoe, Booker, Warren, Barbosa, Knight ma piłkę - twórz co Ci do głowy przyjdzie, reszta przy odrobinie szczęścia Ci w tym nie przeszkodzi. Druga część filozofii zakłada, że jeśli wskutek jakiegoś przypadku zostanie rzeczone symboliczne 7 sekund a rebours to ktokolwiek przypadkiem piłkę w łapskach swych ma - to nawet jeśli się nazywa Len czy Tucker i jest obdarzony ich potencjałem - również dostaje zielone światło na realizację swoich fantazji. Mniej więcej od czwartego meczu Suns raz na jakiś czas zaczęli grać taką akcję niczym Portland - za moich czasów nazywało się to koszyczkiem - podajesz/zastawiasz/robisz kółeczko i od nowa, wszystko na obwodzie. Generalnie robi się to po to żeby ktoś się w końcu urwał na czystą pozycję, bądź jeśli to nie wyjdzie aby chociaż uzyskać korzystny matchup. Suns jeszcze nigdy nie udało się ani jedno ani drugie - grają to przez dobre 10 sekund po czym nagle przestają i jak gdyby nigdy nic kontynuują swoje patologiczne palowanie 1-1, mam wrażenie że celem tego zagrania jest nabicie statystyk ilości podań przypadających na posiadanie. Pomysł zaś na granie długich partii meczu parą Tucker-Dudley to z kolei ewidentna próba znęcania się nad fanami wychowanymi na historycznie błyskotliwych ofensywach z Arizony.

 

Trzeba oddać Watsonowi, że przepoczwarzanie młodzieży słonecznej w poważne koszykarskie tworzywo idzie mu przynajmniej dobrze. Booker, Warren zostali wprowadzeni do koszykówki dla dorosłych w odpowiednim tempie dla ich rozwoju, czego skutki na obecnym etapie są bardzo obiecujące. W przypadku Lena ciężko nie zauważyć, że Watson stworzył mu wręcz idealne warunki do rozwoju i przejmowania na siebie coraz większej odpowiedzialności za zespół, którego to zaufania Alex w spektakularny sposób nie wykorzystał, grając nierówno, niepewnie i praktycznie nie demonstrując żadnego progresu. Chyba jeszcze za wcześnie na ocenę rozwoju tegorocznych debiutantów - Ullis póki co zakopany został na ławce, a w tych fragmentach gdy grał pokazał że niestety warunki fizyczne ograniczają go znacząco - floatery nad centrami rozmiaru NBA i obrona przeciw wyższym, cięższym a niekoniecznie bądź niewiele wolniejszym PG to na razie nie jego półka - to co w lidze letniej i preseason wyglądało na bogaty arsenał zagrań opanowanych technicznie przy tempie gry prawdziwej NBA nie przynosi efektów.

 

Chriss nie do końca szczęśliwie wskoczył do pierwszej piątki gdzie po pierwsze nie ma okazji do gry w ofensywie, po drugie Chandler czy Len blokują pomalowane gdy już nawet otrzyma tę piłkę, wreszcie przeciw najlepszym z rywali jego talent do łapania seryjnych szczeniackich fauli jest eksploatowany wręcz niemiłosiernie. Mam wrażenie, że stanie bez krycia za łukiem i otrzymywanie podań raz na pół kwarty go zwyczajnie frustruje co odbija się na jego grze w defensywie i na desce. Ja bym go widział w ustawieniu z Ullisem z ławki gdzie gramy pod niego picki z Knightem, Benderem i Dudleyem na rozciągnięcie obrony. Inna sprawa, że jego mentalność, czy boiskowa inteligencja budzą póki co wiele zastrzeżeń.

