Skocz do zawartości

Ukraina


RappaR

Rekomendowane odpowiedzi

jak Ukraina to najlepiej Lwów jak się zakręcisz na bookingu to za kafla można wyrwać 2 piętrowy apart na tydzień, samo miasto w centrum bardzo zadbane, tanio no i te niewiasty to ehh

 

jak chcesz cisnąć pekapem to tylko z Przemyśla ekpresem, nocny to udręka na maxa, a busem to nie wiem ale też pewnie lekki kołchoz

Edytowane przez LeweBiodroSmoka
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Planuję wyjazd na Ukrainę busem za jakieś 2 tygodnie. Ktoś był i ma jakieś porady, sugestie i ogólne odczucia?

 

Bardzo dziwny kraj, ale to pewnie można powiedzieć o większości.

Przede wszystkim ogromne rozbieżności. Widzisz na ulicy stojącego Mercedesa, a obok niego coś na wzór trabanta bez klapy od bagażnika. Podejrzewam, że ta druga strona pokazuje, jak mogła wyglądać Polska gdy się rodziłem :smile: To też ma swój urok.

 

Też bym polecił Lwów, w którym byłem rok temu. Na wsiach to nie ma co szukać, obierz sobie jakiś konkretne miasto i uderzaj tam. Zresztą zobaczysz sam, że wsie to jakieś skanseny przydrożne, w których psy dupami szczekają. No jest tanio, bardzo tanio więc niewielkim kosztem możesz sobie pobalować. Pamiętam, że za taki typowy obiad jak ziemniaki, dewolaj + browar kosztował mnie +/- 6 złotych i to ze 100-200 metrów od tego centrum, centrum historycznego. W "sercu" jest oczywiście drożej, ale też niewiele. Za 100-150 hrywien dobrze zjesz w samiusienkin centrum. Nie wiem jak aktualnie złoty stoi, ale pewnie wciąż koło 6 hrywien. 

 

Kase najlepiej sobie wymienić po przekroczeniu granicy. Im dalej wgłąb kraju tym mniej korzystny kurs, ale przy kilkudniowym pobycie nie powinieneś tego bardzo odczuć gdybyś Ci zabrakło. W samym Lwowie kantorów jest dużo. Jeśli będziesz chciał wymienić pieniądze w banku to zostaniesz poproszony o dowód osobisty i dokładnie zapisany. Moi znajomi wymieniali przy wjeździe po 120 złotych i im to na 4 dni spokojnie starczało i potem było wydawanie na koniec (bez opłaty za hotel), ja tam chyba wziąłem trochę więcej jak zwykle i na koniec też miałem na extra żarcie, a co zostało to dałem staruszce na ulicy. 

 

Jak już jesteśmy przy pieniądzach no to trzeba się pilnować. Jeśli dobrze kojarzę to u nich doktor na uniwersytecie zarabia 400-500 złotych bodajże. Więc co się dziwić? Ludzie żebrzą, bardzo, bardzo żebrzą. Byłem w wielu miastach w Polsce, w tych turystycznych miejscach jak Floriańska, Długi Rynek itp. itd. NIGDZIE nie widziałem nawet 1/1000 tego, co się dzieje na Ukrainie. Ludzie do talerza Ci wejdą PODCZAS JEDZENIA! jak usłyszą, że mówisz po polsku/angielsku, potrafią chodzić za takim turystą i skamleć, zaczepiać, no przypierdalać się jak pojebani. Mają tam coś w rodzaju straży miejskiej od tego, która dba żeby tych ludzi wypierdalać z okolic ratusza i starego miasta, ale nie ustrzeżesz się przed tym i lepiej żebyś od razu jasno powiedział, że nie i odszedł. 

 

Sami Ukraińcy też nie są jakoś super nastawieni do Polaków. Nie spotkałem się wprost z jakimiś przejawami agresji, może przez aparycję, ale gdy rozmawiają między sobą i coś tam wyłapiesz łamanym to najsympatyczniej nie jest. Oczywiście nie mówię tutaj o obsłudze w knajpach i podobnych osobach, ale już na ulicy spotkani ludzie bardzo do siebie przyjmowali jakiekolwiek nieporozumienia językowe czy zapytanie o coś, co wymaga odpowiedzi dłuższej niż 3 sekundy.

