Skocz do zawartości

Draft 2003 vs. 1984


ignazz

Rekomendowane odpowiedzi

ignazz, Cavs to też nie była ogórkowa drużyna, owszem na pewno tamci Rockets byli silniejsi ale bez przesady. Może pod względem umiejętności poszczególnych zawodników (w sumie nawet nie może ;) ) Cavaliers wypadają sporo gorzej, ale nie można zapominać, że też oprócz Lebrona nie grały w niej same pionki. Z, Gooden, Hughes do tego niespodziewanie Pavlovic. Do tego świetna drużynowa obrona.

.

IMO jak przychodził LB byli ogorkowi i (wiele sie nie znieniłoby nez niego) więc to zasługa tylko LBJ ze byli w Finale co z resztą pokazał sam finał gdzie LBJ wyłączono a innych jakoś nie zauwazyłem...w grze

 

tzn: totalnie nie mozna porównać Big Z do Sampsona 1986 a przykład z Sasha to juz w ogole...gdyby nie problemy osobiste Lucas byłby w czubie rozgrywających tamtych lat...

z Rakietami bylo inaczej a wyzsze średnie tez nie były zawyzone przez radosny basket typu Nugetts 1986 bo grali niezłą obronę...tym z reszta zaskoczyli wesołych Lakers (btw ta serię chetnie bym obejrzał!!!)

 

aczkolwiek masz racje ze dream wprowadził o wiele wiecej w obronie ( i stąd mój prywatny wyzszy pick niz LBJ) :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

aczkolwiek masz racje ze dream wprowadził o wiele wiecej w obronie ( i stąd mój prywatny wyzszy pick niz LBJ) :wink:

A czego więcej oczekujesz od obrony dużego SF? Żeby powstrzymał Parkera, co innym, bliższym jego warunkom fizycznym tym bardziej się nie udało? Przypomnę, że LeBron w tamtych PO m.in. zatrzymał Prince'a na 23% z gry przy całkiem solidnej próbce - 66 rzutów w 6 meczach. Prince'a, który średnio w PO ma ponad 48% i pamiętam, że swoje nikłe punkty zdobywał głównie przy przekazaniach w obronie.

 

Jeśli już jest poruszany temat "okoliczności", w jakich Hakeem i LeBron wchodzili do finałów, to jak się ma game 5 z Pistons do tego, że były to podobne okoliczności? ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale ja nie porównuje konkretnych graczy, bo przecież pisze, że indywidualnie Rockets wypadają lepiej. Chodzi mi tylko o całkokształt drużyny. A jeśli chodzi o to, to Cavs AŻ tak bardzo nie odbiegają chociażby wcześniej wspomnianą świetną obroną zespołową. Tak są poprostu poukładani, że broni drużyna a atakuje Lebron ;) . W Houston był większy bilans tego liderowania Hakeema bo on oprócz przewodzenia w ataku (oczywiście mniejsza rola niż Lebron) to oprócz tego przewodził w defensywie. I żeby się tutaj Kily nie przyczepił, że Lebron też broni bo przyznaje że broni ale nie odgrywa AŻ tak dużej roli jak wtedy The Dream.

 

Jeśli już jest poruszany temat "okoliczności", w jakich Hakeem i LeBron wchodzili do finałów, to jak się ma game 5 z Pistons do tego, że były to podobne okoliczności?

Dobrze tylko, że tak jak pisze Houston co by nie mówić miało wtedy cięższych rywali niż Cavs. Nuggets i Lakers jak by nie patrzeć są sporo lepsi niż Nets i Pistons. Aha no i Hakeem był dopiero w swoim drugim sezonie. Bez Hakeema, Rockets byli maks 1-2 rundową drużyną. Podejrzewam, że na 06/07 wschodzie Cavs grając zupełnie bez Lebrona (nie, że miał kontuzje czy coś tylko poprostu ktoś taki jak Lebron James powiedzmy w tamtym momencie nie istniał ;) ) również pewnie by się do tych PO załapali. Nie mówię, że obie drużyny są takie same w bezpośrednim porównaniu ale biorąc pod uwagę wszystkie czynniki tamci Rockets i "obecni" (znaczy się z przed dwóch lat) Cavs stanowili porównywalną siłę (ot chociażby bardzo podobne RS).

 

z Rakietami bylo inaczej a wyzsze średnie tez nie były zawyzone przez radosny basket typu Nugetts 1986 bo grali niezłą obronę

Były zawyżone w całej lidze co dobitnie pokazuje ich bezpośrednie porównanie (każda ogólna średnia NBA z 86 jest sporo wyższa od odpowiadającej jej średniej z roku 06). Tzn może nie zawyżone bo tak się poprostu wtedy grało, ale są powiedzmy mylące.

