Ulubiony klub: Kiedyś Houston Rockets. Coraz mniej je lubiłem, gdy przyszedł Yao. Po zamianie Steve - T-Mac, strojów i loga został tylko sentyment za dawnymi czasami, bo koszykarzy nie mają tam fajnych. A co do teraźniejszości, to niestety nie mam ulubionego. Było Orlando, ale tylko ze względu na Hilla i Francisa. Od zawsze lubiłem też Knicksów i mimo tego debila dalej coś do nich czuje...
Kluby lubiane: Tak jak wspomniałem jest sentyment do Houston za przeszłość, Knicksów za paru graczy i też jakąś dziwną sympatię, poza tym to Heat za grę... Clippers polubiłem ostatnio, bo naprawde fajnych zebrali ludzi.
Kluby nielubiane: Dallas za Novitzkiego i... właściwie nie wiem co. Ale ich nie lubie Dalej to San Antonio za okropną nudę, Detroit za to że lubie tam tylko jedną osobę (Rasheeda) i nie moge patrzeć na tą ich zespołowość, Lakers za Kobasa i długo długo nic oraz Cleveland za tego szpanerka.
Gracze lubiani: Zdecydowanie Hill. Za piękny styl gry, inteligencję (nie tylko boiskową), poświęcenie i wytrwałość w dążeniu do celu i pecha, który mu się przytrafił. A poza nim trudno mi kogoś teraz wymyślić. Według mnie NBA strasznie straciło przez ostatnie pare lat. Nagle odeszło całe pokolenie koszykarzy, z których lubiłem prawie wszystkich. A tych których nie lubiłem, bardzo szansowałem. Teraz tych szpanerów poprostu nie umiem polubić i nic na to nie poradze... A, przypomniałem sobie - Iverson. Bo jest w swoim szpanerstwie naturalny.
Gracze nielubiani: Na pierwszym miejscu zdecydowanie LeBron. Miałem go dosyć zanim zobaczyłem jak gra. Nie jest to tylko jego wina. Poprostu nie lubie, jak ktoś mi coś wciska na siłę, a jego tak właśnie promowano. Poza tym denerwuje mnie jego styl bycia i siłowa, szarpana koszykówka.
Co mnie denerwuje na forum: Tak jak u Qpy - forum straciło atmosferę. Albo może inaczej - ja jej nie czuje. Może jest tak dlatego, bo tu nie pisze. A może nie pisze, bo przestałem je lubić... Nie wiem. Ale napewno 3-4 lata temu było fajniej :] Trochę też pewnie przez Ligę, która wtedy była zupełnie inna, IMO lepsza.
Ulubiony styl: Nie będe tu pisał o stylu koszykówki, tylko o stylu koszykarzy. A ten się ostatnio bardzo zmienił. Gwiazdy typu Miller, Houston, Hill, czy Hardaway zastąpił LeBron, Kobe, T-Mac, czy Wade. Nie są słabsi, ale jak dla mnie to już nie to samo. Nie umiem ich polubić (chociaż się staram), nie mogę patrzeć, jak się ubierają, jak szpanują, jakie bzdury opowiadają. No i - co najważniejsze - o wiele brzydziej grają. Tylko błagam - nie mówcie mi, że robią lepsze wsady...