Skocz do zawartości

Która drużyna ma najwięcej fanów?


Rafcio777

Ulubiony team  

171 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Komu kibicujecie?



Rekomendowane odpowiedzi

Lata '90. Podstawówka. Telewizor rubin od rodziców i TV transmitująca mecze. Klasa, a dokładnie jego męska część dzieliła się na dwie grupy. Piłkarzy i koszykarzy. Ambitnym w sporcie dzieciakiem byłem zawsze i bardzo chciałem się wyróżniać w tej większości za nogą ale nie wychodziło. Za to w kosza...jakoś lepiej. W klasie nie było mutantów typu 13/14 lat i 1,80 wzrostu i nawet się ich ogrywało.

 

Zainteresowanie coraz bardziej rosło. Pojawił się "kosz" w ogródku za domem powieszony na papierówce na wysokości jakiś 1,50 co by można było dunki ćwiczyć w tym wieku. Jakim osiągnięciem inżynieryjnym dla mnie było jak domontowałem tablicę zrobioną z jakiejś płyty pilśniowej! Przyszła też pora na wybór idola. Nigdy nie chciałem być jak wszyscy. Każdy tylko hajp na Jordana, koleżanki śliniły się na innego murzyna-Pippena, Rodman to był świr i wręcz nie wypadało a że jeszcze lektorem w Kościele byłem to już w ogóle ;). Poza tym, zawsze kibicowałem tym gorszym i wręcz nie godziło się ze moim ego aby być za Bulls. Rozkminka, po nocach, którą koszulkę kupić, myślę - Shaq! A tu dupa. Postura raczej wysuszonego Grzesia Fasolki z akcji biedry niż 150kg gościa. Poza tym kuzyn z tego samego rocznika co ja, też załapał zajawkę na kosza a że do lodówki miał start niczym Kemba Walker 1st step to i kilka kilosów nadprogramowych mu przybyło, więc wiadomo kto był już tym Szakiem w rodzinie.

 

No i zapadła decyzja, na krakowskiej tandecie. Była koszulka Shaq, ale ta z wiadomych powodów odpadała. Była kolekcja Bullsów. No way. Był Rice. Był też Webber. Widziałem go parę razy w TOP10 i stwierdziłem że to to! No i to był błąd bo jaki to idol co do PO wejść nie może...

 

No i wtedy, rok 1996. Finały. I widzę tego łysego, małego ( w odniesieniu do innych ), wkurw*ającego wszystkich, zadziornego, dobrego obrońce, pyskacza. Pyskacza który ma gdzieś że gra vs Bulls. Pokochałem kolesia. Uosobienie mnie. We wszystkim co powyżej wymieniłem. Wybór był oczywisty:

 

The Glove i Seattle SuperSonics forever!

 

Tak się wszystko zaczęło. 

 

Gary-Payton1-e1368543124718.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja to swoje początki z NBA nawet dobrze pamiętam, ale dlaczego postawiłem na Utah Jazz do dziś nie potrafię sobie przypomnieć.
Wiadomo początek lat 90-tych  wielki wspaniały zachód wdzierał się do Polski drzwiami i oknami. Coś się tam słyszało, o jakimś Magicu i MJ. Kto był posiadaczem telewizji satelitarnej ten był prawdziwym szczęśliwcem. Prostu lud musiał zadowolić się dwoma programami w telewizji. I tam też pojawił się Włodek Szaranowicz i jego słynne " Hej, hej tu NBA". Pierwszy skrót meczu w telewizji jaki obejrzałem to była magia. Był to mecz Chicago Bulls, ale roku i z kim grali nie mogę sobie przypomnieć. (coś pewnie 1993 albo 1994). Strasznie wtedy spodobały mi się loga klubowe i sama koszykówka, szybko, w której cały czas się coś działo. Wtedy w moim mieście na początku lat 90-tych królowała piłka nożna i żużel. Na podwórkach nawet nie było boisk, dzieciaki brały te metalowe, zielone kosze na śmieci, z osiedla i taką sobię prowizoryczną grę w w kosza urządzały.
Potem to już poszło. Sobota popołudniu to było święto. Najpierw program "Rzut za trzy" z młodym Obuchowiczem, co wymachiwał jedną ręką niczym nawiększy cwaniak z Bronxu a potem magazyn NBA Action, z wisienką na torcie na koniec czyli top10 tygodnia.