 

Po angielsku tak średnio pogadać. W tych bardziej prestiżowych miejscach, głównie restauracjach, od kelnerek może i się tego wymaga. We wszystkich pozostałych to chybił trafił. Ale na szczęście dużo osób łapie po polsku lub po prostu jakoś na migi się dogadasz, z tym problemu nie ma. Broń Cię Boże próbować rosyjskiego  :nevreness:

 

Jeśli chodzi o zwiedzanie Lwowa to jest sporo do zobaczenia. Samo centrum ma ten plus (mówię o Starym Mieście), że jest to dość zwarta zabudowa, o wyznaczonych granicach morfologicznych i ciężko jest to obejść tak żeby coś przegapić. Kościoły, cerkwie, kamienice, targi. Wszystko skondensowane i podane jak na tacy. Tylko wiadomo, najlepiej byłoby znaleźć jakiegoś przewodnika (koszt nie powinien być za duży, max 20 dyszki pewne), bo jeśli chcesz tam sobie pozwiedzać i się dowiedzieć ciekawszych rzeczy to bez tego się nie obejdzie. Koniecznie do zobaczenia jest filharmonia przy prospekcie Swobody, też bardzo blisko. No i Kopca Unii Lubelskiej chyba nie odpuścisz? :tongue: Warto wejść, a raczej się przespacerować, bo nie jest to jakieś podejście. Śliczny widok na całe miasto.

 

To takie na szybko zebrane myśli, mam nadzieję, że choć trochę coś pomogło.

 

BTW Pamiętaj, że Ukraina to jest jednak wschód. Na granicy nie ma co sobie żartować, przygotować wszystko, co trzeba i czekać. Mówię tu o stronie ukraińskiej. Tam się nie pierdzielą, jest pełna powaga przy sprawdzaniu wszystkiego, a celnicy na których trafiłem potrafili zabić samym wyrazem twarzy, celniczka też ;)  Także jak coś warto się zaznajomić z limitami zakupu alkoholu i fajek, gdybyś planował. Bo jest spora szansa, że wracając dobrze Cię sprawdzą, a jeśli to jest bus w sensie wycieczka ze znajomymi to może i wezmą na prześwietlenie i sprawdzenie bagaży. A raczej takich problemów po tamtej stronie nie chcesz. 

Edytowane przez Tomek9248
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

BTW Pamiętaj, że Ukraina to jest jednak wschód. Na granicy nie ma co sobie żartować, przygotować wszystko, co trzeba i czekać. Mówię tu o stronie ukraińskiej. Tam się nie pierdzielą, jest pełna powaga przy sprawdzaniu wszystkiego, a celnicy na których trafiłem potrafili zabić samym wyrazem twarzy, celniczka też ;)  Także jak coś warto się zaznajomić z limitami zakupu alkoholu i fajek, gdybyś planował. Bo jest spora szansa, że wracając dobrze Cię sprawdzą, a jeśli to jest bus w sensie wycieczka ze znajomymi to może i wezmą na prześwietlenie i sprawdzenie bagaży. A raczej takich problemów po tamtej stronie nie chcesz. 

całego posta nie czytałem, ale tę radę podbijam. wyjebałem śmiechem jak zobaczyłem te ich czapki jak z jakiejś komedii o jugosławii xD nie polecam

Edytowane przez kulfon
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dobry post Tomek

 

dodałbym jeszcze tylko, że po mieście to tylko Uberem lub tramwajami, cierpy zedrą z ciebie ostatni grosz, unikać jak ognia

 

no i chyba najważniejsze - alko w sklepach sprzedają tylko do 21/22 warto o tym pamiętać

 

koniecznie trzeba iść na pobliski rynek i kupić zajebiste składniki pod zagryzkę, może i bieda w kraju ale takich cudów to my u nas nie mamy

 

ps. a z tym żebraniem, to mnie zdziwiło, może raz w ciągu tygodnia miałem taki motyw, ale co prawda to fakt, typ, którego poznałem studiuje coś tam a jego kieszonkowe na miesiąc to... 60 zeta

Edytowane przez LeweBiodroSmoka
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Post może być ciut długi, ale 2 tygodnie temu byłem we Lwowie, wiec temat mam ogarnięty na świeżo. Własnego przewodnika nie chce mi się pisać, więc uzupełnię tylko post Tomka dorzucając coś od siebie.

