Kolejny element układanki pod tytułem: Koniec pewnej epoki.
Wiem, truizm, ale cóż rzec.
Od samiutkiego początku obserwowałem jego karierę z uwagi na początkową niechęć związaną z tym że przychodził do ligi bez Collegu i zdania co do tego kim zostanie w lidze były podzielone. Potem było już dużo fajniej, zwłaszcza trzygłowy smok mi zapadł w pamięć, uczciwie mówiąc po cichu liczyłem wtedy na tytuł dla Minnesoty.
A tak w ogóle to również doskonale pamiętam tamten mecz transmitowany na TVP, Włodek wtedy jarał się Garnettem trochę, bo parę zagrań mu się udało, niestety jednak wiąże się z tym nie najlepsza informacja dla Ciebie, drogi kolego: stara dupa z Ciebie
I pewnie narażę się tutaj fanom Kobego Bryanta, ale po odejściach Duncana i Garnetta nie mogę się oprzeć wrażeniu że cały ten cyrk był zwyczajnie niestosowny. A przecież tak naprawdę KB go kompletnie nie potrzebował, bo można go lubić czy też nie, ale był koszykarzem absolutnie wybitnym, odnoszę wrażenie że to łzawe przedstawienie wyreżyserowała liga. Kasa misiu, kasa... Dobrze że TD i KG uniknęli tego losu
Zostanie mi tylko ludzik na pamiątkę starych czasów
http://prntscr.com/cmh6u6
P.S. Aha, jeszcze to mi się przypomniało: