Skocz do zawartości

GOAT small talk - Jordan, LeBron...


heronim

Rekomendowane odpowiedzi

swoją drogą to Jordan, poza NY Knicks, nikogo sensownego w PO nie pokonał.

Dopóki Pistons się nie ze starzeli, połamali i ogólnie rzecz biorąc nie skończyli, to dostawał od nich rokroczny wpierdol, bez względu na to jak dobrych statystyk by podczas tych wpierdoli nie wykręcał.

 

To zupełnie tak jak LeBron w seriach z Celtics i Magic.

 

 

LeBron rozjebujący drużynę 73-9, nawet jeśli po drodze zgubiła ona formę, to jest COŚ

 

Zgadza się, ale z drugiej strony Jordan nigdy nie zagrał tak słabo jak James w 2011 roku. Ja bym po prostu przyjął, że LeBron finałami z 2016 roku zrehabilitował się za finały z Mavs i obie serie się ,,wyzerowały".

cała reszta przeciwników których Jordan pokonywał to sorry ale "szkoda gadać".

 

Każdy z finalistów miał dwóch graczy z ówczesnego ligowego top10. Do tego wspomniani Knicks, Magic 1996 z prime Pennym i młodym Shaqiem, no i Pacers z 1998 roku z bardzo głębokim składem i chyba najlepszą ławkę w historii (Antek Davis i Jalen Rose po odejściu z ocierali się o ASG).

 

LeBron od 6 lat nie spotkał na wschodzie nawet odpowiednika Heat '97 (czyli top5 wysokich + top3 PG + dobry coach i defensywa). A Heat z tamtego roku to chyba najsłabszy przeciwnik jordanowskich Bulls na poziomie ECF.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

LeBron od 6 lat nie spotkał na wschodzie nawet odpowiednika Heat '97 (czyli top5 wysokich + top3 PG + dobry coach i defensywa). A Heat z tamtego roku to chyba najsłabszy przeciwnik jordanowskich Bulls na poziomie ECF.

Celtics 11 Bulls 11 Celtics 12 Pacers 13 Hawks 15 by tak na szybko wymienić drużyna na poziomie lub lepsze od Heat 97. 

Ale propsy za wsadzenie KJ do top10 ligi, myślałem, że tylko ja go mam tam, ale jeszcze z ciekawości napisz swoje top10 ligi w 91 i 92. 

Edytowane przez RappaR
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdyby atletyczny potwór James wpadł w Majkela to by nie było kariery Dżordana, bo by go połamał. Gościu musiał sobie robić przerwy w karierze, bo nie starczało mu sił, by grać jak Krul Dżejms! Irving tak by zakręcił Dżordanem i Pippenem, że ci obsraliby się na miętowo, a Miłość wychodząc na obwód sprawiłby, że Rodman wyglądałby jak IT - mógłby poskakać i bez rezultatu. Tristjan Tompson pod koszami sprawiłby, że Hakim by nie istniał.. Ot taki przeciętny grajek z niego by był. Gorti by nim wytarł podłogę jak szmatą.

 

Co to za ruchy miał Ogródek Jordanowski? Kilka razy postepował sobie na parkiecie i rzucił nad obrońcą. Wielkie mi halo. Krul Dżejms tego nie robi, bo szkoda czasu na taką dziecinadę. A jakby zrobił kilka bloków na Dżordanie to ten by się znowu popłakał jak na memach i dołączył do Monstarzzzz.

 

Wielu analityków potwierdza moje słowa.. Między innymi ja.

 

- sarkazm off -

 

Nawet nie wiedziałem, że trollowanie może być takie fajne. I oby nikt nie usunął tego posta, bo skoro ktoś pisze brednie za każdym razem, gdy ktoś 'narusza' świętość Jordana i się na to nie reaguje, to raz może mi pozwolić na wyśmianie takich bredni w taki sposób.

 

Jordan nie był święty, zarówno koszykarsko, jak i przede wszystkim jako człowiek. Jak to czas wszystko wybiela... Ale żyj sobie Rodmanie dalej w swoim świecie. Wyimaginowanym.

