Skocz do zawartości

GOAT small talk - Jordan, LeBron...


heronim

Rekomendowane odpowiedzi

Bredzisz. Pod względem umiejętności James przy Jordanie wygląda jak upośledzony ruchowo.

Mały repertuar zagrań. Liga ma takie przepisy, że nie gwiżdżą mu akcji, gdy ma 3-4 ewidentne kroki.

Kiedyś graczy ze słabą techniką wygwizdywali sędziowie. Po drugie liga zmieniła się w lajtową i kolorową.

Ma być gra szybka i bez obrony. Obecnie można prostym dwutaktem wejść w pomalowane.

Zobacz ile Jordan musiał robić piruetów i wygibasów, by przełamać najlepsze defensywy.

Przy starszych przepisach Olajuwon, Robinson, Mutombo czy Ewing sprzedali by Jamesowi parę czap i zniechęcił by się chłopina.

A przy takim Barkleyu, Rodmanie czy Malonie nie byłoby dla niego już lajtowo.

Rodman największy zawadiaka rzucający się z impetem na parkiet o każdą piłkę czy w trybuny szybko by sparaliżował graczy Cavs.

A przed takim Jordanem czuł respekt i szukał uznania w jego oczach.

Generał Jordan kontra generał James i wynik starcia ich armii jest prosty do przewidzenia, że Jordan by nim pozamiatał.

Większe umiejętności. Większa siła woli. Twardszy charakter, który był wyrobiony przez brutalnie grające Pistons 1998, 1989, 1990.

Dużo analityków mówiło, że przy obecnych przepisach Jordan z jego okresu prime miałby średnią punktową 40-43 pkt na mecz.

 

Widzę niezłych bajkopisarzy mamy na forum :D

 

Zapytam tylko, wiesz dlaczego hand-checking musiał być zniesiony? Bo koszykówka stopniowo stawała się, od połowy lat 90., ciężko strawna dla przeciętnego widza, głównie dzięki temu jak bardzo rozwinęła się gra w defensywie. Polecam http://www.basketball-reference.com aby zapoznać się z historią/statystyką. 

 

Większość prime Jordana przypadała na lata kiedy w NBA tak łatwo się zdobywało punkty jak teraz, a może nawet łatwiej bo 3pt shooting nie był tak bardzo rozwinięty jak jest teraz. Można by rzec, że 3pt shooting stał się ważniejszym elementem koszykówki w połowie lat 90. jako przeciwwaga dla coraz lepszej defensywy.

 

Hand-checking nie sprawiał, że defensywy, z którymi mierzył się Jordan w swoim prime były zdecydowanie lepsze od wszystkiego z czym mierzy się dzisiaj LeBron. Jak pokazują statystyki z tamtego okresu, najlepsze ofensywy w lidze dobijały nawet do 120pkt na mecz, opierając swoją ofensywę na rzutach za 2 pkt. Dla porównania dzisiejsze najlepsze ofensywy rzucają około 115 pkt na mecz, oddając niekiedy (tak jak Huston) ponad 40 rzutów za trzy na spotkanie. Więc pisanie o tym, że Jordan z prime w dzisiejszych czasach robiłby 40-43 pkt na mecz, tylko dla tego, że broni się inaczej, jest jakimś nieporozumieniem. Skoro wtedy nie dał rady dobić do takiej średniej, to tym bardziej dzisiaj by nie dał rady. Już pominę, że wysiłek potrzebny do takiej średniej.... się po prostu nie opłaca. 

 

LeBron jakby się cofnął do tamtych czasów to by tak samo dominował, albo nawet bardziej niż teraz. To jest taki raz na 20 lat talent, który ma praktycznie wszystko aby zdominować grę na każdym poziomie, bez względu na usytuowanie historyczne, przepisy etc. Wielu próbuje mu umniejszać na różne sposoby, wyciągając jego potknięcia z przeszłości etc, ale koniec końców, jak będzie jeszcze grał na takim poziomie przez 3-4 kolejne lata, i uda mu się wygrać kolejne 2-3 mistrzostwa, to będzie go można uznać za gracza wszechczasów, albo przynajmniej na równi z Jordanem. Michael już na dziś dzień karierę miał lepszą, 6 finałów nba, 6 mistrzostw, perfekcyjny rekord, 72-10 Chicago Bulls etc, wiele ułożyło się po jego myśli, niewiele można zarzucić jego karierze. Tylko, że za te parę lat dyskusja będzie, kto jest najlepszym koszykarzem ever, a nie kto miał najlepszą, nieskazitelną karierę zawodową (Bill Russell?) i LeBron, jeśli mu szczęści i zdrowie dopisze, będzie miał silną pozycję w tej dyskusji. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Toronto by dostało 4-0 od każdej ekipy w tej rundzie -Czy to Wizards czy Boston.. Oni wyglądają tak jakby obrona linii za 3 była dla nich abstrakcją albo rzeczą niewartą uwagi

Zagubieni, łatwo odpuszczający, ... Zero obrony i liderzy którzy kolejny raz zawodzą..

