To i ja dorzucę swoje dwa groszę i wspomnę o miastach, w których zdarzało mi się bywać (łącznie dłużej niż dobę)
Warszawa - Widzę, że także w tym wątku nie zabrakło krytyki, moje postrzeganie jest pewnie wypaczone przez to, że mieszkam w niej od urodzenia, i jest we mnie trochę lokalnego nacjonalizmu .
Jak na razie trudno mi wyobrazić sobie inne miejsce do mieszkania, w Warszawie pod względem życia jest naprawdę świetnie - dobra komunikacja (Veturilo!), sporo terenów zielonych, miejsc do aktywnego spędzania czasu, Wisła także jako lokalizacja (zarówno "schodki", ale też plaża po drugiej stronie, koło Stadionu Narodowego - szkoda, że z jej dobrodziejstw korzystać będzie można dopiero wiosną ), dużo atrakcji kulturalnych i rozrywkowych. I wbrew pozorom, miasto ma swój unikalny klimat - choćby przez to, że w lewobrzeżnej części (w przedwojennych dzielnicach) niemal każdym kroku można zobaczyć ślady historii, a to dużo. A dla fanów architektury jest wiele ciekawych miejsc - np. Żoliborz, Wilanów, południowa część Śródmieścia z kwartałami ocalałych przedwojennych secesyjnych kamienic (niestety często zasiedlanych lumpami, albo przybyłymi w 1945 roku towarzyszami), czy nawet Muranów.
Minusy? Ich oczywiście nie brakuje - kiepska identyfikacja znacznej części mieszkańców (rezydentów, tudzież słoików) z miastem (co zresztą implikuje kilka kolejnych problemów), czasami przeradzające się w hejtowanie miasta (dla mnie rzecz kompletnie niezrozumiała, świadcząca o jakichś ukrytych kompleksach), albo, dla odmiany, karykaturalną asymilację, skrajne upolitycznienie samorządu (wprawdzie w ostatnich latach trochę się to zmienia dzięki Miasto Jest Nasze, ale i tak za rok prezydentem zostanie jakiś spadochroniarz a nie lokalny polityk/aktywista), bajzel w ścisłym centrum, Stare Miasto (nie ma porównania z Gdańskiem, Wrocławem czy Krakowem, w dodatku po 23 umiera).
No i kiepski sport, jest wprawdzie Legia, ale działa jak odkurzacz, poza nią praktycznie nic nie istnieje, a mówimy przecież o mieście zamieszkanym przez 1,7 mln osób, gdzie spokojnie jest miejsce na co najmniej jeden klub sportowy. Z tym wiąże się również kiepska infrastruktura, miasto, oprócz stadionu Legii, w ostatnich 20 latach nie wybudowało większego obiektu niż Arena Ursynów .
BTW - gorąco polecam spacer ulicą Chłodną, to taka Warszawa w pigułce. Na stosunkowo krótkim odcinku zobaczymy budynki reprezentujące praktycznie wszystkie style architektoniczne obecne w mieście - jest tam i kamienica z przełomu XIX/XX wieku, socrealistyczny blok, osiedle z wielkiej płyty, a także drapacz chmur. W dodatku można natrafić na ciekawe lokale.
Gdańsk - mam bardzo pozytywne wspomnienia, kilkakrotnie byłem tam na wakacjach (w Żabiance - blokowisko, ale całkiem przyjemne), fajne Stare Miasto, świetny Park Oliwski, no i miejsca ważne historycznie - Westerplatte, Stocznia Gdańska (nie odwiedziłem jeszcze Muzeum II Wojny Światowej i w Europejskim Centrum Solidarności, możliwe, że w niedzielę będzie ku temu okazja), blisko do Sopotu, niezła komunikacja (choć tabor SKM mógłby być lepszy). Pozornie wydaje się świetnym miastem do życia, aczkolwiek nie wiem, czy żyjąc dużej, atuty by mi się nie znudziły, no i jednak nie brakuje tam patologii na styku biznesu, polityki i świata przestępczego...
Wrocław - również duży sentyment, świetne Stare Miasto, klimatyczne Nadodrze, fajne ZOO. Chyba gorzej rzecz się ma z komunikacją (ani jakiejś zintegrowanej kolej metropolitalnej, ani szybkiego tramwaju). Trochę szkoda, że Śląsk koszykarski rok temu znów stracił licencję na grę w Ekstraklasie...
Kraków - klimatyczne Stare Miasto i Kazimierz (nie wiem jak Nowa Huta, niestety nie zdążyłem tam się wybrać), ale z drugiej strony smog, szybki tramwaj który szybki jest tylko z nazwy. Sport? Świetna infrastruktura, sporo drużyn (w piłce, oprócz Cracovii i Wisły, Garbarnia w czubie II ligi, a Hutnik wysoko w III lidze), ale na minus, patologiczne (do przesady) klimaty.
Kalisz (a co ) - fatalne dla demografii położenie (między Wrocławiem, Poznaniem, a Łodzią), a miasto całkiem ciekawe, z historią (całkowite zburzenie podczas I WŚ, ale świetnie odbudowane), z interesującymi, acz nieco zaniedbanymi budynkami w centrum. I fajna hala, choć chyba teraz stoi pusta, a szkoda. Chyba jedyną nadzieją na ożywienie miasta jest budowa Kolei Dużych Prędkości, Kalisz obecnie omija każdy większy szlak komunikacyjny (S8, czy linia kolejowa którą jadą Pendolino).
Zakopane - też mam jakiś sentyment, aczkolwiek tłumy bywają irytujące (inna rzecz, że przyjeżdżałem głównie wtedy, kiedy były konkursy w skokach narciarskich), podobnie jak wszechobecny kicz (znalezienie innych niż oscypek lokalnych specjałów jest dużo trudniejsze od odszukania kramiku z chińskim dziadostem)... intuicyjnie Szklarska wydaje mi się fajniejsza do urlopu, ale byłem tam 2 razy w życiu, z czego ostatni raz - 10 lat temu.