 

 

 

1. Bardzo dziwny kraj, ale to pewnie można powiedzieć o większości.

Przede wszystkim ogromne rozbieżności. Widzisz na ulicy stojącego Mercedesa, a obok niego coś na wzór trabanta bez klapy od bagażnika. Podejrzewam, że ta druga strona pokazuje, jak mogła wyglądać Polska gdy się rodziłem  To też ma swój urok.

 

2. Też bym polecił Lwów, w którym byłem rok temu. Na wsiach to nie ma co szukać, obierz sobie jakiś konkretne miasto i uderzaj tam. Zresztą zobaczysz sam, że wsie to jakieś skanseny przydrożne, w których psy dupami szczekają. No jest tanio, bardzo tanio więc niewielkim kosztem możesz sobie pobalować. Pamiętam, że za taki typowy obiad jak ziemniaki, dewolaj + browar kosztował mnie +/- 6 złotych i to ze 100-200 metrów od tego centrum, centrum historycznego. W "sercu" jest oczywiście drożej, ale też niewiele. Za 100-150 hrywien dobrze zjesz w samiusienkin centrum. Nie wiem jak aktualnie złoty stoi, ale pewnie wciąż koło 6 hrywien. 

 

3. Jak już jesteśmy przy pieniądzach no to trzeba się pilnować. Jeśli dobrze kojarzę to u nich doktor na uniwersytecie zarabia 400-500 złotych bodajże. Więc co się dziwić? Ludzie żebrzą, bardzo, bardzo żebrzą. Byłem w wielu miastach w Polsce, w tych turystycznych miejscach jak Floriańska, Długi Rynek itp. itd. NIGDZIE nie widziałem nawet 1/1000 tego, co się dzieje na Ukrainie. Ludzie do talerza Ci wejdą PODCZAS JEDZENIA! jak usłyszą, że mówisz po polsku/angielsku, potrafią chodzić za takim turystą i skamleć, zaczepiać, no przypierdalać się jak pojebani. Mają tam coś w rodzaju straży miejskiej od tego, która dba żeby tych ludzi wypierdalać z okolic ratusza i starego miasta, ale nie ustrzeżesz się przed tym i lepiej żebyś od razu jasno powiedział, że nie i odszedł. 

 

4. Sami Ukraińcy też nie są jakoś super nastawieni do Polaków. Nie spotkałem się wprost z jakimiś przejawami agresji, może przez aparycję, ale gdy rozmawiają między sobą i coś tam wyłapiesz łamanym to najsympatyczniej nie jest. Oczywiście nie mówię tutaj o obsłudze w knajpach i podobnych osobach, ale już na ulicy spotkani ludzie bardzo do siebie przyjmowali jakiekolwiek nieporozumienia językowe czy zapytanie o coś, co wymaga odpowiedzi dłuższej niż 3 sekundy.

 

5. Po angielsku tak średnio pogadać. W tych bardziej prestiżowych miejscach, głównie restauracjach, od kelnerek może i się tego wymaga. We wszystkich pozostałych to chybił trafił. Ale na szczęście dużo osób łapie po polsku lub po prostu jakoś na migi się dogadasz, z tym problemu nie ma. Broń Cię Boże próbować rosyjskiego  

 

6. Jeśli chodzi o zwiedzanie Lwowa to jest sporo do zobaczenia. Samo centrum ma ten plus (mówię o Starym Mieście), że jest to dość zwarta zabudowa, o wyznaczonych granicach morfologicznych i ciężko jest to obejść tak żeby coś przegapić. Kościoły, cerkwie, kamienice, targi. Wszystko skondensowane i podane jak na tacy. Tylko wiadomo, najlepiej byłoby znaleźć jakiegoś przewodnika (koszt nie powinien być za duży, max 20 dyszki pewne), bo jeśli chcesz tam sobie pozwiedzać i się dowiedzieć ciekawszych rzeczy to bez tego się nie obejdzie. Koniecznie do zobaczenia jest filharmonia przy prospekcie Swobody, też bardzo blisko. No i Kopca Unii Lubelskiej chyba nie odpuścisz? Warto wejść, a raczej się przespacerować, bo nie jest to jakieś podejście. Śliczny widok na całe miasto.