Dokładnie... tak skuteczność Bronka za 3 to tylko przykład totalnego chaosu w obronie Raptors... 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdyby atletyczny potwór James wpadł w Majkela to by nie było kariery Dżordana, bo by go połamał. Gościu musiał sobie robić przerwy w karierze, bo nie starczało mu sił, by grać jak Krul Dżejms! Irving tak by zakręcił Dżordanem i Pippenem, że ci obsraliby się na miętowo, a Miłość wychodząc na obwód sprawiłby, że Rodman wyglądałby jak IT - mógłby poskakać i bez rezultatu. Tristjan Tompson pod koszami sprawiłby, że Hakim by nie istniał.. Ot taki przeciętny grajek z niego by był. Gorti by nim wytarł podłogę jak szmatą.

 

Co to za ruchy miał Ogródek Jordanowski? Kilka razy postepował sobie na parkiecie i rzucił nad obrońcą. Wielkie mi halo. Krul Dżejms tego nie robi, bo szkoda czasu na taką dziecinadę. A jakby zrobił kilka bloków na Dżordanie to ten by się znowu popłakał jak na memach i dołączył do Monstarzzzz.

 

Wielu analityków potwierdza moje słowa.. Między innymi ja.

 

- sarkazm off -

 

Nawet nie wiedziałem, że trollowanie może być takie fajne. I oby nikt nie usunął tego posta, bo skoro ktoś pisze brednie za każdym razem, gdy ktoś 'narusza' świętość Jordana i się na to nie reaguje, to raz może mi pozwolić na wyśmianie takich bredni w taki sposób.

 

Jordan nie był święty, zarówno koszykarsko, jak i przede wszystkim jako człowiek. Jak to czas wszystko wybiela... Ale żyj sobie Rodmanie dalej w swoim świecie. Wyimaginowanym.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uwielbiam gloryfikację hand-checkingu przy jednoczesnym pomijaniu zone defense rules.

 

Zapomniałem totalnie o tym, że w erze Jordana zone defense był nielegalny, można było grać tylko man-to-man defense, co jeszcze bardziej promowało izolacje, grę 1 na 1. Właściwie to jedyne co skutecznie wyłączało LeBrona we współczesnej koszykówce to zone defense, co znacznie utrudniało mu atakowanie kosza, ale duże grono osób tego nie rozumiało, bo przecież zbanowany został hand-checking etc. Chyba najbardziej to było widoczne w jego bezradnej i beznadziejnej grze w finałach 2011 przeciwko Mavs, gdzie totalnie nie miał pomysłu na grę, a jego jumpshot był po prostu nieregularny. Z drugiej strony dzięki temu tak się rozwinął i zaledwie sezon później znacznie więcej grał tyłem do kosza, co było widać chociażby w finałach 2012 przeciwko Thunder. W między czasie notował lepsze i gorsze sezony jeśli chodzi o rzuty za trzy. Dziś trójka wydaje się być jego realną bronią i trzeba przyznać, że zdecydowanie bardziej lubi odpalić trójkę przez ręce niż daleki rzut za dwa po koźle, tak jak miał to w zwyczaju wcześniej przez naście lat. James zdaje się cały czas rozwijać mimo już tylu lat w NBA i dlatego cały czas pomiędzy sobą a resztą ligi trzyma dystans. Oczywiście nie wszyscy muszą się z tym zgadzać :).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odnośnie porównań to ja tylko dodam od siebie, że ciężko jest porównywać MJ-a i LBJ-a przez to, że grali w trochę innych ligach i na różnych pozycjach, klasyczny SG vs rozgrywający SF. Ale jeżeli już porównujemy to MJ był lepszym shooterem z nadzwyczajną dynamiką i techniką a LBJ jest lepszy pod względem wszechstronności oraz wpływu na grę/wyniki całego zespołu (jeżeli dobrze pamiętam to Cavs w tym sezonie nie wygrali żadnego meczu bez LBJ-a). Jeżeli chodzi o osiągnięcia to MJ bije na głowę Lebrona ale James jeszcze nie zakończył kariery i raczej na to się nie zanosi. Fizycznie nadal wygląda jakby był nie do zdarcia. Oczywiście Jordan był mistrzem końcówek i w tym aspekcie ciężko będzie go przeskoczyć o ile w ogóle jest to możliwe.     

