A ja jednak zwrócę Waszą większą uwagę na Supersonics z lat 90, gdzie główne skrzypce grali Kemp z Paytonem.
lata RS PO
92`-93` 55-27 W PO pogonili Jazz, Rockets i przegrali 3-4 z SUNS
93`-94` 63-19 W PO frajersko odpadli w pierwszej rundzie z Nuggets (nr 1 dał dupy z nr 8)
94`-95` 57-25 W PO frajersko odpadli w pierwszej rundzie z Lakers
95`-96` 64-18 W PO dali sweepa podwójnym mistrzom NBA Rockets, złoili dupsko Malone`owi i Stocktonowi. W aaaaaaaaaaaaaafinale nie udźwignęli Rodmana, który był x factorem dla Bulls w 96`.
96`-97` 57-25 W PO pogonili Suns, polegli po ciężkiej batalii z Rockets 3-4
97`-98` 61-21 W PO pogonili Timberwolves, gładko dali dupy Lakers 1-4 (ale już bez Kempa!)
W 94` mieli swoje okienko na zdobycie misia. Najlepsza druzyna RS, łoili tyłki wszystkim, brak Jordana w Bulls i taki EPIC FAIL z Nuggets....brak słów.
W 96` NIKT nie był w stanie ustać przeciwko Bulls (wynik RS 72-10, w drodze do finału przegrali tylko 1 mecz z Knicks po dogrywce). Tylko Sonics byli w stanie coś z ugrać z Mikem, Scottym i Robakiem.
A potem przyszedł wrzesień 97` kiedy wymienili Kempa na Bakera i wszystko ..uj strzelił.(nie będę ukrywał, że jest to mój ulubiony zawodnik i uprzedzając pytania : nie , nie jest moim ojcem ). Jak zawsze poszło o kasę. Sonics zamiast podnieść pensję Kempowi (zarabiał bodaj 3 mil/rok chyba do 99`) dali 6 mil/rok Mcllvane`owi. Kolejny epic fail.
Ogólnie Supersonics i Jazz z lat 90` to bardzo dobre i podobnie pechowe zespoły (zawsze brakowało tego czegoś).
BTW. Jazz to mój najbardziej znienawidzony zespół. Zawsze miło się patrzyło jak Kemp z Paytonem łoili Jazzmanów Szczególnie w 96` w finałach konferencji, kiedy oba zespoły były w swoim "prime".