"Gdyby atletyczny potwór James wpadł w Majkela to by nie było kariery Dżordana, bo by go połamał. Gościu musiał sobie robić przerwy w karierze, bo nie starczało mu sił, by grać jak Krul Dżejms! Irving tak by zakręcił Dżordanem i Pippenem, że ci obsraliby się na miętowo, a Miłość wychodząc na obwód sprawiłby, że Rodman wyglądałby jak IT - mógłby poskakać i bez rezultatu. Tristjan Tompson pod koszami sprawiłby, że Hakim by nie istniał.. Ot taki przeciętny grajek z niego by był. Gorti by nim wytarł podłogę jak szmatą.""

 

Jasne.

Paul Pierce powiedział u KG coś w stylu, że on był ostatnim graczem, który postawił się LeBronowi. Może lekko przesadza, ale treść w gruncie rzeczy jest prawdziwa. Skoro na LeBrona, który jest szybszy i szybszy Casey wystawia grubasa albo gracza na przebitych blachach to musi się skończyć tragicznie. Ale nawet nie to jest najgorsze. Całe Toronto, jak i Wschód jest zesrane na samą myśl, że LeBron się do nich zbliża. To nawet mając (chociaż w teorii) drużynę zbudowaną pod Cavs to oni nie wychodzą z szatni. I sądziłem, że przez lata śmiechu z nich i ciągłych niepowodzeń w PO to DeRozan i Lowry w końcu wyjdą z letargu. Nic z tego. Oni są straceni na zawsze.

 

I zmieniając trochę temat od głównego wątku, ale także nawiązując do pierwszego zdania z mojego posta... Jeżeli Celtowie będą się znowu zastanawiać czy George czy Butler to ja bez wahania wybieram pierwszego. Kompletnie niedocenione osiągnięcie, ale może ktoś doceni teraz - to George się postawił w I rundzie LeBronowi. I to postawił bardzo mocno. I dlatego często go nie widzę w czołówce ligi, często jest cichy i schowany, ale jak mam iść na playoffową wojnę przeciwko LeBronowi to biorę jego jak tylko mogę. On ma oldschoolową tożsamość, która w PO mówi 'zagryź', a nie 'siedź cicho'. Nie jest to gracz na półce LeBrona, ale na pewno przed nim nie klęka.

A Leonard w finałach 2013 i 2014 nie był ostatnim ?  Pierce postawił się Jamesowi w 2008 i 2010 i 2011.

Edytowane przez Rodman91
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Celtics 11 Bulls 11 Celtics 12 Pacers 13 Hawks 15 by tak na szybko wymienić drużyna na poziomie lub lepsze od Heat 97. 

Pierwsze dwa odpadają, bo chodziło mi o 6 sezonów wliczając obecny.

 

Celtics 2012 odpadają, bo byli starzy, koszmarni w ataku, męczyli się w serii z 76ers a w ECF postawili się głównie dlatego, że Bosh się skontuzjował.

 

Między Hawks '15 i Heat '97 nie widzę specjalnej różnicy, ale suma talentu jednak na korzyść tych drugich.

 

Pacers 2013 faktycznie byli lepsi.

Edytowane przez Artlan
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zacząłem czytać tę biografię, ale utknąłem jakoś w połowie, widać że jest pisana tak trochę żeby nie nasrać MJowi za bardzo, jakoś mnie zmulił styl pisania, Jordan Rules zdecydowanie lepsze ;)

 

A co do wiecznej dyskusji MJ vs LeBron, to tylko urodzeni po 95 widzą LBJ jako GOATa, każdy kto miał okazję oglądać Jordana na żywo wie jaka jest między nimi przepaść. Choć nie ukrywam, że jeśli Bronek nakopie znowu Warriors w tym roku, to nawet najwięksi zwolennicy MJ będą musieli zweryfikować swoje poglądy, ale do tego jeszcze długa droga.

 

No i kurde te nieszczęsne finały 2011 są dla LeBrona jak psia kupa na podeszwie... MJ to by prędzej jakieś harakiri popełnił niż pozwolił J.J.Barei zrobić z siebie szmatę

"A co do wiecznej dyskusji MJ vs LeBron, to tylko urodzeni po 95 widzą LBJ jako GOATa, każdy kto miał okazję oglądać Jordana na żywo wie jaka jest między nimi przepaść."

