Skocz do zawartości

Qpa

Użytkownik
  • Postów

    232
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Kontakt

  • AIM
    5477578
  • Strona WWW
    http://www.lakers.e-nba.pl

Converted

  • Interests
    nba, sport, filmy,
  • Occupation
    ludĹş

Osiągnięcia Qpa

Community Regular

Community Regular (8/14)

  • Conversation Starter
  • First Post
  • Collaborator
  • Week One Done
  • One Month Later

Najnowsze odznaki

0

Reputacja

  1. Qpa

    PLAYOFFS 2009

    Na pewno nie jest to pierwszy rok. Zniknęło to wraz z "instytucją" injury list, ale który to był dokładnie sezon to już nie pamiętam. Kiedyś było m.in. tak, że zawodnik po trafieniu na IL musiał pauzować minimum pięć spotkań. Dziś trenerzy mogą sobie co mecz zmieniać dwunastkę meczową. Co do samych Playoffs, to już rok temu Jackson wykorzystał wszystkich czternastu graczy, których miał wówczas do dyspozycji. Z wiadomych względów tylko Bynum nie zagrał.
  2. Qpa

    PLAYOFFS 2009

    Nie ma już czegoś takiego jak skład na PO. Trenerzy mogą wykorzystywać wszystkich 15 graczy, których mają w rosterze.
  3. ach ta magia contract year :mrgreen: Ja bym to raczej określił mianem "klątwy contract year". Bo jak sięgniemy pamięcią kilka lat wstecz i prześledzimy ruchy kadrowe Mitcha Kupchaka to zobaczymy...: 1) Stanislav Medvedenko (2003/2004): Rozgrywa sezon życia zastępując (z powodzeniem) przez połowę sezonu kontuzjowanego Karla Malone'a. Kończy ten sezon ze średnimi 8.3 punktu i 5.0 zbiórki na mecz. W nagrodę dostał nowy, 2-letni kontrakt, choć trzeba przyznać, że odpowiadał on mniej więcej realnej wartości Medvedenki, gdyż opiewał na sumę "zaledwie" 3 milionów USD za sezon. Rok później Slava opuścił prawie połowę spotkań, nie mogąc znaleźć uznania w oczach Tomjanovicha, a w kolejnym się połamał i zagrał tylko w dwóch spotkaniach. W sezonie 2006/2007 pograł jeszcze chwilę w Atlancie i od tamtej pory słuch po nim zaginął. Ktoś wie co się z nim teraz dzieje BTW? 2) Brian Cook (2005/2006) W tym przypadku Cook po rozegraniu najlepszego sezonu w karierze dostał 3-letni kontrakt na łączną sumę 10 milionów $. W sumie też Lakers go wtedy jakoś strasznie nie przepłacili i średnie mu spadły zaledwie o 0.5 punktu i 0.1 zbiórki na mecz w porównaniu do Contract year, ale statystyki to nie wszystko. Drugi raz już nikogo nie oszuka sądząc po tym ile dostaje czasu gry w Orlando... Edit: O! W Houston się z nim teraz męczą... 3) Luke Walton (2006/2007) Ponownie najlepszy sezon w karierze ze średnimi 11.4 ppg, 5.0 rpg i 4.3 apg. Fakt, że statsy imponujące, ale jak zobaczymy na to, co Luke wyprawia teraz to 30 milionów za 5 sezonów było ostrym przegięciem. 4) Sasha (2007/2008) Identyczna sytuacja i w konsekwencji 15 milionów za 3 lata gry. 5) Trevor Ariza (2008/2009) Rozgrywa najlepszy sezon w karierze. Jak nie my, to ktoś inny da mu 5-6 milionów za sezon. Żal wypuszczać z rąk taki skarb, ale jak znowu ma się skończyć w ten sam sposób...? Ja bym zaryzykował 8) Dodajmy do tego fatalne inwestycje z wykorzystaniem MLE w postaci Vlade Divaca, Aarona McKie, Radmanovica i wyjdzie nam na to, że w ostatnich latach naszymi jedynymi wzmocnieniami były transfery Gasola i Arizy i wcześniej dobre wybory w drafcie, które niestety z czasem przeistaczały się w hujowe nowe kontrakty dla tych graczy... Czy to jest globalny problem czy tylko Lakers mają takiego pecha?