Bender z kolei wprowadzany jest powoli, gra tyle ile powinien i mam nadzieję widzieć coraz więcej ze strony tego chłopaka (nazwijmy to ścieżką Warrena). Instynkty w obronie są, w ataku też wygląda to przyzwoicie, brakuje oczywiście kilogramów do rywalizacji z prawdziwymi podkoszowymi, ale za wcześnie jeszcze na prognozy co z tej mąki nam wyrośnie. Ja jakieś przesłanki mimo wszystko dostrzegam, acz na tym etapie kariery i w Lenie widziałem prototypowego centra XXI wieku co to i pomalowane zdominuje i w ataku nawrzuca z półdystansu i picknroll zagra piękny.

 

Wciąż jesteśmy o transfer Chandlera od Top3 od spodu przed loterią.

 

 

 

Edytowane przez PangLoss
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wy tu marudzicie na Suns, a przyszłość jak widać zapowiada się świetnie

 

"Kevin Durant, Steph Curry, Klay Thompson," Watson told reporters, via Suns.com. "Five years from now, you’re going to say Eric Bledsoe, T.J. Warren, Devin Booker."

 

Jeśli to nie jest fejk, to Earl zapomniał dodać Draymond Green <==> PJ Tucker!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wy tu marudzicie na Suns, a przyszłość jak widać zapowiada się świetnie

 

"Kevin Durant, Steph Curry, Klay Thompson," Watson told reporters, via Suns.com. "Five years from now, you’re going to say Eric Bledsoe, T.J. Warren, Devin Booker."

 

32-letni Bledsoe to jest to, czego nie mogę się doczekać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wy tu marudzicie na Suns, a przyszłość jak widać zapowiada się świetnie

 

"Kevin Durant, Steph Curry, Klay Thompson," Watson told reporters, via Suns.com. "Five years from now, you’re going to say Eric Bledsoe, T.J. Warren, Devin Booker."

Jak powiem 3x"Bookermen" to z lustra wyjdzie czarnuch i ukatrupi Earla?

 

Jeśli to nie jest fejk, to Earl zapomniał dodać Draymond Green <==> PJ Tucker!

Tucker nie lubi jajek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

k****

1 kwarta Hawks Suns i już sobie przypominam, co mnie wkurwia

Booker 2 razy prowadzi piłkę w kontrze, pod koszem Hawks jeden kutasiarz, w ataku dwa słońca i zamiast angażować partnera to DB ładuje się na siłę w trumnę jakby mu darmo kurczaka za to obiecano

Tucker rzuca za trzy, piłka po odbiciu od obręczy idzie na 8 metr i EB i Booker wpadają na siebie w walce o tę zbiórkę. Co obaj robili w tym samym miejscu na parkiecie?

EB podaje do Chandlera na szczycie łuku, obiega go, Chandler mu pokazuje głową że ma biec dalej bliżej kosza, patrzy w lewo celem zmyłki i podaje w miejsce, w któym powinien być Bledsoe. Pod koszem. Tymczasem Eric stoi metr od tysona i ma dziwną minę. Tyson, wracając na własną połowę po tej akcji, ma minę "w szatni zgaśnie światło i nawet nie ogarniesz, że te trzy cepy w ryj to ode mnie"

 

Howard to dno i 7 metrów mułu i niech wypieprza na planetę małp czy gdzie mu tam ego pozwoli. Pan dominator podksozowego pierwsze punkty ładuje z 4 metra bankshotem, by potem dołożyć trafienie z 5 metra. Ja wiem, że trafił, ale następca Shaqa jako dominator pomalowanego pojebał role życiowe. Wiem też, że Chandler z tą brodą wygląda jak rasowy bułgarski gwałciciel, ale c`mon. Poza tym Tyson zdążył pokazać 2x power move, a Dwight na to wyjebał jajca. Dla niewtajemniczonych - power move podkoszowego, czyli wykorzystuję siłę, wzrost, masę, zasięg, wchodzę w pomalowane na pełnej qrwie i sieję postrach. Dwight to kiedyś miał, Dwight tego nie ma.

 

A, i wisienka na torcie, czyli ten Wasz zajebisty defensor Tucker na łuku krył z opuszczonymi łapami rzucającego Korvera. Swish skurwielu, trafiony zatopiony. 