 

To takie na szybko zebrane myśli, mam nadzieję, że choć trochę coś pomogło.

 

7. BTW Pamiętaj, że Ukraina to jest jednak wschód. Na granicy nie ma co sobie żartować, przygotować wszystko, co trzeba i czekać. Mówię tu o stronie ukraińskiej. Tam się nie pierdzielą, jest pełna powaga przy sprawdzaniu wszystkiego, a celnicy na których trafiłem potrafili zabić samym wyrazem twarzy, celniczka też  Także jak coś warto się zaznajomić z limitami zakupu alkoholu i fajek, gdybyś planował. Bo jest spora szansa, że wracając dobrze Cię sprawdzą, a jeśli to jest bus w sensie wycieczka ze znajomymi to może i wezmą na prześwietlenie i sprawdzenie bagaży. A raczej takich problemów po tamtej stronie nie chcesz. 

 

1. Na Ukrainę jechałem ze znajomymi właśnie Mercedesem. W strefie buforowej na granicy jedynym normalnie wyglądającym samochodem było Audi Q5, za kierownicą którego siedział typ po 50 wyglądający jak ropucha. Na łapie wielki sikor, do tego polówka Ralpha z największym logo jakie da się wymyślić i łeb wystający lekko ponad kierownicę. Na granicy zbijał piąteczki z celnikami, co wyglądało całkiem zabawnie ^^

 

Cała reszta to fury na jędrzejowskich blachach (nie pamiętam czemu Ukropy je tam rejestrują) albo stare, przeładowane Passaty (B3/B4) + stare Łady. Powiem szczerze, że dla mnie ten widok był niezłym szokiem, bo inaczej ogląda się te samochody na ruskich kamerkach, a inaczej na żywo. 

 

W samym Lwowie Mercedes na ulicy wytrzymał kilka godzin, bo kolega nie wytrzymał nerwowo i przestawił go rano na hotelowy parking. Za 3 dni zapłacił... 8 zeta. Ogólnie radzę uważać, bo Ukraińcy podobno bardzo lubią polować na polskie samochody i kraść tablice rejestracyjne. Potem chcą za nie okup, który musisz im zapłacić ^^

 

2. Tak jak napisał Tomek - na początek bierz Lwów 

 

Wszystko jest śmiesznie tanie i w restauracjach o zajebistym standardzie zapłacisz tyle co w przeciętnej knajpie w Warszawie. Od siebie polecę 3 lokale - restaurację Baczewskich, restaurację Kumpel (ale tę starą - nowa ssie) i restaurację Głodny Mikołaj (kto nie weźmie tam żuru ten frajer). Ta ostatnia już nie w centrum, ale i tak polecam. Z ciekawostek dodam, że wszystkie są częścią jednej grupy, więc w każdej w piwo zaopatruje knajpy browar Kumpel, a w wódkę Baczewski :>

 

3. Ja się z żebraniem nie spotkałem, także tych informacji akurat nie potwierdzę. Do talerza też nikt mi nie zaglądał i całe szczęście, bo szybko musiałby się ewakuować.

 

4. Tutaj podzielę się jedną historyjką:

 

Poznałem z ziomkiem w knajpie jakiegoś dresika koło trzydziestki, który zaprosił nas do siebie do stolika. Kiedy się zbieraliśmy zaproponował nam, że będzie naszym przewodnikiem. Raz się żyje, więc uznaliśmy, że można zaryzykować :smile: Typ zabrał nas do jakiejś lokalnej knajpy, do której wchodzi się na hasło. Po sprawdzeniu przez selekcjonera, byk z ochrony powiedział, żeby iść na dół. Wchodzimy, a tam prawie wszystkie stoliki zajęte. Na ścianach banderowskie flagi, karabiny, mundury, hełmy etc. Mimo początkowego zawahania postanowiliśmy zostać i... rano pretensje miał do mnie tylko organizm :smile:

 