  4. Chodzi o różnice w bilansie pomiędzy (w tym wypadku) pierwszym zespołem w tabeli i dziewiątym (poza playoffs). Pewny awans do PO, jest wtedy, gdy drużyna zajmująca pierwsze miejsce pozostanie w ósemce nawet wtedy gdy przegra wszystkie pozostałe mecze sezonu. Tak więc Cavaliers mogą teraz przegrać wszystko do końca a i tak będą w PO. Lakers teoretycznie mogą jeszcze nie awansować
  5. Panowie, ja wiem, że to forum nie jest moderowane, ale o transferach itd. to piszcie w innym temacie :wink:
  6. Musiałem coś źle przeczytać i uznałem, że to jakaś zasada wprowadzona w tym roku, bo w sumie w poprzednich latach tak nie było. Boston zatrudnił Cassella rok temu, czy Mavs Tyronna Lue po tym terminie. Ale masz rację oczywiście, więc moje wypociny o Mihmie możesz już uznać za niebyłe :wink: Myślałem, że mamy już zamkniętą drogę do Playoffowych wzmocnień. Jackson powiedział wczoraj, że Lakers na pewno będą się kontaktować z agentami Drew Goodena, Joe Smitha i Luthera Heada. Zobaczymy co z tego wyjdzie. Wracając do tematu Mbengi i Mihma, to nie twierdzę, że ten drugi by sobie lepiej poradził przeciwko Shaqowi, ale grając przeciwko niemu warto mieć na ławce coś więcej niż samego DJ'a. Gościu się w tym meczu wyraźnie obesrał, a że Phil nie miał innej alternatywy to musiał nim grać. Mając dwóch rezerwowych centrów można wpuszczać ich rotacyjnie. Wystarczy sobie przypomnieć czasy Shaqa Lakers i sposób w jaki grali wtedy rywale. Na parkiecie pojawiali się środkowi z samego końca ławki, tylko po to, żeby go parę razy mocniej sfaulować i dać trochę wytchnienia podstawowemu centrowi. Ale może zbytnio histeryzuję bo w końcu ile razy w roku gramy przeciwko Suns? Ten mecz oglądało się tragicznie i same czarne myśli próbowały przedrzeć się przez moją korę mózgową. W lecie do wzięcia będą Mike Bibby i Andre Miller, dwaj gracze których zawsze chciałem mieć w Lakers na pozycji rozgrywającego. Any chances?
  7. No i huj. Minął 1 marca, więc nikogo kto mógłby nas wspomóc w Playoffs już nie zatrudnimy. Po wczorajszym meczu zastanawiam się czy Lakers sobie przypadkiem w kolano nie strzelili tym oddaniem Mihma. Mbenga jest ok w garbage time, ale wpuszczanie go na parkiet przy wyrównanym wyniku to stąpanie po cienkim lodzie. Nie chciałbym panikować, ale oglądając ten mecz uzmysławiałem sobie jacy jesteśmy beznadziejni. Jakiś Vujacic, Farmar, Mbenga...co to k*** jest. Mamy 2 miesiące do końca sezonu. Niech ten Phil weźmie ich w końcu wychędoży bo niektórzy czują się w tym zespole zbyt pewnie. Dałby pograć więcej nowym ziutkom, to może jeden z drugim zaczęli by się coś starać.
  8. Ja widziałem, bo niedawno komuś tam zagwizdali to na jakimś meczu i parę razy zdarzyło mi się grając w NBA 2k9. Generalnie bardzo rzadki przypadek. Później obejrzę powtórkę meczu na league pass to zobaczę jak to wyglądało w przypadku Kobego. A przepisy na nba.com są w całości. http://www.nba.com/analysis/rules_index.html Edit: Znalazłem jeszcze ciekawostkę, że osobą odpowiedzialną za wprowadzenie tego przepisu był Charles Barkley, który braki w centymetrach nadrabiał rozpychając się dupskiem tyłem do kosza. Ten sam manewr często stosował Mark Jackson.
  9. Zapewne chodzi o Five-Second Back-to-the-Basket Violation