 

Wracam do oglądania

 

I pierwsza kwarta za mną. Po drodze Booker bicepsem zaatakował przeciwnika. Znaczy wyciągnął łapy na boki i tak stał, więc modra głowa z nr5 ordynarnie twarzoryjem wbiegła w bicka. Wcześniej ten sam gracz z nr5 splątał się nogami z Knightem, dostrzegam więc w nim potencjał do niekonwencjonalnych zagrań.

 

Bender przytył coś chyba, jak barkiem wbił się w Humprisa to Kris robił za mopa szorując podłogę dupą. Oczywiście faul Dragana, ale widać zwiększoną pewność siebie w obronie i to, ze jak rozwali łapy na boki to Bazemore nie ma gdzie uciekać w koźle i musi piłkę oddawać. 

 

edit

 

Delaney. Ten złamas od zadań specjalnych. Rzucając "kelnera" spod kosza zaliczył airballa, 3:43 w podanym linku.

http://wefights.com/9770-2/

 

A potem to już z górki. Len 3 razy z rzędu ośmiesza Howarda, więc Watsonowi robi się smutno i wprowadza Chandlera. Genialna defensywa HAwks zostawia niepilnowanego Dudleya - bang, 3 punkty. Suns robią run 11-0, Hawks nie punktują przez 5 minut. Potem Jared stwierdza, że tej nocy Hardaway jr wystarczająco napsuł krwi i starczy takiego grania. I tak oto Dudley przygotował pyszne danie, coś jak kanapkę. Na wierzchu Jared, potem pilka, potem Tim, potem piękna kanciasta czarna banda a dalej siedziała pewna otyła pani, której po kolanach trysnęło colą z kubka, z którego wcześniej zdjęła wieczko. Karma suko.

 

Potem Dwight nieumyślnie chyba wyjebał Tysonowi w splot słoneczny/żebro, Tucker wygrał 2 razy zbiórkę z Howardem, EB rozbił bank na 104-99 i można było pakować wrotki. 

Edytowane przez Elwood
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Więcej tych opisów! :smile:

 

 

Przy okazji przypomniało mi się, że w niedzielę miałem wątpliwą przyjemność oglądania meczu Suns vs Nuggets. Pamiętając wpis Elwooda odnośnie ostatniego spotkania tych zespołów, nie ukrywam że na zbyt wiele nie liczyłem. Tak czy siak pora przystępna, humor dobry, więc czemu by nie zaryzykować?

 

Karuzelę śmiechu rozpoczął komentator C+, który nazwał niedzielne spotkania o 21:30 wisienką na torcie. Mając w pamięci ostatni mecz Blazers vs Nets, zacząłem się zastanawiać o co gościowi chodzi. Potem przyszedł czas na zapowiedź następnego weekendu i okazuje się, że następną wisienką ma być spotkanie Pistons vs Magic. Zajebisty tort nam przygotowali panowie z C+ (choć dzisiaj Bulls vs Cavs zapowiada się nieźle)...

 

Potem było jeszcze lepiej, bo Nuggets zaczęli mecz od 11:0. Lekki szok, ale obudzili się Bledsoe i Booker. Na boisku zameldował się Alex Len, więc gracze Denver uznali, że czas na zryw. Watson dość szybko ogarnął, że Chandler był jednak lepszym rozwiązaniem i z powrotem wstawił go na boisko. Niestety dla coacha Suns, reszta zespołu uznała, że skoro wraca Tyson, to oni już nie muszą bronić. Surprise, surprise motherfuckers - do przerwy 63:43 dla Nuggets. 

Po przerwie zaczęły dziać się rzeczy niestworzone, bo nie wiem jak inaczej nazwać zachowanie komentatorów C+. Domaganie się powrotu na boisko Lena (!), gdyż to bardzo utalentowany zawodnik, (!!) ciągle z bardzo dużym potencjałem (!!!).

