jo xd inna sprawa, że reszta Bostonu to była tak obsrana że i tak nie za bardzo tam było alternatyw do gry. Brown, który w obronie wyglądał koszmarnie momentami (ta trójka z rogu Herro, gdzie mu się nawet nie chciało kontestować), White odpalający jakieś trójki przez lapy w 8 sekundzie akcji, Porzingis który był schowany do kieszeni Bama i Holiday ceglący jak Westbrook na misji.
Z ławki jedynie Horford dał jakąś jakość i aż dziwne, że tak mało minut dostał- jak wszedł to od razu pojawiły się opcje do ścięć dla Tatuma czy Browna i to były efektywne akcje Bostonu a nie ciągle iso i nieudolna gra 5-0,m zwłaszcza jak rzut nie siedział.
Dla mnie największe rozczarowanie to jednak mimo wszystko Porzingis, po RS spodziewałem się super PO na miarę hypu redaktora Orlińskiego, ale w tej serii Bam to go tak rucha tak, że po zobaczeniu tego Abigail Ratchford dałaby się namówić na to spotkanie z Łotyszem, by spełnić wszystkie swoje najbardziej wyuzdane fantazje - byłoby to może dla niego całkiem miłe, gdyby nie to, że nawet wtedy gdyby otworzył oczy jedyne co by widział to smukłą czarna twarz szepczącą mu do ucha „mów do mnie Bam”.