Nie pierdol mi o Twitterze bo to nie o to chodzi - mój ulubiony format fantasy to ligi dwunastyczne z własnym CBA. Tylko dlatego dałem się na to namówić.
Tutaj kompletnie mnie nie grzeją te dyskusje, potwornie irytują rozmowy na wyższym poziomie abstrakcji, nawet ostatni post w power rankingu Jaśka o Dedmonie na który przypadkiem wpadłem bo nie chce mi się czytać 90% dyskusji ale czasem zerknę na ostatni post, ten jego tekst mimo że sensowny i z humorem mnie tylko zirytował na zasadzie "skoro się nie łapie do składu w gównie to jak przy Jamesie miałby być dobry co to za robienie z ludzi debili".
Generalnie siedzę bardzo głęboko, jak większość tutaj, w zaawansowanej analityce, oglądam po trzy mecze dziennie itd ale tu dyskusje są oparte o jakieś dane wyciągnięte z najgłębszej czeluści stats.nba.com czy innego 538 a potem w playoffach decyduje forma najlepszego gracza.
Patrzenie na liczby w przypadku lineupów i graczy którzy w życiu ze sobą niż grali ma bardzo ograniczony sens i ludzie z NBA, analitycy, będą to podkreślali na każdym kroku.
Z drugiej strony bezsensownym pi****leniem pod publiczke da się tu wymusić prawie wszystko w glosowaniach.
Nie wiem czego się spodziewałem dokładnie dołączając tutaj ale to jest po prostu jakiś wyższy poziom abstrakcji na który pewnie jeszcze nie jestem gotowy w swojej przygodzie z NBA. Nigdy nie byłem wielkim fanem RPG granych z Mistrzami Gry itd a to jest dokładnie taka zabawa tyle że w NBA i udająca coś więcej niż jest w rzeczywistości.
To o co się tu ludzie kłócą i obrażają tez jest dosc absurdalne.
Nie czuję tego i moje wejścia na forum to mieszanina nudy irytacji i poczucia marnowania czasu.
Bardzo żałuję że Curry się połamał przez co jest teraz pi****lenie o nieumiejętności budowania long term itd ale sam wiesz ze już latem kiedy Warriors wyglądali na kontendera pisałem na priv ze zbuduje skład i nara bo mnie to totalnie nie grzeje. Zacząłem ten trymestr żeby chociaż zamknąć rok w tej zabawie ale w międzyczasie ogarnąłem ze ani mnie to nie cieszy ani nie będzie mi się chciało choćby słowa opisu po 1Q napisać. Nie przez to że Warriors są słabi ale jak mam walnąć rozprawkę o NBA to wolę to zrobić o prawdziwej lidze z wynagrodzeniem a nie o RPG NBA z irytacja.
Mam nadzieję że rozumiecie. Nikogo nie chce tu obrazić, przykro mi ze wyszło tak że odchodzę w dołku drużyny, ale nie będę się męczył rok żeby odejść po sezonie. To nie dla mnie po prostu
(bo to nie jest mozolna praca jak w prawdziwym życiu, ta gra jest od niej jak najdalsza)