 

O dziwo, od tego momentu Phoenix ruszyło do przodu za sprawą duetu Booker&Bledsoe. Do tego dołączył się... Tucker, w międzyczasie Lena zmienił Bender i przewaga stopniała do 3 oczek. Wtedy komentator C+ znów oburzył się na brak Alexa, więc Watson pokornie wprowadził go na parkiet. Jako, że cuda nie zdarzają się dwa razy, to tym razem Denver odjechali już na dobre.

 

 

Ławka Suns zdobyła w tym meczu... 16 punktów, a Knight zakończył mecz z +/-... - 19 ^^

 

Najlepszymi zawodnikami Nuggets byli Wilson Chandler i... Jameer Nelson, który chyba zapomniał, że jest tylko Jameerem Nelsonem i zagrał na 61% skuteczności :>

 

Chyba najwyższy czas odpuścić sobie oglądanie niedzielnych wisienek na torcie :smile:

 

E: Szczerze współczuję kibicom Suns, że muszą oglądać takie "popisy". Dobrze, że macie tego Bookera, bo chociaż można mieć nadzieję :)

Edytowane przez Hoolifan
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

13 sekund do końca...

Przez cały mecz z osłabionymi pelikanami Suns nie potrafili wygenerować jednej pewnej zagrywki, która cyklicznie dawałaby im punkty. Przez niemal 4 kwarty widziałem improwizację, grę 1/1, bierne przyglądanie się na łuku i zero kombinacji. Niemal 48 minut gry oczy i dusza cierpiały, gdy jako hajlajt meczu po stronie Pho miał być wymuszony ofens przez Dudleya. Pelicans - Suns, w American Airlines Arena , na styku.

Tony Davis chyba stwierdził, że takie jak to spotkanie to świetny czas na odpoczynek. Dal lejce Gallowayowi, który trafił bodaj 4 trójki "przez ręce" Barbosy bądź Dudleya. Do tego odpoczynek przypadł na spotkanie w trakcie którego kryć go miał o 15 cm niższy Tucker. Który namiętnie próbował wypychać Davisa na 6 metr, robiąc tym niebywały przeciąg w pomalowanym.

13 sekund do końca

meksykański emigrant musiał mieć coś w głowie, a wiatry po winie Arizona musiały mieć coś w sobie - wszak po meczu Earl przyznał, iż "EB wziął ciężar gry na swoje barki, to nasz lider, wierzymy w niego, ciężka porażka.."

gówno

13 sekund do końca

EB dostaje piłkę na 9 metrze

kozłuje w miejscu

Booker po prawej stronie boiska na 8 metrze, patrzy na EB podparty na nogach

jakieś pionki dwa (bodaj Barb i Dudley bądź Knight) są po bokach boiska, również z dłońmi na nogach

w środku ktoś tam kompletnie nieważny w tej akcji trzyma się za koszulki w pomalowanym

może będzie wymiana po meczu

zegar tyka

EB kozłuje w miejscu

przez 9 sekund w jebanym miejscu

przez 9 sekund żadne ze Słońc nie rusza się w kierunku EB

jest remis na tablicy

wystarczy 1 punkt

EB kozłuje w miejscu 9 sekund, po czym odpala przez ręce z 9 metrów trójkę niemal bez rotacji

piłka grzecznie odbija się od obręczy, od tablicy, idzie w górę

dogrywka

porażka

13 sekund, można zrobić zaslonę, podwójną zasłonę, pick and pop, pnr, można iść przez środek i ruszać partnerami na zamianę stron

można próbować wejść bliżej kosza i próbować nadziać przeciwnika na faul, 1 punkt jest potrzebny

po niecelnym rzucie pokazują GEntrego, który z uśmiechem na twarzy pokazuje coś Holidayowi - lepiej dla niego ta końcówka nie mogła się ułożyć

a potem pokazują EB

który w uśmiechu odsłonił całą klawiaturę i kiwa głową "no, nie wyszło"

w tym spotkaniu nei rzucał z dalszej odległości 

wystarczył jeden punkt

zamiast tego mam uśmiechniętego czarnucha, który doprowadził do porażki zespołu i trenera, który c*** z tym zrobi