 

Miałeś na myśli urodzeni po 1985. Bo jak ktoś urodził się w latach 1990-1995 to też gówno widział na żywo.

Chyba, że pościągał gdy dorósł z 300 meczy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a tylko urodzeni po 75 widzą MJ jako GOAT, bo każdy bardziej doświadczony wie przecież, że najlepszy był KAJ, Wilt, Russell lub Oscar, a nie ten wiecznie robiący kroki i faworyzowany przez sędziów Jordan.

 

LeBron jest większym mózgiem niż Jordan. LJ to właściwie taki drugi Magic pod względem BB IQ, tyle że dodatkowo ma też główną zaletę MJ, czyli przewagę fizyczną nad resztą ligi.

Wilt ? A niby czemu ? Przecież każdy fachowiec potwierdza, że obniżał poziom w playoff drastycznie. Nabijanie cyferek na słabeuszach to rzeczywiście bycie Goatem :) Jordan w playoff przeciw lepszym drużynom potrafił grać lepiej.

Średnia 33,4 pkt na mecz w playoff w karierze. nie wzięła się z niczego. Czemu nikt inny w historii nie ma nawet 30,0 ?

Ani Wilt ze swoimi 22 pkt, ani James 28 pkt, ani Bryant 25 pkt. 

James owszem jest dominatorem, ale Jordan był królem z wszystkich dominujących graczy.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"A co do wiecznej dyskusji MJ vs LeBron, to tylko urodzeni po 95 widzą LBJ jako GOATa, każdy kto miał okazję oglądać Jordana na żywo wie jaka jest między nimi przepaść."

 

Miałeś na myśli urodzeni po 1985. Bo jak ktoś urodził się w latach 1990-1995 to też gówno widział na żywo.

Chyba, że pościągał gdy dorósł z 300 meczy.

 

ja jestem rocznik 86 i oglądałem finały 91 jak miałem 5 lat, choć gówno pamiętam ;)

 

ale drugi threepeat to już pamiętam dość dobrze

 

dlatego napisałem rocznik 95 jako granicę bo to pokolenie smartfona nawet nie wie kto to MJ, a ci z okolic rocznika 90 jeszcze oglądali stare taśmy i mają jakiś tam respekt

Wilt ? A niby czemu ? Przecież każdy fachowiec potwierdza, że obniżał poziom w playoff drastycznie. Nabijanie cyferek na słabeuszach to rzeczywiście bycie Goatem :smile: Jordan w playoff przeciw lepszym drużynom potrafił grać lepiej.

Średnia 33,4 pkt na mecz w playoff w karierze. nie wzięła się z niczego. Czemu nikt inny w historii nie ma nawet 30,0 ?

Ani Wilt ze swoimi 22 pkt, ani James 28 pkt, ani Bryant 25 pkt. 

James owszem jest dominatorem, ale Jordan był królem z wszystkich dominujących graczy.

 

 

Wilt bo wyciskał 500 funtów a jednemu atletycznemu typowi wystawił ramię blokując próbę wsadu ;) przynajmniej tak mówią legendy

 

ale dla mnie większe nieporozumienie to Bill Simmons i jego Russel jako nr 2 all-time, koleś grający na centrze z bandą białasów, który miał skuteczność 40 proc z gry

 

można się kłócić długo ale jednak dla mnie Wilt>Russell

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja jestem rocznik 86 i oglądałem finały 91 jak miałem 5 lat, choć gówno pamiętam ;)

 

ale drugi threepeat to już pamiętam dość dobrze

 

dlatego napisałem rocznik 95 jako granicę bo to pokolenie smartfona nawet nie wie kto to MJ, a ci z okolic rocznika 90 jeszcze oglądali stare taśmy i mają jakiś tam respekt

Wilt bo wyciskał 500 funtów a jednemu atletycznemu typowi wystawił ramię blokując próbę wsadu ;) przynajmniej tak mówią legendy

 

ale dla mnie większe nieporozumienie to Bill Simmons i jego Russel jako nr 2 all-time, koleś grający na centrze z bandą białasów, który miał skuteczność 40 proc z gry

 

można się kłócić długo ale jednak dla mnie Wilt>Russell

Zbyt bardzo obniżał loty Wilt między regularem, a Playoff, by dawać go w samym Topie.