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z drugiej strony dzięki temu tak się rozwinął i zaledwie sezon później znacznie więcej grał tyłem do kosza, co było widać chociażby w finałach 2012 przeciwko Thunder.

 

No ba, nie od dziś wiadomo że to J.J. Barea nauczył go grać w post :grin:

 

edit: btw już zaczęły śmigać artykuły o potencjalnych kierunkach dla Lowrego ;)

 

https://theringer.com/kyle-lowry-2017-nba-free-agency-raptors-spurs-nuggets-51bd0051c81f

 

najfajniej by to wyglądał w SAS ale trochę nie mają cap space, trzeba by gdzieś kontrakt Gasola zrzucić a i pewnie Lowry musiałby wziąć mniej niż max, czyli to się raczej nie wydarzy

 

Maksa za to mógłby dostać od Cubana, który dla Dirka zrobi wszystko, w sumie taki team ze zdrowym Noelem i Lowrym mógłby powalczyć o 5-6 seed ale to chyba ich sufit

Edytowane przez BothTeamsPlayedHurd
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Paul Pierce powiedział u KG coś w stylu, że on był ostatnim graczem, który postawił się LeBronowi. Może lekko przesadza, ale treść w gruncie rzeczy jest prawdziwa. Skoro na LeBrona, który jest szybszy i szybszy Casey wystawia grubasa albo gracza na przebitych blachach to musi się skończyć tragicznie. Ale nawet nie to jest najgorsze. Całe Toronto, jak i Wschód jest zesrane na samą myśl, że LeBron się do nich zbliża. To nawet mając (chociaż w teorii) drużynę zbudowaną pod Cavs to oni nie wychodzą z szatni. I sądziłem, że przez lata śmiechu z nich i ciągłych niepowodzeń w PO to DeRozan i Lowry w końcu wyjdą z letargu. Nic z tego. Oni są straceni na zawsze.

 

I zmieniając trochę temat od głównego wątku, ale także nawiązując do pierwszego zdania z mojego posta... Jeżeli Celtowie będą się znowu zastanawiać czy George czy Butler to ja bez wahania wybieram pierwszego. Kompletnie niedocenione osiągnięcie, ale może ktoś doceni teraz - to George się postawił w I rundzie LeBronowi. I to postawił bardzo mocno. I dlatego często go nie widzę w czołówce ligi, często jest cichy i schowany, ale jak mam iść na playoffową wojnę przeciwko LeBronowi to biorę jego jak tylko mogę. On ma oldschoolową tożsamość, która w PO mówi 'zagryź', a nie 'siedź cicho'. Nie jest to gracz na półce LeBrona, ale na pewno przed nim nie klęka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W pierwszych latach swojej kariery w NBA Jordan mimo, że nie miał doświadczenia czy ogrania w lidze nie bał się brać meczy na swoje barki i niejednokrotnie było tak, że to właśnie on rzucał po 30-40 punktów i dzięki niemu i tylko niemu zwyciężali. Taktyka brzmiała "Rzucaj jak masz wolną pozycję, a jeśli nie to szukaj Jordana i oddaj mu piłkę on będzie wiedział co z tym zrobić".

 

Oglądając powtórki nawet z tych wczesnych latach NBA (głównie tam) widać przepaść między MJ'em a LBJ'em nie obrażając tego drugiego oczywiście, bo jest wielkim sportowcem, który zostanie zapamiętany już na zawsze.

 

Nie będę się tu o wszystkim rozwodził ale tym którzy tego jeszcze nie uczynili polecam przeczytać książkę "Michael Jordan - Życie" Rolanda Lazenby'ego. Gość piszę naprawdę sensownie, masa ciekawostek i informacji z najgłębszych zakamarków NBA. Dla fanów koszykówki pozycja obowiązkowa. Ta jak i inne książki Lazenby'ego m.in. teraz ukazała się jego książka o Bryant'cie za którą też się niedługo zabieram. :smile:

Edytowane przez Raven2156
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nad tematem LBJ vs Jordan można by się długo rozwodzić. Dla mnie nie ma wątpliwości że MJ over Lebron ale chociaż za Lebron nie przepadam to go cenie jako gracza z każdym sezonem bardziej.