Typ pozamawiał nam jakieś świńskie uszy i nosy, do tego wódka lała się strumieniami. Ludzie dosiadali się i podpytywali skąd jesteśmy etc. Ogólnie do Polaków nic nie mają, polityka "Fuj", a Putin ch*j :smile: Co istotne, bardzo chętnie dosiadały się też koleżanki, ale na propozycję zabrania do hotelu robiły się jakieś nerwowe i nalegały, żeby iść do nich. Ja swoje nerki lubię, więc za pobudkę w wannie z lodem podziękowaliśmy :smile:

 

Mam wrażenie, że wyjątkowo szczęśliwie trafiliśmy, bo ogólnie to nas Ukraińcy nie kochają. Zarabiamy dużo więcej niż oni, więc traktują nas tak jak w Krakowie traktuje się Anglików. 

 

5. Tak jak napisał Tomek - mówić po polsku i nie kombinować. 

 

6. Generalnie wszystko co fajne znajduje się w okolicach rynku. Do tego dorzuciłbym Browar, który ma bardzo fajne muzeum i świetne piwa w ramach degustacji. Warto podjechać tramwajem (bilet 2 Hrywny ^^) w okolice ulicy Bandery i po prostu się tamtędy przespacerować. Są studenckie kampusy, więzienie i ładne kościoły. Trochę wkurvia wielki pomnik UPA, ale takie życie. Młotem tego nie wyburzysz, więc lepiej po prostu olać temat :smile:

 

Na deser pozycja obowiązkowa - Cmentarz Łyczakowski. Robi ogromne wrażenie i naprawdę warto się w tamte rejony wybrać.

 

7.  Granica to jest największy minus podróży na Ukrainę. Planuję wrócić tam w kwietniu i opcja samochodowa nie wchodzi w grę. Na granicy straciliśmy w obie strony odpowiednio 3 i 3,5h, z czego oczywiście większość przed kontrolą ukraińską. 

 

W pierwszą stronę mnóstwo czasu straciliśmy w strefie buforowej, w której po prostu nie ma co ze sobą zrobić. Po ukraińskiej stronie wył jakiś alarm, fury puszczali w dziki sposób, a na samym przejeździe podchodzi ukraiński celnik z karteczką taka jak te do przylepiania na lodówkę i mówi "proszę". Kolega pyta "A co to jest?", na co Ukrainiec z uśmiechem odpowiada "Karteczku". Koniec tematu... Później okazało się, że bez tej "karteczku" ani rusz i jest to najważniejsza "karteczku" na świecie.

 

Zakładam, że te wpisy przydadzą się nie tylko Rapparowi, więc dopiszę coś jeszcze. Do wjazdu potrzebujecie ważnego paszportu. Pamiętajcie o tym zanim zaczniecie cokolwiek rezerwować. Jeżeli jednak dacie tyłka, to nie ma się co załamywać. Kolega ogarnął, że ma nieważny paszport na 3 dni przed wyjazdem :smile: Jako właściciel firmy złożył wniosek o paszport ze względu na pilną potrzebę wyjazdu na Ukrainę w celach służbowych, gdyż 1000 kaloryferów, które zamówił ma usterkę, która może wpłynąć na zamówienie. Pokombinował z pieczątkami i dostał dokument w jeden dzień :smile:

 

Dodatkowo jeżeli udajecie się na Ukrainę nie swoim samochodem, to musicie mieć upoważnienie do prowadzenia pojazdu poświadczone aktem notarialnym... przetłumaczone na ukraiński. My ogarnęliśmy  to o 15:30 w piątek i musieliśmy się z tym nieźle uwijać, bo przez moment wyjazd był zagrożony.

 

Ogólnie polecam z wyprzedzeniem dorwać jakieś tanie bilety lotnicze i lecieć samolotem. Lotnisko we Lwowie jest ledwie 6 kilometrów od centrum, leci się godzinkę i nie trzeba stać na tej cholernej granicy.