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślałem że Jokić ma regres ale to jak wygląda obecnie Booker to coś poważnego

 

Facet się opiernicza w obronie i w tej chwili Słońca nie mają gorszego obrońcy. Facet sprawia że nawet Harden wygląda przy nim na lockdown obrońcę. Zero chęci , zero ruchu. Ba mu się nawet nie chce powalczyć o zbiórki. Kolo zbiera ok 4% możliwych zbiórek.

 

Zaangażowanie zero.

 

W ofensywie to włąściwie nie wiem czy to taka ściana drugiego roku czy jak ale jego rzut już nie powala , jego wjazdy pod kosz delikatnie mówiąc są mocno przewidywalne. Suns wygląda lepiej na boisku bez niego niż z nim

 

Wiem , że Elwood jak mantrę powtarza że Len jest problemem i jest na wylocie ale u niego przynajmniej widać chęc pomasowania się , walki o zbiórki jakieś hustle. Booker z Knightem to koszmar.. Do tego Bledsoe jako zbawiciel

 

Ta drużyna chyba wygląda najgorzej ze wszystkich na zachodzie. Talent jakiś taki niewyraźny . Braki chyba na wszystkich pozycjach.

 

Może sie młodzi ogarną i zaczną grać z agresją i chęcią ale na razie to wygląda bardzo mgliście

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Albo może padła komenda "ostry tank" do Bookera bo upatrzyli sobie w drafcie jakiegoś guarda?

 

Wszak poparzeni słońcem lubią mieć mocno obsadzony backcourt... ;)

Gorzej jak to jest jego mentalność. Zero potu w trakcie meczu.

 

Albo kara boską za to jak fani Slonc narzekali na Hornacka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@ Elwood

Hornacek właśnie udowadnia jaki jest tragiczny. Knicks sa B. Dobrzy po czasach. Obecnie trzecie miejsce. Z Phoenix zrobił dużo ponad ich sklad do tego sprawił ze bracia Morris z bustow stali się starterami. Gerald Green nigdy tak dobrze nie wyglądał jak u niego

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Morrisy nigdy nie były bustami, ot typowe picki 11-15

To, że statystycznie dobrze wypada po TO nie znaczy, że jest dobrym trenerem w NY. Ostatnie 6 zwycięstw, poza LA, to powiedzmy sobie szczerze spotkania, które powinno się wygrać, jeśli się walczy o PO

Oceniam Hornego za czas w Suns. Tam potrzebny był autorytet, którego Jeff nie miał. Miał za to Greena z jedynym w swoim rodzaju sezonie, Frye`a idelanie pasującego do układanki i zadowolonych i zdrowych Dragicia i EB. Tylko tyle i aż tyle.

Btw niby 48w ale najważniejsze porażki zaliczone w ostatnim tygodniu rozgrywek z bespośrednimi rywalami do PO to były kasztany zwyczajnie. Z Grizz w ostatniej minucie oddać 5 niecelnych rzutów(3 po timeoutach), z Dallas podobnie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z ciekawości. Czy ktoś kiedykolwiek z takim bilansem lub lepszym nie wszedł do PO? Przecież z 0.585 nie w kij dmuchał a ze wschodu weszli by z 4/5 seed wtedy...

w 2008 roku z takim samym bilansem nie weszli Warriors i Baron Davis niestety nie postraszył Lakers, czego nie mogę odżałować do dziś w kategorii najlepsze matchupy w I rundzie, do których nigdy nie doszło.

 

 

wyobrażacie sobie siedmiomeczową bitwę o Kalifornię, Warriors idących po historię drugi raz z rzędu i obsrane gacie Phila Jacksona?

 

Ja też nie, ale byłoby baaaardzo wesoło.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.