My możemy dyskutować długo ale gdziekolwiek dyskutują byle gwiazdy NBA goście z ogromnym ego same samce alfa uważając że są w stanie pokonać każdego wszyscy są jednogłośnie MJ jest GOAT a Lebron prawdopodobnie będzie drugi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W pierwszych latach swojej kariery w NBA Jordan mimo, że nie miał doświadczenia czy ogrania w lidze nie bał się brać meczy na swoje barki i niejednokrotnie było tak, że to właśnie on rzucał po 30-40 punktów i dzięki niemu i tylko niemu zwyciężali. Taktyka brzmiała "Rzucaj jak masz wolną pozycję, a jeśli nie to szukaj Jordana i oddaj mu piłkę on będzie wiedział co z tym zrobić".

 

Oglądając powtórki nawet z tych wczesnych latach NBA (głównie tam) widać przepaść między MJ'em a LBJ'em nie obrażając tego drugiego oczywiście, bo jest wielkim sportowcem, który zostanie zapamiętany już na zawsze.

 

Nie będę się tu o wszystkim rozwodził ale tym którzy tego jeszcze nie uczynili polecam przeczytać książkę "Michael Jordan - Życie" Rolanda Lazenby'ego. Gość piszę naprawdę sensownie, masa ciekawostek i informacji z najgłębszych zakamarków NBA. Dla fanów koszykówki pozycja obowiązkowa. Ta jak i inne książki Lazenby'ego m.in. teraz ukazała się jego książka o Bryant'cie za którą też się niedługo zabieram. :smile:

 

Zacząłem czytać tę biografię, ale utknąłem jakoś w połowie, widać że jest pisana tak trochę żeby nie nasrać MJowi za bardzo, jakoś mnie zmulił styl pisania, Jordan Rules zdecydowanie lepsze ;)

 

A co do wiecznej dyskusji MJ vs LeBron, to tylko urodzeni po 95 widzą LBJ jako GOATa, każdy kto miał okazję oglądać Jordana na żywo wie jaka jest między nimi przepaść. Choć nie ukrywam, że jeśli Bronek nakopie znowu Warriors w tym roku, to nawet najwięksi zwolennicy MJ będą musieli zweryfikować swoje poglądy, ale do tego jeszcze długa droga.

 

No i kurde te nieszczęsne finały 2011 są dla LeBrona jak psia kupa na podeszwie... MJ to by prędzej jakieś harakiri popełnił niż pozwolił J.J.Barei zrobić z siebie szmatę

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

swoją drogą to Jordan, poza NY Knicks, nikogo sensownego w PO nie pokonał.

Dopóki Pistons się nie ze starzeli, połamali i ogólnie rzecz biorąc nie skończyli, to dostawał od nich rokroczny wpierdol, bez względu na to jak dobrych statystyk by podczas tych wpierdoli nie wykręcał.

 

Jazz, jakkolwiek byli dobrą drużyną, też całkiem bykom leżeli [0 ataku przez środek, rachityczni guardzi, Malone który się obsrywał w crunch etc], a i tak obie serie, i 97 i 98 były bardzo  zacięte

 

cała reszta przeciwników których Jordan pokonywał to sorry ale "szkoda gadać".

LeBron rozjebujący drużynę 73-9, nawet jeśli po drodze zgubiła ona formę, to jest COŚ

Edytowane przez rw30
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

MJ to był taki mag-złodziej z nienacka nawalający wrogów efektownymi błyskawicami i fireballami

 

LeBron to z kolei nakoksowany barbarzyńca, nie tak efektowny ale cholernie skuteczny i ile byś w niego nie tłukł to nie chce zdechnąć ;)

 

ale samo bycie artystą czy rzemieślnikiem nie ma znaczenia w tej dyskusji, Maravich był jak Picasso, a Kareem jak ruski czołg ale co z tego, jeden jest uznawany za top3 gracza a drugi pewnie top 30-40 tutaj już rozrzut jest większy u każdej osoby ;)

Edytowane przez BothTeamsPlayedHurd
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie cierpię rozmów o GOAT. Niektórym ciężko zrozumieć, że Bron jest najlepszy w swojej erze, a MJ w swojej. A ich ery były tak inne, że nie jesteśmy w stanie powiedzieć na pewno który jest lepszy. Sam MJ mówił już po zakończeniu kariery (widziałem filmik na YT ale nie chce mi się go szukać), że nie wie i nie interesuje go czy jest GOAT bo z wielami fenomenalnymi graczami po prostu nie grał.

