Bardziej pachnie sweepem, anieżeli jakimkolwiek comebackiem w tej serii. Presja dzisiaj na graczach 76ers będzie tak samo wielka jak na gościu od confetti, by znowu nie odpalił przed czasem.
Mnie zastanawia jedno co wymyśli dzisiaj Brett Brown - bo na moje to nic nie wymyśli, i będzie znowu walenie głową w mur.. bo jak znowu będzie grać Bidem w okolicach 40 minut, z tym swoim iso play oraz Simmonsem który jest mało produktywny w tej serii, do tego dojdzie sraczka w przypadku graczy 76ers jak Boston nie daj bóg wyjdzie na jakieś 10 pkt prowadzenie, i zaczną się akcje w stylu odpalanie rzutów których by się sam Jordan nie powstydził, tudzież liczenie na dzien konia któregoś z obwodowych graczy, czy to, że Simmons wezmie ciezar gry na swoje barki, i go udźwignie to może się to skończyć tragicznie.
No, i gdzie jest Robert Covington w tej serii? jak nie dziś to kiedy..