Tak gdzieś od drugiej połowy lat 90-tych to nastąpił boom na NBA. W kioskach pełno magaznyów o NBA, w tym słynne Magic Basketball, karty z zawodnikami, którymi potem w szkole handlowało się z innymi. Potem radość z posiadania kablówki i oglądanie powtórek na niemieckim DSF.
Sprawdzanie wyników na telegazecie, chyba pod numerem 265? Oczywicie wyniki pojawiały się dopiero gdzieś po 8 rano. Szukało się filmów z koszykówka w tle. Słynny film z Shaqiem i Penny Hardawayem,  "Biali nie potrafią skakać", film z Whoopie Goldberg w którym grała kibica co został trenerem Knicksów ( w filmie grał chyba Fox z późniejszych Lakers), czy nawet szło się do kina na Space Jam, gdzie dookoła dominowały małe dzieciaki z rodzicami. Pamiętam, że u mnie na podwórku królowali kibice Bulls, Hawks, Rockets, Knicks, Magic i Sonics. Nawet byli starsi, którzy nosili pseudonimy "Larry" czy "Detlef". Ja byłem takim dziwiakiem co lubiał Utah Jazz, które słynne było chyba jedynie z posiadania dużej ilości białych zawodników i mało widowiskowej koszykówki. No niestety, ale nawet aley-upów to chyba nie było za dużo w tym czasie w grze Jazz.

Co do Jazz, to tak jak pisałem nie wiem skąd. Pamiętam jedynie, że gdzieś w ręce wpadł mi skarb kibica, ze statystykami wszystkich zawodników z  klubów. I tak zobaczyłem jedną z topowych drużyn na zachodzie, i jakiegoś Stocktona i Malone. To sezon w którym przegrali finał konferencji z Seattle. I tak się zaczęło. W tym czasie też popularne było wysyłanie listów do klubów z prośbą o przysłanie jakiś pamiątek. Nigdy nie zapomnę okresu przed samymi Świętami Bożego Narodzenia. Ostatni dzień szkoły przed przerwą świąteczną, dzieciak wraca uradowany do domu a tam na niego czeka list z Utah Jazz. Nawet sporo wysyłali, dostałem zdjęcie Chria Morrisa, kilka folderów i coś tam jeszcze. Potem jeden kolega też dostał niezłego packa ze zdjęciem Shandona Andersona, które potem od niego "wysępiłem". Gdzieś to się chyba jeszcze wala w mieszkaniu rodziców.Pamiętam, że pisałem do wszystkich klubów, nie wszystkie odpisywały. Ale najlepsze pamiątki przysyłały: Detroit, Minnesota, Utah. Z New Jersey Nets dostałem tylko list z podziękowaniami, z Portland list zwrotny, bo adres nie istnieje, a z Clippers przysłali mi kartę z Brentem Barry z autografem, którą posiadam do dnia dzisiejszego.
Nadeszły pamiętne przegrane finały w 97 i 98, dużo łez. Potem jakoś zamiłowanie do NBA skończyło się wraz z liceum. Zaczęło się więcej imprez, dzewczyny, licealne życie.
Przełom wieku XX i XXI to dochodzące mnie już tylko wieści, że Malone przechodzi do Lakers, Stockton kończy karierę, a potem w Jazz szaleje jakiś "Rusek".