 

Dobra być może nie mam racji, pozatym jestem zatwardziałym fanem Olajuwona i może przez to pewnych rzeczy nie dostrzegam (niektórych znaczenie powiększam, innych pomniejszam ;) ).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiesz Kfadrat, zgadzam się prawie ze wszystkim, oprócz tego, że Cavs bez LeBrona by weszli do PO. Spójrzmy chociażby na bieżący sezon, w którym LBJ opuścił najwięcej spotkań w karierze - 7 plus opuszczony w 2 kwarcie mecz przy prowadzeniu Cavs z Pistons. Ile z tych wszystkich meczów Kawalerzyści wygrali? Dużo liczyć nie trzeba, bo nie wygrali ani jednego. Tu jest właśnie różnica. Rockets bez Hakeema tracą bardzo wiele, ale są nadal niezłą, zdecydowanie playoffową drużyną (inna sprawa, że samo wejście do PO wówczas było mniejszy osiągnięciem), natomiast Cavs bez LeBrona tracą swojego najlepszego obrońcę, ale przede wszystkim wszystko co mają w ataku i stają się automatycznie ogonem ligi.

 

Właśnie co do tej obrony jeszcze, to dodałbym, że raczej z natury rzeczy dominujący wysoki ma większe znaczenie dla obrony niż nawet najlepszy obwodowy przylepiec. Tu raczej trudno coś zarzucić LeBronowi, bo być najlepszym defensorem (przydzielanym często do krycia najlepszych graczy ofensywnych rywali z pozycji od PG do PF) takiej obrony, jak ta z Cleveland to jest osiągnięcie i trudno tu wymagać od niego specjalnie czegoś więcej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spójrzmy chociażby na bieżący sezon, w którym LBJ opuścił najwięcej spotkań w karierze - 7 plus opuszczony w 2 kwarcie mecz przy prowadzeniu Cavs z Pistons

Tak tak, tylko mi chodziło bardzie o to, że Lebron nigdy w Cavs nie grał, bo wiadomo że jak się nagle traci takiego gracza to tak jak by stracić wszystkie ofensywne atuty. Miałem na myśli sytuację w której nigdy z Lebronem by nie grali. Wtedy drużyna wyglądała by zupełnie inaczej większa pewnie rolę by pełnił LarryH, no zupełnie inaczej by się pewnie prezentowali. Na pewno jakieś 5 razy gorzej niż obecnie ale myślę, że jednak o PO by mogli spokojnie walczyć (inna sprawa, że pewne 0-4 by dostali).

 

z natury rzeczy dominujący wysoki ma większe znaczenie dla obrony niż nawet najlepszy obwodowy przylepiec.

I analogicznie sytuacja się ma w ataku, bo jednak Lebronowi mając piłkę dużo łatwiej jest mieć taki wpływ na siłę ofensywną zespołu niż wysokiemu, który musi na tą piłkę czekać. Co nie zmienia faktu, że i tak Lebron w ataku jest właściwie nieopisywalny tak to powiem, bo poprostu żaden inny gracz przy takich warunkach tak nie gra.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co nie zmienia faktu, że i tak Lebron w ataku jest właściwie nieopisywalny tak to powiem, bo poprostu żaden inny gracz przy takich warunkach tak nie gra.

No na mój gust to Dominique Wilkins grał identycznie jak Lebron a raczej na odwrot Lebron gra jak Dominiqu, wlasciwie to zawsze zastanawialo mnie dlaczego LbJ porownuja do Jordana a nie do niego, pewnie zeby reklame zrobic wieksza, tak mysle. A co do wyrzszosci Hakema nad Lebronem , czy na odwrot to pogadamy jak tamten drugi kariere skonczy bo narazie to nie ma to najmniejszego sensu. No i co do Cavs to sadze ze gdyby druzyne budowac na nadchodzacy sezon bez Jamesa to daliby sobie rade i awansowali by do play off, tutaj troche chodzi ze druzyna gdy Lebron gra jest totalnie uzalezniona od niego wszystko jest wlasciwie pisane pod niego wiec jak nagle wypadnie ze skladu to oni troche glupieja, no i inna sprawa ze Brown jak dla mnie trener, nie powiem lubie goscia, który nie ma takiego charakteru zeby byc prawdziwym szefem tej druzyny i ta gre inaczej troche poukaladac zeby wieksza ilosc graczy miala cos do powiedzenia, tak sobie mysle nie wiem jak wy.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co nie zmienia faktu, że i tak Lebron w ataku jest właściwie nieopisywalny tak to powiem, bo poprostu żaden inny gracz przy takich warunkach tak nie gra.

