Takie luźne przemyślenia z mojej strony:
Dubs jak przegrywają, to wysoko. Dużo blowoutów, niewiele meczów na styku. Po oczach bije to jak bardzo schodzi z nich powietrze jak są gdzieś -10, kilka trójek nie wpadnie i zaczyna brakować pomysłu na odrabianie strat. Czyja wina? Te cholerne nonszalanckie podania za plecami. Cały sezon mnie irytują, wynika z nich pełno strat, często ktoś tam łapę wsadzi i piłka na aut leci. Wina Kerra, nie rozumiem dlaczego nie wybije im tego ze łbów. Zauważyliście jak zachowuje się Rysiek Jefferson przy osobistych na atakowanej tablicy? Dubs za cholerę nie mogą go zastawić, zawsze wbija się barem pod sam kosz, czy to przez Barnesa czy to przez Iggiego.