Potem na kilkanaście lat całkowicie odłączyłem się od NBA. Moja historia przypomina trochę głównych bohaterów filmów "Człowiek demolka", "Powrót do przyszłości. Po protu budzę się po kilkunastu latach i szok. Gdzieś nagle w połowie sezonu 2014/2015 tak sobie sprawdziłem z nudów co się tam w tej NBA dzieje. W międzyczasie doszły mnie tylko słuchy, że w 2008r. Boston Celtics w końcu po długich latach zdobywają tytuł i że rodzi się jakaś nowa gwiazda jakiś LeBron James, który buduje markę w Cleveland. Takie to małe porównanie, do ery MJ o którym byle ciocia coś słyszała.
Tak więc sprawdzam sobie w tym roku 2014 co się dzieje, a tam zespół Jazz na samym dnie, wchodzę zobaczyć zawodników, i ta żadne zaskoczenie. Najlepszym zawodnikiem zespołu jest biały, Hayward. W tym czasie trochę obstawiałem mecze i dużo kasy wygrałem stawiając na zwycięstwa Jazzmanów. Zaczęli wtedy i później niezłą serię. Obejrzałem powtórkę wygranego meczu z Golden State i od tego momentu do dziś znów jestem fanem Jazz.
Ciekawa jest taka kilkunastoletnia przerwa, bo rookies którzy wchodzili wtedy do gry jak Kobe, Vince Carter, Tim Duncan, Paul Pierce, Kevin Garnett są już szanowanymi weterenami zbliżającymi się do końca kariery. Koszykówka mega przez te lata się zmieniła. Szybka z coraz mniejszym znaczeniem w grze wielkoludów. Widok PF i Centrów rzucających bardzo dobrze za 3. Fajnie było posprawdzać jak potoczyły się kariery wielu zawodników. szokiem dla mnie był tytuł dla Detroit Pistons, awans Philadelphii do finałów. Wyniesienie się koszykówki ze Seattle i Vancouver.
To tak gdyby dziś ktoś obserwujący koszykówkę NBA po kilkunastu latach zoabczył jako weteranów Bena Simmonsa, Embilda, Tatuma czy Lonzo Balla a Curry, Walla, Duranta jako podsiwiałych komentatorów w jakimś Fox Sports.

Trochę przydługie, ale pisząc to fajnie było cofnąć się do lat bardzo młodzieńczych.

Edytowane przez DeltaCenter
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

widze że dinozaury z lat 90tych wykopały sie spod ziemi

 

ja generalnie od zawsze byłem fanem sportu, niestety w latach 80tych jedynym źródłem informacji była prasa, w TV to mozna sobie było obejrzec albo IO albo Mundial w piłce, wyścig Pokoju, no i skoki narciarskie w BN, Piotr Fijas itd

 

na 82 byłem za młody, pamietam tylko ze byłem u rodziny na Ślasku i wszyscy podniecali sie piłkarzami

 

świadomie to pamietam Sarajewo, Nykenena, Weifsloga i Gunde Svana, IO w LA niestety z powodów politycznych nasi nie startowali, nie było transmisji, 

 

pierwsza wielka przygoda ze sportem to Meksyk, do dzisiaj mam przed oczami baty jakie dostalismy od Brazylii

 

potem Seul, tutaj juz była wkretka, zapaśnicy, kolarze, Gołota, Łbik i Dopierała, ale tez po raz pierwszy zobaczyłem koszykówke, w tym czasie pojecia nie miałem ze jest cos takiego jak NBA

 

natomiast miałem ruską piłkę do kosza, w kolorze cegły, i zaczałem do tego kosza rzucać i cos tam kombinowac

 

w 89 roku zagrałem w swoich pierwszych miedzyszkolnych zawodach w kosza, dostawalismy baty cos około 60 do 30 w każdym meczu, nie majac pojecia o taktyce, pozycjach na boisku itd, nauczyciele wf mało wtedy wiedzieli koszu, była to dyscyplina znan w waskiej grupie ludzi