Ilu mieliśmy wielkich graczy, którzy grali na podobnym wysokim poziomie zarówno w zasadniczym jak i playoff.

Dla mnie na obecną chwilę :

1 - Jordan

2 - Jabbar

3 - Magic

4 - Duncan

5 - James

Z tym, że ten ostatni ma realną szansę wskoczyć na 2 miejsce, jeśli zgarnie jeszcze 2 mistrzostwa jako lider Cavs.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie na obecną chwilę :

1 - Jordan

2 - Jabbar

3 - Magic

4 - Duncan

5 - James

Z tym, że ten ostatni ma realną szansę wskoczyć na 2 miejsce, jeśli zgarnie jeszcze 2 mistrzostwa jako lider Cavs.

 

mi jest zawsze trudno to tak szeregować konkretnym pozycjami, wolę kategoriami

 

tier 1: Jordan

tier 2: Kareem, Lebron

tier 3: Magic, Bird, Duncan

tier 4: Wilt, Rusell, Shaq, Dream, Kobe

tier 5: cała reszta z Oscarem, Zekem, Dirkiem i Stocktonem na czele

 

ej dobra bo offtop się zrobił maks, chyba ktoś to wszystko powinien gdzieś przenieść ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wilt ? A niby czemu ? Przecież każdy fachowiec potwierdza, że obniżał poziom w playoff drastycznie. Nabijanie cyferek na słabeuszach to rzeczywiście bycie Goatem :smile: Jordan w playoff przeciw lepszym drużynom potrafił grać lepiej.

Średnia 33,4 pkt na mecz w playoff w karierze. nie wzięła się z niczego. Czemu nikt inny w historii nie ma nawet 30,0 ?

Ani Wilt ze swoimi 22 pkt, ani James 28 pkt, ani Bryant 25 pkt. 

James owszem jest dominatorem, ale Jordan był królem z wszystkich dominujących graczy.

 

 

poczekaj jeszcze niech zerowiec zagra kilka sezonow w OKC i bedziesz mial kolejny fundament skruszony : )

 

jak Jordan odpadal w polfinalach konferencji z Magic95 to nikt mu nie wypomina.

 

Jak zdrowie i szczescie LBJ dopisze to oczywiscie na koniec kariery byc moze bedzie mozna powiedziec ze jest GOATem, jest jedynym na horyzoncie ktory sie zbliizyl.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dlatego napisałem rocznik 95 jako granicę bo to pokolenie smartfona nawet nie wie kto to MJ, a ci z okolic rocznika 90 jeszcze oglądali stare taśmy i mają jakiś tam respekt

 

Respekt respektem. A z drugiej strony można powiedzieć, że ci którzy 'obserwowali' Jordana na żywo to żyją sentymentem. A prawdą nie jest, że Jordan czego nie dotknął to zamieniał w złoto, wszystko mu wychodziło, a gnojenie rywali to tylko śmieszne opowiastki. To był podły człowiek, który wkręcił sobie w banię od początku, że jest najlepszy, a tłum to podchwycił. A swoją nietykalność zawdzięcza grze w czasach sprzed 'pokolenia smartfonów', bo inaczej byś legendy nie widział, a bufona. I wielu krytykuje, że Kobas był bufonem, ale serio - lata świetlne mu zabrakło do Jordana w tym zakresie. I coś, co w przypadku Kobasa tak wielu uwierało to w przypadku Jordana jest uznawane za jego świadectwo. Pomieszanie z poplątaniem.

 

Jordan idealnie pasuje do innego bożyszcza amerykańskiego, jakim był Armstrong. I też przez lata wspominano jego dobre strony i jaki to nie wielki bohater z Teksasu. A dopiero potem wyszło na jaw jak oszukiwał, niszczył ludzi, a każdego kto naruszył jego świętość to gnoił i uprzykrzał mu życie jak się da. Bo jak już jesteśmy przy Jordanie to coś, co uchodzi za pokazanie jego charakteru, a dla mnie jego bufonady to jak jakiś gnojek w drużynie powiedział, że ograłby go 1 na 1, a ten 2 dni później go wyzywa na pojedynek. Dorosły chłop, po zakończeniu kariery, a byle pierdek mu coś powie, a ten idzie na bójkę z bazuką. ŻAŁOSNE!!

 

Jordan był wielkim koszykarzem. Jednym z najlepszych, wg większości najlepszy. Można tak twierdzić śmiało. Ale robienie z niego boga to już podchodzi pod jakiś kult. A jeszcze wyzywanie ludzi od 'frajerów', bo ktoś odważył się powiedzieć coś niemiłego o bóstwie? Brawo Rodman91 - przejmujesz nawyki swojego boga. Jeszcze nas wszystkich poobrażaj, że się nic nie znamy, a na koniec zagroź wpi****lem. Bo powoli się zbliżasz do tej bandy chłopie. Dyskusji z Tobą podjąć się nie da. Nie używasz argumentów, używasz sentymentu i frazesów. Pomijasz to co niewygodne, by pokazać jaki to z Jordana kozak, a z Jamesa cienias. Rób jak chcesz. Ale chłopie! Użyj choć pół argumentu, a nie 'bo Iłing, Hakim i reszta, by go zabiła'.

 

P.S. Da się blokować takie wynalazki jak on? Żebym nie był zmuszony czytać takich bredni? Jest jakaś opcja ignorowania jego postów? Bo powoli dostaje raka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Respekt respektem. A z drugiej strony można powiedzieć, że ci którzy 'obserwowali' Jordana na żywo to żyją sentymentem. A prawdą nie jest, że Jordan czego nie dotknął to zamieniał w złoto, wszystko mu wychodziło, a gnojenie rywali to tylko śmieszne opowiastki. To był podły człowiek, który wkręcił sobie w banię od początku, że jest najlepszy, a tłum to podchwycił. A swoją nietykalność zawdzięcza grze w czasach sprzed 'pokolenia smartfonów', bo inaczej byś legendy nie widział, a bufona. I wielu krytykuje, że Kobas był bufonem, ale serio - lata świetlne mu zabrakło do Jordana w tym zakresie. I coś, co w przypadku Kobasa tak wielu uwierało to w przypadku Jordana jest uznawane za jego świadectwo. Pomieszanie z poplątaniem.

 

Jordan idealnie pasuje do innego bożyszcza amerykańskiego, jakim był Armstrong. I też przez lata wspominano jego dobre strony i jaki to nie wielki bohater z Teksasu. A dopiero potem wyszło na jaw jak oszukiwał, niszczył ludzi, a każdego kto naruszył jego świętość to gnoił i uprzykrzał mu życie jak się da. Bo jak już jesteśmy przy Jordanie to coś, co uchodzi za pokazanie jego charakteru, a dla mnie jego bufonady to jak jakiś gnojek w drużynie powiedział, że ograłby go 1 na 1, a ten 2 dni później go wyzywa na pojedynek. Dorosły chłop, po zakończeniu kariery, a byle pierdek mu coś powie, a ten idzie na bójkę z bazuką. ŻAŁOSNE!!

 

 

Ale oczywiście, przecież nikt nie mówi że Jordan był święty jak z obrazka, wszyscy wiedzą, że był pojebanym psychopatą, ale właśnie dlatego jest tak kochany, bo zrobiłby wszystko żeby wygrać.

 

LeBron jest z kolei nudny i poprawny politycznie do zrzygania, nigdy przez te 14 lat nic nie zbroił. Nie chcę takiego GOATa bezbarwnego wyjętego z fabryki cyborgów.

 

A koszykarsko cóż - nie mają racji ci co twierdzą, że MJa nie da się zdetronować, ale też nie mają racji ci co uważają, że LBJ wystarczy wygrać w tym roku.

 

6-0. I tyle w temacie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 3/7 

 6/6
 
 Jak GOAT-em może być koleś, który niczym Gołota spierd....ł z ringu i ze łzami w oczach poleciał do Miami, gdzie obudowano go all-starami, z którymi i tak nie potrafił zdominować ligi.  Lebron jeszcze nie skończył? To niech gra jeszcze te 5/6 sezonów może zgarnie magiczne 6 tytułów, pytanie tylko kogo jeszcze będzie potrzebował w tym swoim karykaturalnym legacy. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

poczekaj jeszcze niech zerowiec zagra kilka sezonow w OKC i bedziesz mial kolejny fundament skruszony : )

 

jak Jordan odpadal w polfinalach konferencji z Magic95 to nikt mu nie wypomina.