 

no i chyba najważniejsze - alko w sklepach sprzedają tylko do 21/22 warto o tym pamiętać

koniecznie trzeba iść na pobliski rynek i kupić zajebiste składniki pod zagryzkę, może i bieda w kraju ale takich cudów to my u nas nie mamy

 

Z tym alkoholem to prawda, ale my dorwaliśmy flaszkę w sklepie znajdującym się w uliczce odchodzącej od rynku o 1 w nocy, także nie ma dramatu. To Ukraina, więc alkohol się zawsze znajdzie.

 

 

Na koniec powiem tylko, żeby jechać i się nie bać, bo naprawdę warto. Jak ktoś jest głupi to i w Watykanie dostanie w łeb, więc nie ma co słuchać legend o tym jak to tam jest niebezpiecznie. Trzeba uważać, pilnować dokumentów i nie prowokować miejscowych. Z dziewczynami we Lwowie też bardzo ostrożnie, bo polują na turystów i nie ma co udawać, że to miłość od pierwszego wejrzenia. Nie rzucać się jak szczerbaty na suchary, bo później można żałować :smile:

 

 

 

Ps. Przydałby się na forum temat, w którym można by o takich wyjazdach pogadać, bo podróżować każdy lubi, a dobrych rad nigdy nie za wiele :smile:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Cała reszta to fury na jędrzejowskich blachach (nie pamiętam czemu Ukropy je tam rejestrują) albo stare, przeładowane Passaty (B3/B4) + stare Łady. Powiem szczerze, że dla mnie ten widok był niezłym szokiem, bo inaczej ogląda się te samochody na ruskich kamerkach, a inaczej na żywo. 

 

 

Rejestrują je na pół z Polakami. Dzięki temu unikają dużych opłat, które musieliby wnieść gdyby chcieli importować je "normalnie" na Ukrainę, a poza tym w takim samochodzie na blachach UE łatwiej jest przewozić towary przez granicę. Prędzej celnik puści bez dodatkowych kontroli i zaglądania pod rolety.

 

No cmentarz to oczywiście. Jak Łyczaków to i Cmentarz Orląt, które są tak naprawdę jednym cmentarzem. Warto się przejść nie tylko z powodów historycznych, czy też niezłego zadbania i ladnych pomników, ale ten drugi jest też tak położony, że można sobie z niego fragment miasta też zobaczyć. 

 

No i mi się przypomniało o tym paszporcie. Nie jest przypadkiem tak, że musi być ważny na 6 miesięcy do przodu?

 

+ najbardziej praktyczna rada XXI wieku jeszcze, z autopsji wiem :D Pamiętaj, że to nie UE i za internet w telefonie się dużo płaci  :rugby:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rejestrują je na pół z Polakami. Dzięki temu unikają dużych opłat, które musieliby wnieść gdyby chcieli importować je "normalnie" na Ukrainę, a poza tym w takim samochodzie na blachach UE łatwiej jest przewozić towary przez granicę. Prędzej celnik puści bez dodatkowych kontroli i zaglądania pod rolety.

 

No i mi się przypomniało o tym paszporcie. Nie jest przypadkiem tak, że musi być ważny na 6 miesięcy do przodu?

 

+ najbardziej praktyczna rada XXI wieku jeszcze, z autopsji wiem :grin: Pamiętaj, że to nie UE i za internet w telefonie się dużo płaci  :rugby:

O, to tego o rejestrowaniu pół na pół nawet nie wiedziałem. Zabawna była scenka na granicy gdzie dwóch młodych Ukraińców chciało jakąś starszą Audicę u nas zarejestrować i celnik się śmiał, że nigdzie jej nie zarejestrują, bo 15 sierpnia urzędy nie pracują. Ukraińcy zarzekali się, że w Jędrzejowie im się uda, na co Polak uśmiechnął się pod nosem i machnął ręką :)

 

Paszport tak jak napisałeś - musi być ważny na pół roku do przodu. Nie trzeba natomiast żadnych wiz etc. :)

 

Co do telefonu to prawda, ale w samym Lwowie o dziwo wszędzie mają w knajpach Wi-Fi, więc da się przeżyć. Tak czy siak korzystanie z transferu danych odpada, bo można się później zdziwić zaglądając w rachunek :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lwów jest zajebisty i mówi to człowiek, który gdzie nie pojedzie to narzeka.