 

w tamtych czasach głownym żródłem informacji była prasa, oczywiscie prawie codziennie kupowałem PS, w 89 roku pojawiła sie Gazeta Wyborcza z działem sportowym na ostatniej stronie

 

i tu nie  pamietam: czy to był PS czy GW (może ktos z dinozaurów bedzie pamietał) - na ostatniej stronie dosłownie na kilku cm2 pojawiły sie dziwne wyniki dziwnych druzyn, Los Angeles Lakers-Philadephia 76 108:100, Detroit Pistons - Chicago Bull 91:89, Portland Trail Blazers - Houston Rockets 101: 87 itd

 

pamietam ze nie miałem pojecia o co chodzi, ale te nazwy, jakas aura z tym zwiazana przyciągała, nazwy klubow zupełnie odbiegały od naszych polskich: Motor, Szombierki, Siarka, Widzew, codziennie przegladałem te wyniki i zwróciłem uwage na fakt że najczesniej wygrywają Pistons oraz Lakers, zrobiłem sobie nawet gre planszową, cos na wzór jakiejś planszówki o Pucharze Europy, gdzie rozgrywałem lige i puchary uzywajac tych tajemniczych nazw, działało to naprawde na wyobraźnie

 

a póżniej zaczeło sie hej, hej tu nba, a ze do tego grałem codziennie w kosza, i pokazywali finały Portland konta Detroit, Detroit bardziej kojarzyłem (chociaż Portland z tamtych czasów to byla wielka druzyna i darze ja wielkim sentymentem) to tak juz przy Detroit zostało, Salley, Laimbeer, Thomas, Dumars, Rodman Chuck Daly,... Grant Hill, zaczeło sie prawdziwe kibicowanie, prawda o najlepszej lidze swiata stała sie dostepna, you are so beautiful i najlepszy wsad w historii Toma Chambersa

 

 

póżniej mecze na kasetech od kumpla który je nagrywał z jakichs zamorskich satelitów, Dream Team,  DSF, 8 lat przegranych finałów - trzymałem zawsze przeciwko Chicago i Houston ;)) ulubiona druzyna raczej w odwrocie aż do comebacku w latach 2k i dosc zaskakujacych jednak tripach do finałów, w tamtym okresie moje zainteresowanie spadło ale juz tak zostało że w pierwszej kolejnosci  zawsze Tłoki

 

PS. okresowo wspieram inne druzyny a raczej graczy których lubie, Giannisa, LBJ, Hardena, Rickiego Rubio

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

a póżniej zaczeło sie hej, hej tu nba, a ze do tego grałem codziennie w kosza, i pokazywali finały Portland konta Detroit, Detroit bardziej kojarzyłem (chociaż Portland z tamtych czasów to byla wielka druzyna i darze ja wielkim sentymentem) to tak juz przy Detroit zostało, Salley, Laimbeer, Thomas, Dumars, Rodman Chuck Daly,... Grant Hill, zaczeło sie prawdziwe kibicowanie, prawda o najlepszej lidze swiata stała sie dostepna, you are so beautiful i najlepszy wsad w historii Toma Chambersa

 

 

Laimbeer, Salley, Mahorn, Rodman, Budda - jezu co to była za ekipa, nawet nie wsponiałem o największych gwiazdach ;)

 

generalnie jak ktoś nie widział to polecam 30for30 o Bad Boysach, piękny dokument, zwłaszcza płaczący Mahorn po tym jak go musieli oddać do Wolves w expansion drafcie :( no i Chuck Daly - Phil Jakckson jest overrated przy nim

Edytowane przez BothTeamsPlayedHurd
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

" Na każdym zebraniu jest taka sytuacja, że ktoś musi zacząć pierwszy... " Pierwszy nie będę, temat też trochę odbiegł od założenia, ale fajnie się czyta wspomnienia rówieśników więc i ja się trochę rozmyję :smile:

Mój pierwszy kontakt z koszykówką to finały Bulls - Blazers, właściwie to pewnie już dawno było po finałach i było wiadomo kto zdobył majstra - ale ja nie wiedziałem i z uporem maniaka zarzynałem kasetę VHS z dwoma meczami :smile: Teraz to już mi się nawet wydaje , że oglądałem to na wiosnę 1993 roku, bo razem z tymi meczami , w tym samym czasie oglądałem ASG z Salt Lake City również na VHS a pewnie minął miesiąc, zanim kaseta wpadła w ręce mojego taty i trafiła do domu ( mój ulubiony ASG który widziałem z 30 razy a komentarze Szaranowicza z tego wydarzenia pamiętam do dziś). Finały 93  kolorowe jak parkiet w America West Arena śledziłem już "na żywo" dzięki mojemu koledze z podwórka, a właściwie to jego przyjacielowi z którym mój kumpel się baaardzo kumplował :smile: Był to chłopak którego rodzice byli wtedy w " 5 " najbogatszych ludzi w mojej 35 tysięcznej miejscowości, własne biznesy, hurtownie .Dom jak z Beverly Hills 90210 - ulubionego serialu mojej siostry w tamtych latach. Mieszkaliśmy na jednej ulicy ale różniło nas wszystko , mój kawałek ulicy stare odrapane powojenne kamienice - jego początek osiedla domków jednorodzinnych. Dwa światy i ... kosz na podwórku ! Własny kosz ze sprężynową obręczą na której można było się wieszać ( na zwykłych pewnie też - za niski byłem ) i do którego z łatwością ładował starszy brat młodego gospodarza tego domu. Ileż to było radości jak we dwoje unosili mnie do góry a ja mogłem powisieć na " enbijejowatej" obręczy ... ech... Dodam tylko, że gospodarze domu byli za Suns, my biedaki za Bulls.  Jako ciekawostkę dodam , że zawsze przechodziliśmy koło domu mojej " podrabianej cioci" Zosi i Pani Wójcikowej ( odpowiednio chrzestnej, i babci Adama Wójcika). Więcej o moich relacjach a właściwie ich braku z Adamem w smutnym temacie o Jego śmierci...

Później to już środkowe szalone lata 90 - te czyli był Michael i go nie było. Szok którego nie da się opisać , chyba nawet powrót na chwilę Magica ( to ten sezon 95 ? ) który okazał się nie wypałem, dominacja najpierw czerwonych Rakiet, którzy po metamorfozie zostali przebrani w pidżamy - najbardziej obciachowo - odjazdowe koszulki w historii tego pięknego sportu :smile: Powrót Jordana, wojny na Wschodzie, Wielcy Knicks, Pacers, Heat... Pierwsza koperta z wycinkami koszulek z Magic Basketball ( jak można tak było poniszczyć biblię ) którą wysłałem do Wujka do Chicago. Wyobraźcie sobie, że jak debil wysłałem mu wycięte z gazety wzory wszystkich koszulek a w liście pisałem, że chcę  - Biała Jazz  -Malone, Stocton, Hornacek, Czerwona Bullets - Webber, Howard, Minnesota Niebieska - Garnett ! I tak każdej drużyny ! Oczywiście chodziło o jedną koszulkę, ja tylko podpowiadałem na czym ma się skupić :) Wiecie co mi przywiózł na następne wakacje ? Czerwoną Bulls 91 Rodman ;)

Cieszyłem się jak cholera ale czułem też mały niedosyt, nie mógł bi wybrać coś mniej oryginalnego jak Robert Pack z Nuggets czy Hardawaya z Miami ? 