  10. Wybór Celtics przez Moore'a był dosyć logiczny. W Lakers nie miałby wielkich szans na grę. Wystarczy sobie przypomnieć ile u Jaxa grał Newble rok temu czy Jim Jackson przed trzema laty, którzy również byli podpisani jako wolni agenci w trakcie trwania rozgrywek. Albo weźmy na przykład takiego Arizę z ubiegłego sezonu. W pierwszych siedmiu meczach zagrał łącznie przez 15 minut. To samo dzieje się teraz z Shanonnem i Adamem. U Jaxa trzeba zapłacić frycowe. Moore w Lakers nie mógłby więc liczyć na nic po za ogonami. W Celtics jest teraz najwyższym graczem, w sam system gry Bostonu wejść łatwiej, no i sam Rivers jest mniej uprzedzony do nowych graczy, więc mając do wyboru dwóch contenderów i zdecydowanie większe szanse gry w Bostonie, jego wybór nie zdziwił mnie w najmniejszym stopniu. Lakers byli z góry skazani na porażkę w tej walce o ile w ogóle faktycznie starali się go podpisać. Marbury jest w końcu available i zastanawiam się czy też jest sens się o niego starać. Ja chyba mimo wszystko bym zaryzykował, o ile Steph się z góry zgodzi na bycie drugim zmiennikiem Fishera. Sama obecność trzeciego rozgrywajka wpłynęłaby pozytywnie na Jordana, któremy wyraźnie brakuje rywalizacji odkąd Lakers oddali Crittentona. Jakby Marb zaczął psuć chemię to za ryj i won, jak kiedyś było z Rodmanem. Ryzyko jest moim zdaniem nie wielkie, a do zyskania dużo więcej. Jedyną wątpliwość budzi we mnie to czy tym ostatnim wolnym miejsce w składzie nie powinniśmy wzmocnić strefy podkoszowej. Tak czy inaczej mamy czas tylko do 1 marca, bo po tej dacie podpisani gracze nie będą się już kwalifikować do gry w Playoffs.
  11. jakim cudem? skoro on i tak spada po sezonie?? protected 2nd rnd draft pick... protekcja na drugą rundę i to 2013? lol, nie widziałem czegoś takiego jeszcze Nie do końca będzie dodatkowe siano na przedłużanie, ale dzięki pozbyciu się Mihma zaoszczędzą prawdopodobnie 2.5 kafla na luxury tax w tym roku. Szkoda chłopa, ale fakt, że grał ostatnio fatalnie. W obronie łapał szybkie faule, w ataku popełniał głupie błędy. Według mnie zwyczajnie brakowało mu ogrania, bo Phil za rzadko z niego korzystał. Mam nadzieję, że w Grizzlies dostanie więcej playing time, wróci do formy i nie skończy ostatecznie jako dubler Matthew Foxa w Lostach. W ten sposób zwalnia nam się jedno miejsce w składzie. Zawsze będzie można się posiłkować jakimś pionkiem w razie gdyby (odpukać) coś się przytrafiło Pau lub LO. Właśnie przed chwilą skończył się trade deadline, żadnych niusów nie widać więc nie było to przygotowanie do większego transferu.
  12. Te zasady już na szczęście nie obowiązują i w Playoffs mogą grać wszyscy zawodnicy znajdujący się w składzie. Rok temu na ten przykład zagrała cała czternastka, z wyjątkiem kontuzjowanego Bynuma. http://www.nba.com/lakers/stats/2007/pl ... stats.html
  13. Co prawda byłem już przygotowany na paradę w Bostonie, ale liczyłem na to, że Lakers pokażą jeszcze zęba i doprowadzą do stanu 3-3. Szkoda tej porażki i stylu w jakim Lakers zakończyli ten sezon. Trzeba przyznać, że w całej serii Boston był lepszą drużyną, ale Lakers też kilkakrotnie pokazali, że nie znaleźli się w finale przez przypadek. Tak czy inaczej wszyscy zapamiętają ten ostatni mecz i ogromną przewagę Celtów, która nie odzwierciedla jednak wyższości Bostonu nad LA w tych sześciu meczach. Te finały pokazały, że Kobe jest tylko człowiekiem i istnieją sposoby na to, żeby go powstrzymać. W najbliższych dniach ruszy zapewne fala porównań: Jordan vs. Kobe, Kobe vs. LeBron itd. itp. Ja zacznę i zarazem będą to moje ostatnie słowa w tym temacie, bo nie cierpie