 

Wszystko taniutku, dziewczyny takie że nie chce się wracać do Polski (a myślę, że w Polsce mamy naprawdę wysoki poziom w tym zakresie), masa polskiej historii, po prostu mega. Planowałem jechać na Wołyń też ale uznałem, że nie warto, w sumie bujanie się po ukraińskich wioskach jest bezsensowne. Gdyby moja rodzina pochodziła z tamtych stron to miałoby to sens a to nie bardzo (akurat od strony taty pochodzi z ukrainy, ale z lwowskiego).

 

Wkrótce mam zamiar też wbić do obwodu grodzieńskiego. Podobno są teraz wizy dla Polaków jakos łatwo wyrabialne więc myślę że to tez może być świetna sprawa. Zdaje się że jest tam ciut drożej i Grodno to nie Lwów, ale mimo wszytko wydaje się że to must be dla Polaków.

 

A, na co uważać na Ukrainie - na drogi i samochody. Drogi są tak fatalne, że łatwo skończyć w rowie, a samochody jeżdżą tak źle i tak bardzo mają w dupie przepisy że są realnym zagrożeniem życia. Mówię to w stu procentach poważnie.

Edytowane przez Luki
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wkrótce mam zamiar też wbić do obwodu grodzieńskiego. Podobno są teraz wizy dla Polaków jakos łatwo wyrabialne więc myślę że to tez może być świetna sprawa. Zdaje się że jest tam ciut drożej i Grodno to nie Lwów, ale mimo wszytko wydaje się że to must be dla Polaków.

Do samego Grodna jest wjazd bezwizowy, ale trzeba to zamówić z wyprzedzeniem i najwcześniejsze dostepne terminy jak sprawdzałem były za rok. Normalnie wizę jednak trzeba robić. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Łatwiej zrobić wizę albo polecieć do Mińska z Wawy i stamtąd pojechać do Grodno - wtedy wizy też nie trzeba.

Jak myślałem o tym Grodnie, to pieprzenia więcej niż co warte.

Hmm... A jak przejdę przez bramki na lotnisku w Mińsku i co potem powiem służbom (zakładając że przejdę) - tzn. że na jakiej podstawie przebywam na teryt. Białorusi?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmm... A jak przejdę przez bramki na lotnisku w Mińsku i co potem powiem służbom (zakładając że przejdę) - tzn. że na jakiej podstawie przebywam na teryt. Białorusi?

Do 5 dni nic nie musisz. 

http://poland.mfa.gov.by/pl/consular_issues/visas/bezwiz/

O k****, ale będę w łapu capu, o ja pierdolę.

Wszedłem jeszcze raz na tą stronę do Grodna i mi wyszło, że za 2 dni. I sobie uswiadomiłem, że jak wtedy sprawdzałem to mi się po prostu jebło i nie mamy już 2016.

Edytowane przez RappaR
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wziąłby taką ukraineczke na wynos 

 

Mój kolega z pracy był w Dubaju na wakacjach jakieś 2 miesiące temu. Poznał tam Ukrainkę z Odessy. Najpierw do niej jeździł na weekendy(de facto na samą sobotę) a jakiś czas temu wysłał jej zaproszenie i już siedzą razem w PL.

 

Faktycznie ponoć fajne kobitki bo pracowite, skromne i często wyjątkowo ładne  :offended:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mój kolega z pracy był w Dubaju na wakacjach jakieś 2 miesiące temu. Poznał tam Ukrainkę z Odessy. Najpierw do niej jeździł na weekendy(de facto na samą sobotę) a jakiś czas temu wysłał jej zaproszenie i już siedzą razem w PL.

 

Faktycznie ponoć fajne kobitki bo pracowite, skromne i często wyjątkowo ładne  :offended:

 

potwierdzam i w dodatku Odessa. po prostu to są polki ale z lat 90tych ,czyli to co tygryski lubią najbardziej połączenie zachodu ze wschodem , w naszych rocznikach jeszcze to było w mniejszych miejscowościach bo to co jest teraz to k**** Niemcy z początku wieku ,feminizm przeplatany z nadwagą ,piercingiem i zje***ym łbem ;] w ogóle zauważyłem, że coraz więcej dziewczyn najebanych jest po baletach i robi się to co w Londynie czy Oslo

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.