Jak już wspomniałem mieszkałem na takiej dzielnicy na której można tylko było pomarzyć o kablówce, jak na publicznej ukazał się Polsat to podwórko zamierało ( yatamann, Gigi, Kapitan Subasa) , o TVN -ie nie wspomnę - takie to były czasy :smile: NBA śledziłem na DSF tak długo jak się dało , później jeszcze na TVN - ie. Umarła żółta hala The Forum w Inglewood, umarła brązowa McNicholls Arena, umarła kolebka basketu - zielona Boston Garden a ja jakoś w 2004 roku zapadłem w koszykarską śpiączkę na 11 lat. "Zemdlałem" chyba po tym jak Malone opuścił moje ukochane Jazz i wraz z The Glove ( coś ty chłopie narobił ) przeszedł do LAL by ostatecznie się upokorzyć, oraz po tym jak mój ukochany Śląsk Wrocław umarł śmiercią naturalną. Wróciłem do NBA wraz z umową w NC + ( przez wiele lat miałem pakiet Polsatu ) . Od 3 lat znów jaram się jak dziecko i pomimo 34 lat kupuję koszulki NBA , siedzę po nocach, oglądam "hajlajty". Byłem świadkiem odejścia Kobego którego początki dane mi było oglądać - tak samo Garnetta. Oglądałem dokument o Nashu którego początki widziałem - w czasie emisji dopiero sobie uświadomiłem ile mnie ominęło. Pistons byli Mistrzami ? Celtics ? Oczywiście o tym się słyszało w tv czy czytało w gazecie ale bez większej podniety. Polak w NBA. Acha.  Teraz fajnie mi się ogląda Cartera bo to tunel który przenosi mnie w tamten wymiar lat 90 - tych. Koszykówka się zmienia, nie ma centrów których uwielbiałem, nie wiem czy po erze Jamesa , Currego, Hardena jeszcze będzie mi się chciało to oglądać. Te nowe Balle do mnie nie przemawiają, więcej fejmu niż samej gry. Może za jakiś czas znów zasnę na jakiś czas , obudzi mnie synek który dziś ma 4 lata a wtedy już będzie dużym chłopcem i zapyta o koszulki które będą w jego szafce  ... :smile:

Edytowane przez MarcelW.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Ja kibicuję stosunkowo od niedawna , ponieważ od 5 lat . Nie ukrywam , że jestem zafascynowany talentem Lebrona Jamesa . To moim zdaniem następca Jordana i innych wielkich. Z tego względu Kibicuję drużynie , w której zazwyczaj gra . Ostatnio koleś zdobył 57 punktów i pobił rekord kobiego Bryanata :) Moim zdaniem Gość jest kompletny . Umie grać pod koszem , jest skuteczny z dystansu . umie grać pod presją i rzucać w decydujących sekundach :) wielki zawodnik w mojej opinii :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja kibicuję stosunkowo od niedawna , ponieważ od 5 lat . Nie ukrywam , że jestem zafascynowany talentem Lebrona Jamesa . To moim zdaniem następca Jordana i innych wielkich. Z tego względu Kibicuję drużynie , w której zazwyczaj gra . Ostatnio koleś zdobył 57 punktów i pobił rekord kobiego Bryanata :) Moim zdaniem Gość jest kompletny . Umie grać pod koszem , jest skuteczny z dystansu . umie grać pod presją i rzucać w decydujących sekundach :) wielki zawodnik w mojej opinii :)

Z ciekawości jaki rekord?

Może mi coś umknęło ale chyba nie rekord punktów w jednym meczu, co?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja kolejny dinozaur lat 90-tych z podobnym życiorysem jak poprzednie.

 

Za komuny jako młodzik chyba byłem obiecującym bramkarzem (piłka nożna) podobało mi się to, nawet startowałem do klubu ale bramkarzy mieli dużo i kazali mi grać w polu a że ja całe życie grałem na bramce to mnie wywalili.

Generalnie w tym czasie całe życie toczyło się wokół piłki nożnej. Wiedziałem że istnieje koszykówka, może nawet miałem świadomość w czasach PRLu że istnieje NBA ale generalnie nawet nie przypominam sobie żeby na wuefie w podstawówce kiedyś grałem w kosza.

 

Pózniej w szkole średniej miałem kolegę. Był fanem mistrzowskich Detroit Pistons, był dobry, pakował do kosza, miał dostęp do NBA na satelicie.