 

Jak zdrowie i szczescie LBJ dopisze to oczywiscie na koniec kariery byc moze bedzie mozna powiedziec ze jest GOATem, jest jedynym na horyzoncie ktory sie zbliizyl.

Każdy pamięta co było w playoff 1995, ale Jordan wrócił po 2 letniej przerwie i był bez formy.

Po przepracowaniu lata w sezonie 1995/1996 był znowu w formie i wku..wiony, by zrewanżować się na Magic.

Przy ostatnich swoich 6 pełnych sezonach w Bulls 1991-1993 i 1996-1998 zawsze był mistrzem.

Zawsze Mvp finałów.

Od 1985/1996 do 1997/1998 we wszystkich pełnych sezonach czyli bez 1994/1995 zawsze królem strzelców zasadniczego (10 razy)

Pewnie gdyby nie przerwa 2 letnia 12 razy z rzędu byłby królem strzelców.

We wszystkich playoffach od 1985/1986 do 1997/1998 prócz 1994/1995 zawsze był królem strzelców w playoff.

Średnie w playoff od 1986 do 1993 były na poziomie 35 pkt na mecz.

Dopiero po powrocie w playoff 1995-1998 obniżył poziom na 30-32 pkt na mecz.

Mvp sezonu 1988, 1991, 1992, 1996, 1998, ale każdy wiedział, że był najlepszy w lidze też 1989, 1990, 1993, 1997.

Zwłaszcza brak Mvo 1997 był krzywdzący, bo zarówno indywidualnie jak i bilansem zespołu był lepszy od Malone.

Mimo wszystko największe porażki Jordana to playoffy 1989 i 1990, kiedy był blisko i Pistons łatwiej wygrywali w

z kimś z zachodu niż z Bullsami. Upokarzające też były jego porażki w playoff 1986 0-3 z Celtics, w 1987 0-3 z Celtics

oraz w 1988 1-4 z Pistons.

Ktoś pisze kogo niby pokonał Jordan.

PIstons 1991 bez głodu po erze ich sukcesów.

Lakers 1991 już bez Jabbara.

Fizyczne Knicks 1991, 1992 i 1993, 1996.

Portland 1992. Phoenix 1993.

Utalentowane Magic 1996.

Sonic 1996.

Heat 1997.

Pacers 1998.

Ze świetnym systemem Utah Jazz 1997 i 1998.

 

Można gdybać, że gdyby Jordanowskie Bulls z lat 90' mierzyły się w swoim czasie z takimi drużynami jak

Lakers 80', Celtics 80', Pistons 1989-1990 czy Lakers 2000-2002 to mogliby nie mieć 6 tytułów tylko 4 czy 3, bo byłoby ciężej.

Ale czy rzeczywiście by tak było nikt nie ma pewności. Jordan i jego Bulls w latach, kiedy zdobywał tytuły było już

maszyną do wygrywania z Jordanem, który miał wyrobioną silną psychikę na Pistons 1998-1990.

To, że w latach mistrzowskich wygrał co wygrał to jego zasługa, a nie, że niby wyżej wymienione drużyny nie były potęgami.

Wiele z tych drużyn było mocnych. I Jordan i jego Bulls z okresu 1987-1990 mógłby z nimi polec.

Utah Jazz w w playoff 1997 ograli Lakers 4-1, w 1998 ograli Lakers 4-0. Ograli Rockets w 1997 4-2, a w 1998 3-1.

 

Moim zdaniem i nie tylko ja tak twierdzę, ale pewnie większość wschód w czasach Jordana był zdecydowanie

silniejszy niż w ostatnim okresie 2011-2017. Do tego każdy kto oglądał Jordana na żywo od k lat 80' czy

choćby od 1991 wie jaka różnica jest między nim, a Jamesem. Jordan w latach 80' potrafił rzucać przeciw silnym drużynom

55-60 pkt notując dodatkowo dużo zbiórek, asyst, przechwytów. Ale w playoff miał za słabą drużynę.

W latach 90' był kimś kto paraliżował rywali i było z miejsca wiadomo, że jest generałem armii, która nie przegrywa.