No na mój gust to Dominique Wilkins grał identycznie jak Lebron a raczej na odwrot Lebron gra jak Dominiqu, .

czy ja wiem? może i tak trochę choć DW to kolejny wielki pechowiec "MJ - owy"

:lol:

 

a skoro już przywołałeś Human Highlight Film'a to wspomnę, że tamten draft (1982) też ciekawy był bo wybrano paru graczy mi już niezle znanych...

#1. James Worthy do Lakers gdzie wokół Magica rozpoczęła sie budowa składu misia

#2. Terry Cumings niezwykle solidny PF 17/8 który zawsze był tylko o krok od tego by być gwiazdą

no i z #3 Wilkins który poszedł do..............przez Jazz!!! do Hawks

gracz który 1986 został królem strzelców 30,3PPG a 3 razy był za MJ ( aby być precyzyjnym w tamtym sezonie grał ponad 39 minpg!!!)

no i niespodzianka urodził sie w Paryżu!!!!!

bardzo go lubiłem :!:

 

można jeszcze pamiętać SleepyFloyda Rickiego Pierca Livingstona sic! a z dalekim numerem Craiga Hodgesa pierwszego 3 wicza z dynastii Bulls

 

karierę zrobili także mało już kojarzeni La SalleThomson,Dailey, Tucker (moja jedna z pierszych upperdecków kart nba)Pressey, Lever, Teagle i Kelloqq ( który mi już nic nie mówi!)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No na mój gust to Dominique Wilkins grał identycznie jak Lebron a raczej na odwrot Lebron gra jak Dominiqu, .

czy ja wiem? może i tak trochę choć DW to kolejny wielki pechowiec "MJ - owy"

:lol:

 

no i z #3 Wilkins który poszedł do..............przez Jazz!!! do Hawks

gracz który 1986 został królem strzelców 30,3PPG a 3 razy był za MJ ( aby być precyzyjnym w tamtym sezonie grał ponad 39 minpg!!!)

Prawda, ale jak ma się w składzie Adriana Dantley'a i Darella Dr Dunkensteina Griffitha to naprawdę Wilkins nie jest potrzebny :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 10 lat później...

tak czy siak, 03 uwazam juz w tej chwili za minimalnie tylko gorszy od tamtego. ale ocenimy za 10 lat....

 

No elo.

 

 

Wybrałem 8 najlepszych graczy z obu draftów (typowa rotacja meczowa) i porównałem ich ze sobą.

 

 

Michale Jordan vs LeBron James

Remis, ze wskazaniem na Jordana.

 

Hakeem Olajuwon vs Dwyane Wade

Przy porównaniu prime Wade miałby jakąś szanse, ale overall nie ma podejścia do The Dreama.

 

Charles Barkley vs Melo Anthony

W obu przypadkach potencjał większy niż osiągnięcia. Skupiając się na tych drugich wybór jest oczywisty.

 

John Stockton vs Chris Bosh

Mały białas uważany za niezłego twardziela vs duży czarnuch uważany za pizdeczkę.

 

Alvin Robertson vs Davis West

Ciekawa kariera Alvina - MIP, DPOTY, quadruple-double, 4 razy w all star game. Na minus, że praktycznie nie pograł w play-off. David West dwa razy w ASG, ale więcej gier w play-off (chociaż zdecydowaną większość jako role player) i raz postawił się Duncanowi. Niech będzie remis.

 

Kevin Willis vs Josh Howard

Kevin Willis znany głównie z długowieczności no i z tego, że grał w jednej drużynie z Wilkinsem, Hakeemem, Barkleyem, Drexlerem, Carterem, T-Maciem, Robinsonem, Duncanem i Dirkiem. Josh Howard miał sporo krótszą karierę - co prawda w prime ocierał się o poziom all-star, ale jednak to nie wystarczy by przebić karierę Willisa.

 

Otis Thorpe vs Chris Kaman

Kamanowi tak naprawdę wyszedł jeden sezon, Thorpe dużo solidniejszy.

 

Sam Perkins vs Kirk Hinrich

Perkins wyprzedził swój czas - wysoki rzucający seryjnie trójki to nie był częsty widok w latach 90-tych. Zagrał w trzech finałach (każdy w innym zespole, każdy przegrany i zawsze rywalem była drużyna Jaxa). Przez kilka sezonów statsy w okolicach 15-8. Hinrich kilka sezonów na poziomie 15-6, ale nigdy nie zagrał chociażby w ECF.

 

 

Wyszło mi 7-1 na korzyść 1984 roku (dwa remisy policzyłem po 0,5). Warto zauważyć, że gracze z 1984 r. dłużej grali na wysokim poziomie.

Edytowane przez Artlan
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.