Punktem w tym meczu było wypuszczenie na parkiet na początku 4 q madafaka Greena, który przy +7 i kontrze 3 na 1 zatrzymał się i rzucił jakieś gówno, które ledwo obręczy dotknęło. Potem GSW rzucili 3 i zrobiło się tylko +4. Dla mnie jasne jest, że D` Antoni musi odejść, co zresztą pisałem po słabym starcie sezonu. Nie zagranie w serii Farieda, granie w zamian gównianym Shumpertem i tofu Capellą, przewidywalna do bólu ofensywa, to tylko część grzechów Mike`a. Nie winię Hardena za tą serię. W końcówkach podwajany przez zajebistych obrońców( przewidywalna ofensywa się kłania), co by nie zrobił byłoby źle( wypalanie zegara i pałowanie rzutów przez ręce) Wybrał mniejsze zło, czyli rozrzucanie piłki do kolesi. Można wymagać od zawodowego gracza , żeby trafił do pieprzonego kosza mając 100 metrów wolnego boiska. Tak PJ śmieciu, do Ciebie piję, skoro nie potrafisz rzucić w kluczowym momencie to zbierz chociaż parę piłek, a nie piszczysz przez cały mecz jak kurwiszon, ale jak wymagać szacunku do gracza, który na co dzień chodzi w różowych ciuszkach i nosi damskie torebki? Swoją drogą EG też zapomniał w końcówce, że się rzuca za 3 i te jego wjazdy...Jedyny zarzut do Hardena tylko taki, że w końcówce oddał piłkę w ręce Gordona, ale za każdym razem miał na sobie Iguodalę i Osła... Od 6 lat, od kiedy Harden gra w Houston, noc w noc oglądam Rakiety. Pamiętam 6 mecz przeciwko SAS, pamiętam g7 z zeszłego roku, po których nienawidziłem Brodę, ale w tym roku otoczony scrubami zatrudnionymi na minimalnych kontraktach przez taniego właściciela i podstarzałą gwiazdą bez ambicji, która liczy tylko kasę, niewiele mógł zrobić przeciwko najlepszej drużynie w historii. Tych wszystkich kibiców Rox, a takich niestety nie brakuje, którzy wysyłają w pizdu Hardena, przestrzegam przed czasami przed nim, kiedy to osiągnięcie PO z takim tuzami jak Lowry, czy Dragic było równie karkołomne co trafienie trójki z czystej pozycji przez PJ Tuckera w końcówce meczu. W tym roku po kontuzji KD okno było szeroko otwarte, wręcz wybita dziura do finałów. Za mojego życia taka szansa się już nie wydarzy chyba...