Był kimś kto dominował rywala obojętnie na przeciw kogo stawał.

 

Talent koszykarski, umiejętności techniczne, możliwości w ataku - Jordan >>>> James

Sukcesy drużynowe, tytuły, bilans - Jordan >> James

Osiągnięcia indywidualne, Mvp sezonu i finałów, korony króla strzelców itp - Jordan >>> James

Charakter, psychika, mentalność zwycięzcy - Jordan >>>> James

Koszykarskie IQ - James >> Jordana

Rzuty wolne - Jordan >>> James

Rzuty z półdystansu - Jordan >> James

Post Up - James >> Jordan

Rzuty za 3 pkt - James > Jordan

Obrona - Jordan >> James

Wpływ na wynik drużyny - James >> Jordan

Siła fizyczna - James >> Jordan

Skoczność i szybkość - Jordan >> James

Respekt respektem. A z drugiej strony można powiedzieć, że ci którzy 'obserwowali' Jordana na żywo to żyją sentymentem. A prawdą nie jest, że Jordan czego nie dotknął to zamieniał w złoto, wszystko mu wychodziło, a gnojenie rywali to tylko śmieszne opowiastki. To był podły człowiek, który wkręcił sobie w banię od początku, że jest najlepszy, a tłum to podchwycił. A swoją nietykalność zawdzięcza grze w czasach sprzed 'pokolenia smartfonów', bo inaczej byś legendy nie widział, a bufona. I wielu krytykuje, że Kobas był bufonem, ale serio - lata świetlne mu zabrakło do Jordana w tym zakresie. I coś, co w przypadku Kobasa tak wielu uwierało to w przypadku Jordana jest uznawane za jego świadectwo. Pomieszanie z poplątaniem.

 

Jordan idealnie pasuje do innego bożyszcza amerykańskiego, jakim był Armstrong. I też przez lata wspominano jego dobre strony i jaki to nie wielki bohater z Teksasu. A dopiero potem wyszło na jaw jak oszukiwał, niszczył ludzi, a każdego kto naruszył jego świętość to gnoił i uprzykrzał mu życie jak się da. Bo jak już jesteśmy przy Jordanie to coś, co uchodzi za pokazanie jego charakteru, a dla mnie jego bufonady to jak jakiś gnojek w drużynie powiedział, że ograłby go 1 na 1, a ten 2 dni później go wyzywa na pojedynek. Dorosły chłop, po zakończeniu kariery, a byle pierdek mu coś powie, a ten idzie na bójkę z bazuką. ŻAŁOSNE!!

 

Jordan był wielkim koszykarzem. Jednym z najlepszych, wg większości najlepszy. Można tak twierdzić śmiało. Ale robienie z niego boga to już podchodzi pod jakiś kult. A jeszcze wyzywanie ludzi od 'frajerów', bo ktoś odważył się powiedzieć coś niemiłego o bóstwie? Brawo Rodman91 - przejmujesz nawyki swojego boga. Jeszcze nas wszystkich poobrażaj, że się nic nie znamy, a na koniec zagroź wpi****lem. Bo powoli się zbliżasz do tej bandy chłopie. Dyskusji z Tobą podjąć się nie da. Nie używasz argumentów, używasz sentymentu i frazesów. Pomijasz to co niewygodne, by pokazać jaki to z Jordana kozak, a z Jamesa cienias. Rób jak chcesz. Ale chłopie! Użyj choć pół argumentu, a nie 'bo Iłing, Hakim i reszta, by go zabiła'.

 

P.S. Da się blokować takie wynalazki jak on? Żebym nie był zmuszony czytać takich bredni? Jest jakaś opcja ignorowania jego postów? Bo powoli dostaje raka.

Każdy o tym wie ignorancie. Oceniamy koszykarskie osiągnięcia, a nie, że ktoś jest palantem :)

Wiadomo, że James jest klaunem. A Jordan i Bryant są palantami, ale co to ma do rzeczy.

Pisze o koszykarskich dokonaniach, a ty mieszasz do tego, że jest palantem i ja tego nie widzę :)

Serio ? Ktoś kto interesował się nba dobrze wie, że Jordan jest bufonem i wiele miał wad jako człowiek, ale co to ma do rzeczy.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.