Niestety, bardzo to nierówne, raz świetnie, raz dennie. Można to złożyć na karb młodości i nieustabilizowania formy. Gdyby zawodnicy Orlando grali stabilnie, to myślę, że biłoby się o PO i to niekoniecznie w play-in. A tak, jest jak jest. I nie wiem, czy lepiej, żeby jednak jeszcze w tym sezonie trochę przegrać i powalczyć o jak najwyższy numer w drafcie, czy jednak trochę wygrać i łudzić się awansem do PO. Nie mam pojęcia, a obawiam się, że nie wyjdzie ani jedno, ani drugie.
Martwi mnie Suggs, bo nie wiem, czy to nie będzie jednak wybór a'la Bamba. Trochę już w tej lidze gra, a postępów praktycznie nie ma (nie twierdzę, że w ogóle). Wiem, kontuzje, ale jednak. A dwójka to jest to, co jest piętą achillesową w Magic.