Zaczął mnie wciągać. Początki nie były najlepsze. Chłopaki się podśmiewali ale to podziałało mi na ambicję - ja wam k.a pokarze.

Pamiętam że na wuefie rzucaliśmy wolne na ocenę i ja miałem 0/10, technikę miałem dobrą ale wszystko zcegliłem nawet jakieś nerdy rzucające jak gdyby pchały kulą miały lepszy wynik. To jeszcze bardziej zmotywowało mnie do pracy.

 

Pózniej ruszyła lawina. Złote czasy koszykówki. W TVP Hej Hej tu NBA. nigdy nie można było opuścić odcinka, obojętnie czy retransmisja meczu czy all star albo finały na żywo w nocy. W kioskach obok gazetach codziennych i pornosów po kilka gazet dot. basketu na czele z magic basketball. Ludzie wieszali kosze gdzie popadnie, na drzewach, na parkingach (jeszcze wtedy nie było tyle samochodów i na parkingach graliśmy w kosza z przerwami jak coś jechało). U dziadka na wsi na stodole też zawiesiłem kosz i to nawet z uchylną obręczą kupiłem.

W zeszytach w szkole zamiast notatek i zadań roostery klubów NBA.

 

Grupa kumpli z którymi po kilka godzin dziennie męczyłem streetballa.

Chyba w 1992-1993 to założyli nam kablówkę z DSF-em gdzie często codziennie można było po 2 mecze zobaczyć i to był pierwszy full sezon gdzie śledziłem w pełni NBA.

 

W tym czasie zacząłem kibicować Phoenix Suns, ze względu na osobę Barkleya. Bardzo podobał mi się ten bardzo szybki i wszechstronny grubas. Dodatkowo ja lubiłem się przepychać pod koszem, chociaż wzrostu jestem bardziej point guarda tak więc undersized Barkley był dla mnie idealny.

Niestety sezon MVP Barkleya to w sumie był początek i koniec bo pózniej zaczęły się kontuzje wychodzenie z prime i regularny oklep od Houston Rockets w PO, którym kibicowałem po tym jak eliminowali moich Suns.

 

Jak wrócił Jordan to zaczęło się szaleństwo Chicago, chociaż trochę sentymentu zostało do Seattle i nawet miałem rozterki komu kibicować. Ale Utah już kompletnie nie trawiłem.

 

Pózniej Jordan odszedł. lockout w 99. Z kablówki zniknął mi DSF a z TVP zniknęło Hej hej tu NBA. Coraz mniej gazet o koszykówce w kioskach. Coraz mniej dzikich koszy na parkingach i ludzi grających. W międzyczasie doznałem kontuzji która mnie wyeliminowała z gry na dłuższy czas. Studia, pierwsza praca i brak czasu na kilkugodzinne granie jak to dawniej bywało.

Koszykówka w moim świecie umierała. Jeszcze w czasach mistrzowskich Lakers coś tam się interesowałem siła rozpędu a pózniej to już była wielka czarna dziura.

 

Z gościa który w latach 90-tych znał wszystkie statystyki na pamięć do gościa który po koniec 00' ledwo się orientował kto zdobył mistrzostwo.

 

Renesans nastąpił całkiem przypadkiem. Będąc u brata za granicą brat miał dostęp do kanałów z NBA i akurat z nudów obejrzałem finał Dallas Miami z 2011 - wciągało mnie powoli od nowa, może nie z taką intensywnością jak wcześniej. Do tego internet więc mogłem zawsze mieć wywalone że nie ma gazet w kioskach a na kablówce nie mam NBA.

 

Aktualnie od 2014 kibicuje Lebronowi od przyjścia z powrotem do Cavs (wcześniej za bardzo go nie trawiłem)  czyli można powiedzieć że kibicuje Cavs ale jak LeBron pójdzie po sezonie do klub X to pewnie będę kibicował klubowi X

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.