tych bezustannych porównań (pomijając fakt, że nie chce mi się pisać). Jordan był Bogiem. Nie przegrał nigdy finału. Jak już udawało mu się tam dotrzeć to zawsze kończyło się w ten sam sposób. Nie liczy się support, czy warunki jakie postawił przeciwnik, ani to, który z nich jest/był lepszym koszykarzem. Michael grał w Finałach sześciokrotnie i za każdym razem wygrywał. Kobe przegrał już po raz drugi na tym szczeblu, co jest równoznaczne z tym, że jest tylko zwykłym śmiertelnikiem... Udało mu się już udowodnić, że potrafi wygrywać będąc samodzielnym liderem, ale wciąż brakuje tej kropki nad 'i'. Ma jeszcze kilka sezonów przed sobą, ma kolejne wyzwanie i jeśli kontuzje będą omijać Lakers to mistrzostwo pewnie zdobędzie, ale w tym jednym Jordanowi nigdy nie dorówna. Nie wygra tego, co już przegrał. Nie ulega wątpliwości, że Bryant zawiódł, ale trzeba wziąć poprawkę na to, co wyprawiali w obronie Celtics. W życiu nie widziałem, żeby jakiś zespół wykonał tak świetną robotę w defensywie przeciwko niemu. W 2004 było podobnie, ale wówczas można było powiedzieć, że to Kobe bardziej zawalił niż Pistons go powstrzymali. W tych finałach nie miał zbyt wiele do powiedzenia. Zazdroszczę fanom Celtics Jamesa Poseya. Celtics wygrali w płnio zasłużenie. Lakers za to nie byli jeszcze gotowi, żeby wygrać ligę w tym roku. Tego czego mi u nich brakowało najbardziej to agresji, walki o każdą piłkę i gry do upadłego. Czasami odnosiłem wrażenie, że grają jakby to był regular season. A to są Finały. Tu nie można sobie pozwolić na odpuszczanie i słabszą noc, bo jest jeszcze 81 innych spotkań do wygrania. Celtics mieli po swojej stronie walczaków w postaci Browna, Perkinsa czy Powe'a. Lakers młodych, niedoświadczonych i bezjajecznych Waltona, Vujacica, Radmanovica czy Farmara. Nawet Turiaf dostosował się poziomem do reszty teamu. No cóż. Sezon tak czy inaczej należy zaliczyć do udanych. Szkoda, że nie udało się w tym roku, ale przyszłość rysuje się w pomyślnych dla nas barwach.
  14. Lou Adler http://en.wikipedia.org/wiki/Lou_Adler
  15. Trzecie kwarty to bolączka Lakers od bardzo dawna. Słyszeliśmy w przerwie jak Jackson mówił w szatni graczom, że wyjdą na parkiet i wygrają trzecią kwartę. Zesrali się. Co do Vujacica to już pisałem kiedyś, że on nie powinien w ogóle przebywać na parkiecie kiedy nie ma dnia. A takie sytuacje nie wynikają z braku formy, bo rzadko kiedy pudłuje z czystych pozycji, ale z dobrej obrony rywali. W całym meczu Sasha nie był ani razu w sytuacji, kiedy mógł przystanąć i spokojnie przymierzyć. Zawsze ktoś był do niego przyklejony. On nie potrafi wypracować sobie sytuacji do rzutu, bo nie ma ani szybkości, ani fizyczności (widać było jego klatę w przerwie meczu - szczawik z niego taki sam, jak w debiutanckim sezonie. 4 lata grać w NBA i ni hu hu tężyzny nie nabrać?). Potrafi rzucić przez ręce rywala, ale zawsze musi być o te pół sekundy szybszy od obrońcy. Pod presją zawsze wali cegły. edit: Trochę śmieszą mnie te nagłówki "Greatest comeback in NBA history". Nie żebym coś odbierał Bostonowi, ale comeback kojarzy mi się raczej z czymś niebywałym i niespodziewanym, a ja dokładnie na taki obrót zdarzeń byłem przygotowany (oprócz tego, że liczyłem na zwycięstwo po jakimś game winnerze, lub ewentualnie OT). Pewnie gdybym meczu nie widział to bym to kupił. Liczby pobudzają wyobraźnie.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.