MJ wyniósł NBA promocyjnie na inny level, stał się dla swojego pokolenia uosobieniem koszykówki (w pewnym sensie) i ikoną popkultury. Stał się jednym z najbardziej rozpoznawalnych sportowców ever. Tu Jamesowi bardzo daleko do MJa.

Obaj jednak mają jedną wspólna cechę. Nie przejmuja sie nazbyt tym czy spełniają oczekiwania gawiedzi tylko na 1 miejscu stawiają sobie cele na jakich im osobiście najbardziej zależy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeden mial taka pozycje bardziej artystyczna, drugi zrobil z bardziej rzemieslniczej pozycji sztuke. MJ nawet nie mial tyle zdrowia zeby uniesc swoj talent, LBJ moze go przebic. NBA to zdrowie, talent I ciezka praca nad swoimi slabosciami. O GOAT to pogadamy jak lebron skonczy.

Tu nie ma o czym dyskutować, GOAT był, jest i będzie jeden. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

no to już taka głupia dyskusja jak rozmowa katolika i ateisty na temat wiary, consensusu tu nigdy nie będzie

 

no a zdaniem Artesta i pewnie nie tylko GOATem jest Kobe także ten tego :)

 

ale moim zdaniem LeBron zrobił na razie za mało, niech zdobędzie jeszcze dwa misie to wtedy pogadamy, 5 tytułów + bycie długowecznym terminatorem zapewni miejsce w dyskusji już nie jako nr 2 ale 1b wobec 1a Jordana

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szczerze powiedziawszy to nie wiem jak można porównywać artystę do rzemieślnika.

 

Crossy i trójki Curry'ego to dopiero artyzm do którego nawet Jordanowi daleko, ale to Curry sra na widok rzemieślnika LeBrona, a nie odwrotnie, więc wrażenia artystyczne to na wybory miss, a my rozmawiajmy o grze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A co do wiecznej dyskusji MJ vs LeBron, to tylko urodzeni po 95 widzą LBJ jako GOATa,

a tylko urodzeni po 75 widzą MJ jako GOAT, bo każdy bardziej doświadczony wie przecież, że najlepszy był KAJ, Wilt, Russell lub Oscar, a nie ten wiecznie robiący kroki i faworyzowany przez sędziów Jordan.

MJ to był taki mag-złodziej z nienacka nawalający wrogów efektownymi błyskawicami i fireballami

 

LeBron to z kolei nakoksowany barbarzyńca, nie tak efektowny ale cholernie skuteczny i ile byś w niego nie tłukł to nie chce zdechnąć ;)

LeBron jest większym mózgiem niż Jordan. LJ to właściwie taki drugi Magic pod względem BB IQ, tyle że dodatkowo ma też główną zaletę MJ, czyli przewagę fizyczną nad resztą ligi.

Edytowane przez lorak
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a tylko urodzeni po 75 widzą MJ jako GOAT, bo każdy bardziej doświadczony wie przecież, że najlepszy był KAJ, Wilt, Russell lub Oscar, a nie ten wiecznie robiący kroki i faworyzowany przez sędziów Jordan.

 

 

Oscar to akurat jest ewidentnie poza top10 all time great i w tej kwestii panuje względna zgoda, Wilt i Russell są również kontrowersyjni i w ich przypadku rozstrzał jest od nr 2 gracza ever do mniej więcej nr 9

 

tylko KAJ jest bez dwóch zdań w top3 ale nie pamiętam kiedy ostatnio słyszałem, żeby go ktoś stawiał przed Jordanem

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oscar to akurat jest ewidentnie poza top10 all time great i w tej kwestii panuje względna zgoda, Wilt i Russell są również kontrowersyjni i w ich przypadku rozstrzał jest od nr 2 gracza ever do mniej więcej nr 9

 

tylko KAJ jest bez dwóch zdań w top3 ale nie pamiętam kiedy ostatnio słyszałem, żeby go ktoś stawiał przed Jordanem

kto widział ich live, ten uważa inaczej...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.