Ja miałem jedna taka kontuzje niedawno. Na karcie wpisane miałem "złamanie kostki bocznej", w praktyce oznaczało to skręcenie, lekkie peknięcie kości , zerwane i naderwane więzadła i pęknieta torebke stawowa.
Z tego co tutaj czytam to okazało się że mnie lekarz ładnie załatwił. Dostałem wyrok 2 i pół miesiąca w sztywnej ortezie i kulach.
Do tego zdecydowane zalecenie : zero ruchu ani nacisków na tą noge przez okres unieruchomienia
Zdejmowałem orteze tylko do mycia i spania. Fakt że nie mogłem w ogóle ani stać ani chodzić przez miesiąc. Po 2 i pół miesiącach, odpadly tylko kule, chodziłem w samej ortezie jeszcze tydzien, dwa. Później dopiero czasami w stabilizatorze albo bez niego. Kontuzja była w październiku a dopiero od lutego czuje się pewnie na nogach. Lekka opuchlizne i drobne sińce mam do tej pory
Myśle że faktycznie cały okres powrotu do sprawności trwałby o połowe krócej gdybym trafił na lekarza wyznającego filozofie Findka i Kraso