Milwaukee Bucks - Orlando Magic 92-93
No i mamy pierwszy mecz sezonu za sobą. Co prawda zwycięstwo wymęczone i dosyć szczęśliwe, jednak jest się z czego cieszyć.
-Po pierwsze świetny mecz G.Hilla, który rzucił Kozłom 20 pkt. Widać, że po kontuzji narazie nie ma śladu i Grant ma szanse powrócić do dawnej formy. Pewnie jeszcze będzie grał nie równo, ale sezon jest długi i z kazdym meczem napewno będzie się czuł coraz pewniej na parkiecie.
-Po drugie Francis pokazał, że przyjscie do Magic moze mu wyjść tylko na dobre. Nie dość, że w tym meczu wykręcił znakomite cyferki ( 26pkt, 9zb, 7 as) to jeszcze na kilka sekund przed koncem oddał game winnera
- Po trzecie nasz pick nr 1, nie okazał się niewypałem i gdyby w kazdym meczu grał tak jak dzisiaj ( 12pkt, 10zb, 2as, 3przech, 4bl), będzie z niego bardzo duzy pozytek. Martwi mnie tylko u niego katastrofalna dyspozycja FT. Na 6 prób nie trafił ani razu :!:
Tym razem słabiej zagrał Cutt, ale na szczęscie reszta zespołu stanęła na wysokości zadania. Najbardziej chyba cieszy dobra gra wysokich graczy. Howard, Cato, Battie, pokazali, że pod koszem przeciwnikom nie będzie łatwo i jeśli Cutt i Steve dobrze przykryją obronców drużyny przeciwnej to napewno Magików będzie trudno pokonać.
Ja juz z niecierpliwością czekam na kolejny mecz.